Znaleziono 0 artykułów
14.06.2025

Reality show czy komedia? „Próba generalna” to telewizja, jakiej nie znacie

14.06.2025
Fot. mat. prasowe HBO

Gdyby przećwiczyć wszystkie trudne sytuacje, nie byłoby przeszkód nie do pokonania. Nathan Fielder oferuje taką możliwość w „Próbie generalnej”. Komedia dyskomfortu. Emocjonalne szachy. Reality show, który działa jak sztuczka iluzjonisty. Drugi sezon zabiera nas dalej niż kiedykolwiek.

Nagłówek: „Reżyser Nathan Fielder zginął za sterami Boeinga 737, a wraz z nim ponad setka aktorów” na szczęście, nigdy się nie ukazał. A co, gdyby taka tragedia się zdarzyła? Platformę MAX, która wyprodukowała serial, obwiniano by za zgodę na nakręcenie tak ryzykownej sceny. Pewnie dziwiono by się, dlaczego dorośli ludzie wsiedli do samolotu prowadzonego przez faceta, który jest przecież komikiem. Analizowano by rys psychologiczny aktorów, którzy zawodowo umieją wzbudzać w sobie emocje, jakich w danej chwili nie czują. W tym przypadku ufność pozwalającą złożyć życie w ręce pilota. Zgodzili się na udział w niebezpiecznym eksperymencie dla sławy, podczas gdy zwykli ludzie by tego nie zrobili. Na pewno? Wszyscy jesteśmy jak ci aktorzy. Skąd wiemy, że człowiek w czapce kapitana nie zawiedzie, gdy decydujemy się wejść na pokład? Starcza nam zapewnienie linii lotniczej, że wszystko będzie dobrze.

W serialu „Próba generalna” ostrze ironii reżysera Nathana Fieldera jest wymierzone w świat zdeformowany przez telewizję

Gdyby w finale „Próby generalnej” – reality show, tyle że w wersji mockumentalnej – nagle wszyscy uczestnicy umarli, upadłaby cała telewizja oparta na produkcji paradokumentów i ta, która pod płaszczykiem prawdy kreuje rzeczywistość. Bardzo dobrze. Prawda w nich tak kuleje, że dać się na nią nabrać, to jak podziwiać własne odbicie w krzywym zwierciadle. Ostrze ironii Fieldera jest wymierzone w świat zdeformowany przez telewizję.

Gdyby w „Próbie generalnej” doszło do tragicznego wypadku, pytano by, co poszło nie tak. Dlaczego pierwszy oficer na pokładzie, wiedząc jak uratować samolot, nie ma odwagi powiedzieć osobie stojącej nad nim w hierarchii, że się myli i przejąć dowodzenie. Nawet jeśli komik ukończył kurs pilotażu, to przelatał wielokrotnie godzin mniej, niż jest wymagane, by sterować pasażerskim samolotem. Na potrzeby filmu musiał obejść prawo i wynająć pojazd wyłączony z użytku. Drugi pilot kieruje takimi jednostkami bez ustanku. To jego praca, ale tak naprawdę marzy, aby dostać się do Hollywood. Wierzy, że Nathan Fielder otworzy mu drzwi do branży filmowej. Może dlatego nic nie mówi w awaryjnej sytuacji. Cóż, tym razem udało się wylądować i to wystarczy pasażerom, którzy oklaskują pilota.

Fot. mat. prasowe HBO

Szachy emocjonalne – tak nazwałabym to, do czego zaprasza Fielder. Jako główne zadanie podczas seansu wyznaczono nam przyglądanie się swoim reakcjom w miarę rozwoju fabuły. Fabuła polega na tym, że osoby mogą przećwiczyć różne sytuacje, zanim znajdą się w nich naprawdę. Kto nie chciałby przed randką przejść treningu uwodzenia? Nauczyć się patrzeć w oko rozmówcy, na usta i z powrotem. Poćwiczyć, w jaki sposób wyjawi znajomym dawną tajemnicę, że nie skończył studiów, choć mają go za wykształconego. Sprawdzić, jak zniesie wychowanie dziecka, zanim zdecyduje się na macierzyństwo? Albo, skoro jesteśmy w telewizji, dowiedzieć się, jak w miły, wspierający sposób powiedzieć uczestnikowi talent show, że odpadł?

