Znaleziono 0 artykułów
28.08.2023

Słownik Warszawski: Wirtualna kronika miasta

28.08.2023
(Fot. archiwum prywatne)

W Warszawie na jeden kilometr kwadratowy przypadają ponad cztery restauracje, bary lub inne punkty gastronomiczne. Oraz niezliczona ilość innych atrakcji. Ignacy Zakrzewski, który na TikToku i Instagramie prowadzi Słownik Warszawski, poleca najlepsze miejsca. Zabiera widzów na wycieczki krótko- i długodystansowe, przybliża historyczne zagadki oraz odsłania nieznane oblicze stolicy. – Warszawa nie jest miastem jednego stylu. To perfekcyjna mieszanka rozrywkowa, w której każdy znajdzie coś dla siebie – mówi.

Ignacy nadaje z biura zlokalizowanego u zbiegu Wilczej i Kruczej. Ale zamiast na planie miasta swoje „centrum dowodzenia” umiejscawia na mapie atrakcji. – To nieopodal lokalu Uki Uki, w którym – o ile wytrwasz w kolejce – dostaniesz wyśmienity ramen – mówi niskim głosem, dobrze znanym użytkownikom Instagrama i TikToka. – Kilka kroków stąd, na Żurawiej, w Sushi Zushi, mają najlepszą zupę miso w okolicy i, o czym mało kto wie, pyszną kaczkę zapiekaną w sosie sojowo-pomarańczowym.

Na tatara założyciel Słownika Warszawskiego jeździ ponad 25 km do Nowego Gurewicza w Otwocku. – Kawał drogi, ale dla tego smaku naprawdę warto.

Piątki i soboty spędza na basenie na Potockiej. – Od godziny 23 organizowane jest tam nocne pływanie. Są lasery, DJ – zdradza.

Miejsce, do którego wracasz najchętniej?

Bez dwóch zdań restauracja LAS (Lokalna Atrakcja Stolicy) na Powiślu z malowniczym ogródkiem.

Pomysł na lunch w gronie przyjaciół?

– Kameralny Fort Mokotów z żywą kuchnią. Albo może Bydło i powidło.

Twój warszawski safe place?

Tu następuje długa pauza. Dopiero w trakcie rozmowy dojdzie do wniosku, że słynny zielony Żoliborz.

(Fot. archiwum prywatne)
Tytus Brzozowski (Fot. archiwum prywatne)

Słownik Warszawski powstał z miłości

Ignacy nie ma romantycznej historii o Warszawie: przodków, którzy czytali mu do snu dzienniki z czasów Powstania czy własnych zapisków z dzieciństwa. – Urodziłem się w Warszawie, ale wychowywałem na jej granicy. Moje życie zawsze było połączeniem lasu, spokoju znanego z obrzeży i pędu stolicy, którego zasmakowałem w trakcie podróży do położonego w centrum liceum.

Ma za to z romantyczną historię z Warszawą w tle. – Na nowych osiedlach, inaczej niż na starych, ludzie są zdystansowani. Rzadko się integrują – mówi. Zrozumiał to, gdy kilka lat temu przeprowadził się na Żoliborz. – Nie miałem sąsiada, od którego mógłbym choćby pożyczyć cukier. Gdy jedno z mieszkań na mojej klatce się zwolniło, obiecałem sobie, że ktokolwiek się wprowadzi, przywitam się, poznam, zakumpluję. No i pojawiła się Anastazja. Zostaliśmy parą, zamieszkaliśmy razem.

Na Żoliborzu skrystalizowała się wizja wymarzonego wirtualnego przewodnika po Warszawie, którego Anastazja stała się ważną częścią. Słownik Warszawski powstał 1 stycznia 2022 roku. Ignacy zarzeka się, że nie było to postanowienie noworoczne, a przypadek.

