Znaleziono 0 artykułów
17.07.2025

Julia Banaś: Luksus to spokój, natura i bycie tu i teraz

17.07.2025
Fot. Modelka Julia Banaś (Fot. Damian Noszkowicz)

Modelka nowego pokolenia o niebywałej charyzmie, niebanalnej urodzie i wyrazistym stylu. Świat mody zna ją doskonale, bo pracowała dla największych domów mody i najbardziej prestiżowych tytułów. Jednak Julia Banaś nie daje się zaszufladkować. Równie mocno, co wizerunek, liczą się dla niej autentyczność, samoświadomość i pielęgnowanie własnej równowagi. W rozmowie jurorka „Vogue Polska” Beauty Awards 2025 opowiada o codziennych rytuałach dbania o siebie, pięknie wolnym od presji i o tym, jak zachować wewnętrzny spokój w świecie, który nigdy nie zwalnia.

Na czym polega dziś twoje dbanie o siebie i jak to się zmieniało z biegiem czasu?

Coraz mocniej uświadamiam sobie, że najlepszy sposób na relaks i uziemienie to czas spędzony z bliskimi, najlepiej w naturze. Wcale nie trzeba wyjeżdżać daleko, by złapać chwilę wytchnienia. Teraz to moje największe źródło równowagi. Po aktywnych tygodniach wypełnionych pracą i zajęciami na uczelni to dla mnie najlepszy sposób, żeby zadbać o siebie. Dziś zaczęłam dzień od spaceru z psem, zrobiłam sobie bukiet z polnych kwiatów, zjedliśmy wspólnie śniadanie – nie mogłabym wymarzyć sobie tego lepiej, czuję, że naprawdę odpoczywam.

Czy praca bardzo wpłynęła na to, jak o siebie dbasz?

Zdecydowanie. Pracuję wizerunkiem, więc w oczywisty sposób im lepiej wyglądam i się czuję, tym lepiej mogę sprostać różnym sytuacjom zawodowym. To właśnie dlatego ważne jest dla mnie zadbać o fundamenty: komfort psychiczny, wysypianie się, odpowiednią dawkę ruchu, szczególnie jeśli czeka mnie długi lot. Przed wielogodzinną trasą lubię pójść na zajęcia hot jogi – to mnie przyjemnie relaksuje i odpręża mięśnie, a także zapewnia lepszy sen nawet w trudnych warunkach. Za to kiedy dolecę na miejsce, po kąpieli lubię położyć sobie maseczkę na twarz – to taki sposób na zadomowienie się, nawet jeśli jestem gdzieś tylko na jedną noc. Zawsze staram się też rozpakować walizkę, bo to pozwala poczuć mi się trochę u siebie. To drobne gesty, ale jednocześnie ważne dla mnie elementy zadbania o swój komfort.

A kosmetyczka? Jak spakować do samolotu wszystko to, co najważniejsze, ale tak, by nie przekroczyć limitu?

Uporządkowałam ją tak, by będąc poza domem, maksymalnie uprościć swoją pielęgnację. Najczęściej podróżuję z bagażem podręcznym, a to wymusza dyscyplinę, dlatego nic nie jest w niej przypadkowe, a to daje mi pewnego rodzaju poczucie bezpieczeństwa. Zawsze mam ze sobą niezawodny produkt do włosów K18. Kiedyś uratował mi włosy po kampanii, która wymagała kilkukrotnego intensywnego rozjaśniania. Ma formę odżywki bez spłukiwania i jest ze mną od dobrych trzech lat, a małe opakowanie sprawia, że mogę zawsze mieć go przy sobie. Kiedyś będąc w Paryżu, przypadkiem odkryłam Biologique Recherche. Miałam kłopoty z cerą i trafiłam do kliniki marki przy Polach Elizejskich na zabieg kwasowy na twarz. W trakcie wizyty konsultantka doradziła mi też, bym spróbowała toniku B50, czyli najbardziej znanego, kultowego wręcz produktu marki. Nie stosuję go na co dzień, ale potrafi uratować mnie z każdej opresji.

Czy są jakieś sprawdzone kosmetyki, bez których nie wyobrażasz sobie dnia?

Tak, na przykład od lat jestem wierna masce do ust Nuxe, której używam na noc. Na dzień się nie sprawdza, ale wieczorem jest niezastąpiona, a usta są po niej miękkie, gładkie, idealnie nawilżone. Używam jej też do pielęgnacji paznokci i skórek – jestem ogromną fanką wielofunkcyjnych kosmetyków. Lubię też produkty, które można dostać we francuskich aptekach, bo mają świetną ofertę dermokosmetyczną: są sprawdzone, skuteczne i niezwykle komfortowe w użyciu. Na co dzień chętnie sięgam m.in. po Avene czy La Roche Posay, bo doskonale mi służą, ale mam też kilku ulubieńców od polskich marek, na przykład balsam do ciała w sztyfcie od Ministerstwa Dobrego Mydła. W pielęgnacji twarzy szczególnie chętnie wybieram kosmetyki z witaminą C. Próbuję ją od różnych marek, aktualnie używam kremu od Medik8. Podobnie z retinolem – testuję różne stężenia i różne formuły z tą substancją i sprawdzam, co najbardziej mi służy (w tej chwili to ten od The Ordinary).

Fot. Modelka Julia Banaś (Fot. Damian Noszkowicz)

A makijaż? Wolisz delikatny w stylu make-up no make-up czy coś bardziej wyrazistego?