Celem produkcji Nathana Fieldera jest podawanie w wątpliwość. On uwierzył, że może zostać pilotem i ćwiczył tak długo, aż został

Gdyby pomysł na ten serial ograniczałby się do wielu prób, byłby to tylko kolejny, bardziej absurdalny, ale wciąż reality show. Celem tej i innych produkcji Fieldera jest podawanie w wątpliwość, pokazywanie, jak zmieniamy ogląd świata w miarę dopływu danych. Może prawda to po prostu aktualny stan wiedzy na jakiś temat? Może wszystko jest tylko sztuczką iluzjonisty? Być może Boeing 737 odbył dwa loty – podczas jednego filmowano Fieldera w kokpicie, a aktorów przewiózł prawdziwy pilot?

Choć, warto pamiętać, Fielder jest prawdziwym pilotem. Dowozi puste Boeingi 737 w wyznaczone miejsca na świecie – w puszczy amazońskiej czy na pustyni w Namibii. Dzięki tej pasji jego życie stało się przygodą. Mimo że nic na to nie wskazywało, bo nie miał za grosz talentu do kierowania samolotem. To, czego inni uczyli się w 10-20 godzin, jemu zajmowało 100. Wziął miesiąc wolnego i ćwiczył latanie na fotelu w domu, z zamkniętymi oczami wyobrażając sobie lądowanie. Uwierzył, że potrafi i jakimś cudem w końcu mu się udało.

Fot. mat. prasowe HBO

Poglądy Nathana Fieldera dla niektórych są trudne do przyjęcia. Stacja Paramount +, producent seriali „Złoty dotyk Nathana” oraz „The Curse”, wstrzymała emisję jednego z odcinków

– Jeśli znalazłeś się w tym miejscu, to wszystko jest z tobą dobrze, nawet jeśli dowody świadczą przeciwko tobie – mówi osobom dotkniętym syndromem oszusta. Dlatego w serialu nie odbiera wyników badania testu na autyzm. Zrobił go, żeby zrozumieć sposób myślenia pilotów mających problem z komunikacją. Wskazał, że osoby na tym stanowisku często borykają się z problemem czytania emocji innych. Tymczasem prawo lotnicze skreśla ich przydatność do pracy w przypadku jakichkolwiek zaburzeń emocjonalnych czy neuroatypowości. O tym, że to głupie, Fielder powiedział na antenie CNN, wzbudzając ogromne kontrowersje.

Poglądy Nathana Fieldera można uznać za heretyckie. Stacja Paramount +, producent serialu „Złoty dotyk Nathana” oraz „The Curse” z Emmą Stone i Bennym Safdie, pod koniec 2023 roku usunęła z platformy jeden z odcinków z powodu „drażliwych tematów i poczucia dyskomfortu w związku z czymkolwiek, co dotyczy antysemityzmu po atakach Izraela i Hamasu”. Co tak rozsierdziło radę nadzorczą Paramount +?

Drugi odcinek trzeciego sezonu „Złotego dotyku Nathana”. Opowiada on o produkcji ubrań mających propagować świadomość Holocaustu. Fielder, który jest Żydem, tworzy markę odzieży outdoorowej Summit Ice po tym, jak dowiedział się, że marka Taiga, której kurtkę nosi, jest związana z negowaniem Holocaustu. Projektuje więc zwykłe ciuchy sportowe i sprzedaje je w jednodniowym pop-upie w Vancouver, skąd pochodzi. Staje za kasą w sklepie, który wypełniony jest fotografiami i opisami tego, co zdarzyło się w obozach Zagłady podczas II wojny światowej. Zjawisko staje się wiralem, Summit Ice noszą celebryci (choćby Jack Black) i influencerzy. Ceny szybują. Zysk, szacowany na miliony dolarów, jest przekazywany na rzecz Vancouver Holocaust Education Centre. Celem jest przekonanie negacjonistów jednego z głównych wydarzeń z historii powszechnej do faktów.