(Fot. archiwum prywatne)

Słownik Warszawski wspiera miejsca, o których inni milczą

Ignacy maluje mi się jako zadaniowiec. Urodzony pragmatyk. Dostrzegł w Warszawie trudności i postanowił znaleźć dla nich rozwiązanie.

Pierwsza trudność to klęska urodzaju. – Jedną z największych zmór warszawiaków jest obfitość. Mamy tu wszystko, cokolwiek sobie zamarzysz. A przy zbyt dużym wyborze pojawia się problem z decyzją. Co wybrać, gdy w okolicy masz 40 włoskich restauracji? Na jakie sezonowe wydarzenie pójść, skoro tylko w weekend organizowanych jest sto? – tłumaczy.

Poza tym doskwierał mu brak rzetelnych informacji i obiektywnych opinii na temat miejsc. – Uznałem: kocham Warszawę, lubię odkrywać, co w niej nowe. No i metodą prób i błędów zacząłem działać w sieci. Eksperymentowałem z treścią, testowałem formuły, dopracowywałem kontent.

Żeby się utrzymać, Ignacy pracował w barze Między Słowami, który nazywał drugim domem. – Tam chodziłem z kumplami po szkole. Tam piłem pierwsze piwo. I tam dostałem pierwszą pracę. W pandemii lokal się zamknął, co stało się impulsem do całkowitego poświęcenia się Słownikowi.

Dziś Słownik Warszawski ma 80 tysięcy obserwujących na TikToku i ponad 160 tysięcy na Instagramie. Ignacy wspiera miejsca, o których mainstream milczy, które nie mają funduszy na reklamę czy zaplecze marketingowe, a bez których Warszawa byłaby inna. Zabiera mieszkańców na długie spacery śladami zabytkowych kin i na zupełnie bliskie, organizuje wizyty, jak tę w Antykwariacie Grochowskim. Ukulturalnia, ale zawsze pamięta o smakoszach. Dla nich ma selekcję najciekawszych restauracji w stylu „Pulp Fiction” czy najlepszych barów mlecznych.

W Słowniku Warszawskim Ignacy odkrywa przed widzami nieznane oblicza stolicy, przeprowadza przez niezwykle zwykłe lokalizacje, a czasem opowiada historię na nowo.

(Fot. archiwum prywatne)
(Fot. archiwum prywatne)

Słownik Warszawski przybliża tożsamość

Gdy rozmowa schodzi na temat Żoliborza, Ignacy rozmarza się. – Tylko tu potrafię naprawdę wypocząć.

Pytam więc, czy urlop również spędza, chłonąc tętno miasta. – Nie miewam wakacji, pracuję praktycznie cały czas. Za to dużo podróżuję – mówi. – Niemal co miesiąc ruszam w Polskę. Za mną wyprawa na Mazury, kilka tygodni temu byłem na Kaszubach. W grudniu chodziłem po Bieszczadach – ani jednej osoby na szlakach, malownicze czapy śniegu – wspomina.

Nigdzie jednak nie poczułem tego, co w Warszawie. – Zdaje się, że nie ma drugiego miasta, na którym XX wiek – II wojna światowa, potem PRL – odcisnęły takie piętno. To wpłynęło na współczesny obraz stolicy: z jednej strony bogatej w kulturę, z drugiej – uważanej w Europie za miasto miliona inwestycji. Tu historia i nowoczesność zawsze się spotykają. Spójrzmy na Wolę. Dziś górują nad nią wieżowce, ale jeśli spojrzeć w bok, stoją PRL-owskie bloki. Albo Muranów, na którym trwa remont ulicy. Właśnie zdjęto asfalt. Gdy w drodze zawiesisz wzrok na budowie, zobaczysz dawne fundamenty, pozostałości zburzonych budynków, ślady getta. W elewacjach kamienic na Mokotowie wciąż można zobaczyć ślady po kulach.