Ostatnio coraz częściej sama robię sobie makijaż na wyjścia i to sprawia mi wiele przyjemności. Przez lata pracy jako modelka napatrzyłam się, jak robią to profesjonaliści, i teraz coraz chętniej eksperymentuję: czasem robię kreskę, innym razem bawię się cieniami. Lubię make-up Chanel i YSL, bo to klasyki, które nigdy mnie nie zawodzą.

Czy zapachy mają dla ciebie jakieś szczególne znaczenie? Jesteś wierna jednemu czy zmieniasz je w zależności od okazji?

Mam słabość do Le Labo i Diptyque. Santal 33 po raz pierwszy kupiłam 10 lat temu i niezmiennie chętnie do niego wracam. Za to kiedy wyjeżdżam, lubię zabrać ze sobą coś nowego i w ten sposób związać zapach z określonym miejscem. To nie muszą być perfumy, wystarczy żel pod prysznic czy pięknie pachnący balsam do ciała, który potem pozwala mi natychmiast wrócić do niego pamięcią.

Hasło przewodnie tegorocznego wydania magazynu „Vogue Polska Beauty” to „nowy luksus”. Co ono dla ciebie znaczy?

Dziś największym luksusem jest dla mnie czas i przestrzeń na takie sytuacje jak ta, która ma miejsce teraz, czyli wyjazd z przyjaciółmi w piękne miejsce i wspólny odpoczynek. To się bardzo zmieniło w ostatnim czasie, bo jeszcze kilka czy kilkanaście lat temu powiedziałabym pewnie, że luksusem jest posiadanie. Dziś nawet nie potrafię wskazać przedmiotu, który jakoś szczególnie pragnęłabym mieć. Zamiast tego wybieram przygodę, doświadczenia: pływanie kajakami po lodowcach i zupełnie nieluksusowe spanie pod namiotem z moim partnerem (śmiech). Rok temu w grudniu byłam w Jemenie, a w te wakacje wybieramy się na Grenlandię. Jestem przekonana, że to też będzie niezapomniany, wyjątkowy wyjazd.

Czy są jakieś zwyczaje czy pielęgnacyjne gesty, z których nigdy nie zrezygnujesz?

Na pewno nie odmówię sobie długich kąpieli. W swoim mieszkaniu specjalnie przearanżowałam łazienkę, tak by zmieściła się w niej wanna, w której będzie mi wygodnie i komfortowo. Lubię brać kąpiele także latem, wtedy zanurzam się w chłodnej wodzie, to najlepszy sposób na „obudzenie” skóry. Za to zimą, kiedy jest szaro i ponuro, to mój sposób na dopieszczenie się.

Twoje ostatnie odkrycie beauty to…

Masaż kobido, choć muszę przyznać, że bardzo lubię dbać o skórę w domu, a o pielęgnacji myślę perspektywicznie. Lubię masaże odprężające i sportowe, szczególnie po długim locie albo intensywnym treningu, oraz drenaż limfatyczny, które potrafię zrobić sobie sama. Czasem ulegam trendom, ale tylko tym, które wydają mi się rozsądne, np. teraz od niedawna stosuję maseczkę ze światłem LED. Dawniej chętnie sięgałam też po Aztec Clay, czyli łagodną maskę na bazie glinki, która pozwalała na łagodne, ale skuteczne oczyszczanie. Kiedy dopadają mnie kłopoty z cerą, które zdarzają mi się po intensywnej pracy i wielu godzinach w ciężkim, zapychającym skórę makijażu, szukam ratunkowych zabiegów, np. w czasie fashion weeku bardzo pomógł mi facial z kwasami. Jestem zwolenniczką łagodnego, naturalnego anti aging i unikam bardziej inwazyjnych procedur, a już w szczególności tych, które wpływałyby na moją mimikę.

A ruch? Jaki rodzaj aktywności fizycznej najbardziej ci sprzyja?

Jako dziecko pasjami skakałam na skakance, a zanim zostałam modelką, grałam w siatkówkę, więc sport towarzyszy mi na co dzień, odkąd pamiętam. Od kilku lat systematycznie ćwiczę hot jogę i pilates, ale lubię też zajęcia grupowe, bo bardzo mobilizuje mnie to, że stajemy na macie razem (to dlatego z siłownią mam raczej love-hate relationship, choć regularnie ją odwiedzam). Mam poczucie, że spędzam wystarczająco dużo czasu sama w trakcie podróży związanych z pracą, więc jeśli wybieram wyjście z domu, to zależy mi, żeby być z bliskimi. Z kolei jazda na rowerze to mój ulubiony sposób przemieszczania się.

Gdybyś miała zostawić sobie w kosmetyczce jedną rzecz, byłoby to…

Na pewno wspomniane wcześniej K18. Mogę użyć nawet hotelowego szamponu, ale kiedy mam ją w kosmetyczce, jestem spokojna o to, że będę gotowa do pracy albo po prosu gotowa do wyjścia. Do tego na pewno też krem z filtrem. Uwielbiam testować nowe, bo zawsze mi się wydaje, że mogę odkryć coś jeszcze wspanialszego, dlatego mam całą armię przeciwsłonecznych kosmetyków, na każdą okazję coś innego.

Czy jest coś, co powiedziałabyś sobie młodszej, co pozwoliłoby ci się czuć tak dobrze w swojej skórze, jak czujesz się dziś?

Powiedziałabym: zaufaj sobie, jesteś tu, gdzie jesteś, bo sobie na to zapracowałaś, a nie przez przypadek. Wierzę, że to, co się dzieje, jest skutkiem naszych wyborów i decyzji.

Marta Waglewska
  1. Uroda
  2. Vogue Beauty Awards
  3. Julia Banaś: Luksus to spokój, natura i bycie tu i teraz
Proszę czekać..
Zamknij