Fielder jest dumny, że udaje mu się wprowadzić realną zmianę.

O tym, że praca komika to nie tylko wygłup, ale może służyć poważnej sprawie, Fielder opowiada w nowym serialu kongresmenom i pilotom, chcąc zaskarbić sobie ich zaufanie. Rozdaje im na planie zdjęciowym ubrania Summit Ice, po czym odkrywa, że odcinek „Horseback Riding/Man Zone” z 2015 roku jest niedostępny dla widzów. Nikt nie mu nie podał powodów decyzji. Analizuje więc swoje zachowanie w momencie, gdy dowiedział się o braku swojego dzieła na platformie. Akurat czekał wtedy na zielone światło dla drugiego sezon „The Curse”. Wysłał więc do władz stacji ugrzecznione e-maile pełne usłużnych sformułowań, mimo że czuł się wściekły, rozżalony, bezsilny. Czemu nie był w stanie ostrzej rozmawiać z zarządem? Czy czuł się aż tak niepewnie, żeby pozwalać traktować się w ten sposób? Czy aż tak zależało mu na kontynuacji współpracy, żeby stracić szacunek dla siebie? Fielder obnaża własną słabość, co rezonuje z pytaniem, jak my byśmy się zachowali w tej sytuacji.

Fot. mat. prasowe HBO

Nathan Fielder zna zasady biznesu, bo skończył z wyróżnieniem szkołę przedsiębiorczości. Stosuje te zasady opacznie, jakby badał granice ich wytrzymałości

Ciągnąc tę fantazję, Fielder postanawia poćwiczyć, jak rozmawiałby z niemieckim oddziałem stacji. Buduje scenografię przypominającą nazistowską salę wojenną i sadza przy ciężkim biurku aktora w kostiumie nazisty, który po angielsku z niemieckim akcentem ma wyjaśnić artyście swoją optykę. Ten jednak, zachęcony, by swobodnie mówił, co myśli, wychodzi z roli i zarzuca rozmówcy, że nie jest otwarty na dialog, tylko posługuje się komediowym programem telewizyjnym, by wiercić dziurę w ranie i trwać w urazie. Czy to też kwestia napisana przez Fieldera? Niewykluczone. Stawia się bowiem w takim świetle, jakiego nie pozazdrościłby mu żaden z widzów. Nadmierna rekompensata za wyrządzone krzywdy, przyjemność moszczenia się w roli ofiary, myślenie karykaturą zamiast faktami – to wszystko staje się również naszym udziałem.

Fielder wie, co robi, nie tylko w sztuce, lecz także w biznesie. Skończył z wyróżnieniem szkołę przedsiębiorczości University of Victoria. O Summit Ice mówił, że marka podnosi świadomość, a kurtki są wysokiej jakości z miękką podszewką, wodoodporne i wiatroszczelne. „Złoty dotyk Nathana” dawał upadłym firmom pomysły na odnowę. Na przykład kawiarnia na skraju bankructwa zmieniła się w parodię znanej sieciówki i w ten sposób obnażała absurdy licencji i praw autorskich jako Dumb Starbucks. Zapomniany przez gości hotel umieścił w pokojach dźwiękoszczelne pojemniki na dzieci, aby ich rodzice mogli swobodnie uprawiać seks. Absurd realizowanych rozwiązań wyniknął stąd, jak mówi Fielder, że to, czego uczył się na studiach, budziło w nim skrajny dyskomfort. Używając wskazówek biznesowych opacznie, badał granice ich wytrzymałości.