W słownikowych opowieściach Ignacego pojawiają się wątki historyczne. – Gdy przedstawiam jakieś miejsce, staram się przybliżyć jego tożsamość. A ona często jest osadzona w przeszłości. Czasami tylko kreśli tło, innym razem zgłębia zagadnienie w archiwach. Na tyle, na ile jest to możliwe w 20–30 sekundach – tyle trwają jego filmiki, tylko czasem minutę.

Zdarza się, że Ignacy zaprasza ekspertów. Rozmawiał z Łukaszem Ostoją-Kasprzyckim, organizatorem edukacyjnych spacerów po Warszawie, czy z architektem i akwarelistą Tytusem Brzozowskim, którego barwne murale zdobią kamienice m.in. na Targowej, przy rondzie Wiatraczna czy Jagiellońskiej. – Podoba mi się, jak Tytus widzi stolicę, jak o niej opowiada. Jest prawdziwym pasjonatem – mówi Ignacy. – W muralach kreuje fantazyjne krainy. Zestawia budynki, które istniały na mapie Warszawy w różnych dzielnicach i czasach. W ten sposób za pomocą architektury opowiada historie miejsc. Rozbudza emocje i wyobraźnię.

(Fot. archiwum prywatne)
(Fot. archiwum prywatne)

Czym jest warszawski styl

Poznając Warszawę, Ignacy przekonał się, że istnieje odpowiednik francuskiego je ne sais quoi. Nazywa to „stylem warszawskim”. – Przejawia się w smakach, wrażliwości na sztukę. Jest unikatowy, choć jednolity dla miasta. Niełatwo znaleźć coś oryginalnego, wyrwać się z warszawskiej bańki – tłumaczy. – A szukam zaskoczeń. Znalazłem je na przykład w Teatrze Potem-o-tem, który nie podporządkowuje się sztywnym ramom tego, jak teatr powinien wyglądać. Spektakle są dynamiczne, często wchodzą w interakcję z widzem lub przeciwnie – widz staje się elementem przedstawienia. Raz sztuka jest prezentowana w klasycznych czterech ścianach, innym razem w specjalnie przygotowanym autokarze.

Warszawski Słownik to początek marzeń Ignacego Zakrzewskiego

Ignacy wciąż podkreśla, że Słownik Warszawski tworzą ludzie. Nowe miejsca polecają mu internauci, przyjaciele, znajomi znajomych i przypadkowi przechodnie. Na nagrania zaprasza przyjaciół, partnerkę. Produkcję traktuje jako przygodę. – Odwiedzamy nowe miejsca, dobrze się bawimy. Kamera jest tylko dodatkiem – przekonuje.

W niedalekiej przyszłości chciałby otworzyć się na nowych odbiorców: przyjezdnych, turystów oraz obcokrajowców. – W Słowniku zwracam się do osób, które znają plan Warszawy. Mówię po polsku i posługuję się językiem warszawskim – nazwami dzielnic, ulic, punktów wypadowych. Marzy mi się, żeby rozbudować kanał o przewodnik po angielsku.

Wychodząc śmielej w przyszłość, planuje aplikację, która z pomocą filtrów umożliwiałaby znalezienie miejsca szytego na miarę: knajpy na kolację albo odpowiedniej wystawy. – Zależy mi na budowaniu zaufania, sieci wartych polecenia miejscówek. Michelin przyznaje gwiazdki, RedBull wyróżnia kluby sportowe, Akademia Filmowa daje Oscary. W ten sposób organizacje nadają pewien prestiż, nobilitują. Chciałbym, by udało mi się zbudować coś podobnego. Może nie na taką skalę. Choć kto wie. Internet i moi odbiorcy mają ogromną siłę.


 

Po więcej podróżniczych inspiracji zapraszamy do wyjątkowego dodatku do wakacyjnego numeru „Vogue Polska”, „Vogue Polska Travel”. Magazyn możesz zamówić z wygodną dostawą do domu pod linkiem.

Pola Dąbrowska
Proszę czekać..
Zamknij