Zatrudnił się w telewizji, by raz w tygodniu prezentować produkcje dokumentalne dla widowni złożonej głównie z seniorów. Spostrzegł, że śmiali się najbardziej, gdy kamera pokazywała na ekranie właśnie jego – nieporadnego, niezręcznego, w kropce. Komizm nie był zamierzony. Gdy minęło zakłopotanie, a nawet zawstydzenie tą reakcją, zrozumiał, że pewne aspekty jego osoby są zabawne i na tym oparł swoją komiczną personę. Jest jak Buster Keaton, na którego upada budynek, a on ani drgnie. Pisanie żartów jakoś mu nie wychodzi, więc to nie punch line ma wywoływać wybuch śmiechu. Chodzi o coś krępującego, niezręcznego i niewytłumaczalnie śmiesznego, co jest wpisane w naturę ludzką.

Cringe comedy, jaką znamy z „The Office”, weszła w nową erę. Żenada łączy więzami empatii. Pozwala przyznać się do wybojów w międzyludzkich ścieżkach, do zakłóceń w komunikacji, poczucia przytłoczenia, niezręczności, bycia nieadekwatnym. Przecież tak trudno wyrazić, co się czuje, błądząc w ambiwalencjach.

Fielder rozśmiesza sztywną postawą, milczący na planie z podglądem sceny w laptopie zawieszonym na brzuchu. Nieporadnie zaczyna coś tłumaczyć. Chce zrozumieć istotę interpersonalnych relacji. Jest przy tym uroczo zagubiony, by nie powiedzieć autystyczny. Balansuje na linii komizmu i współczucia. Zaprasza wszelkie odcienie absurdu: sklonowane psy, którym podczas spaceru z dmuchawy wypuszcza się powietrze z leżącego 500 mil dalej miasta, gdzie wychowywał się ich pierwowzór. Nieśmiałego pilota, któremu towarzyszy grupa aktorów powtarzających jego gesty i słowa, aby dać mu wsparcie, że nie jest sam na randce. Starszą panią, która wyznaje, że tak kręci ją inteligencja u mężczyzn, że robi jej się mokro na samą myśl o Einsteinie.

Serial „Próba generalna” przypomina, że życie to prawdziwy spektakl. Nawet jeśli nieudany

Jeden z najlepszych odcinków „Próby generalnej” inscenizuje życie Sully’ego – pilota, który zasłynął lądowaniem awaryjnym na rzece Hudson. Fielder jest zdania, że na bohaterstwo pracował całe życie, dlatego wciela się w niego jako dziecko, młodzieńca, męża, grając w duecie z marionetkami, lalkami, aktorami na szczudłach. Orkiestruje teatralną narrację wokół utworu „Bring me to life” Evanescence – piosenki, którą pilot rzekomo miał na słuchawkach, ratując samolot. Z wersów wysnuwa daleko idące wnioski, badając tajemnice nadludzkiego spokoju w krytycznej sytuacji.

Kluczowe w produkcjach Fieldera są zawsze finały. Odwrócił grawitację w zakończeniu pierwszego sezonu „The Curse”, doprowadzając widzów do najwyższego zaskoczenia. „Dobre rady Johna Wilsona” zwieńczył przedstawieniem entuzjasty krioprezerwacji, który wykastrował się jako nastolatek, próbując powstrzymać popęd seksualny. Dlaczego wybrał przykład tak skrajny? To jeden z najbardziej osobliwych sposobów radzenia sobie z faktem, że nigdy nie będziesz w pełni usatysfakcjonowany i nie zapanujesz nad przyszłością. Nie można przećwiczyć życia w próbie generalnej. Ono jest już właściwym spektaklem. Zawsze trochę nieudanym.

Adriana Prodeus
  1. Kultura
  2. Kino i TV
  3. Reality show czy komedia? „Próba generalna” to telewizja, jakiej nie znacie
Proszę czekać..
Zamknij