Znaleziono 0 artykułów
11.03.2023

Sztokholm: Stolica cukierków i inkubator innowacyjnej mody

11.03.2023
Muzeum Narodowe (Fot. Archiwum prywatne Hanna Juzon)

Mianuję Sztokholm stolicą cukierków, inkubatorem innowacyjnej mody i najbardziej imponującym miastem północnej Europy. Mieszkając tu, poznałam Szwecję, która jest zupełnie inna niż w moich wyobrażeniach. Jest awangardowa, niepowściągliwa i szalenie zróżnicowana. 

Przeprowadzając się do Sztokholmu, zmieniałam całkowicie swoje życie. Pierwszym krokiem stało się stworzenie sobie nowych rytuałów. Chciałam odnaleźć małe przyjemności, które pomogą mi wykreować nową codzienność. Zaczęłam od kawy i sztuki. 

(Fot. Archiwum prywatne Hanna Juzon)

Sztokholm pod znakiem sztuki i muzyki

Uważam, że sztuka potrafi zdefiniować miasto. Lubię chodzić do muzeum narodowego, odkrywać relacje między sztuką skandynawską a tą, którą znam z innych muzeów w Europie. Mam wrażenie, że ta dawna odzwierciedla chłodny krajobraz tego kraju. Wystarczy jednak zejść piętro niżej, by zakwestionowała go sztuka XIX i XX wieku – odważniejsza, w której widać kiełkujące szaleństwo, baśniowość i światło. 

Po wizycie w muzeum narodowym, spacerując wzdłuż wybrzeża, docieram do Moderny, czyli muzeum sztuki współczesnej. Tu odkrywam sekretne światy awangardy i odrzucenia konformizmu. Jeśli miałabym zarekomendować tylko jedno muzeum w Sztokholmie, byłoby to właśnie to. Instalacje Marcela Duchampa patrzą w nim na giganty Hilmy af Klint, a tuż obok czeka owca F.X. Lalenne’a. Mijam też piękny polski akcent w postaci informelu Tadeusza Kantora, a na końcu poznaję konceptualizm Mony Hatoum. 

Moderna (Fot. Archiwum prywatne Hanna Juzon)

Tak właśnie zaczęłam poznawać Sztokholm, popijając kawę w Il Caffe i Café w Södermalm, modnej południowej dzielnicy, i zaglądając do wszystkich napotkanych galerii i muzeów. Według mnie to właśnie te dwie kawiarnie są najbardziej warte odwiedzenia. Pozwalają dostrzec ogromny wpływ muzyki na miasto – spotkać członków zespołów The Cardigans i Teddy Bears, usłyszeć w głośnikach najlepsze kawałki i wyjść pełnym nowej, buntowniczej energii. Odwiedzając te miejsca, zawsze żałuję, że nie zostałam gwiazdą rocka. 

Sztokholm ze smakiem

Tradycje kulinarne nie są w Szwecji zbyt imponujące, aczkolwiek to właśnie Szwedom zawdzięczamy możliwość zajadania się przepysznymi, ciepłymi cynamonowymi bułeczkami i obłędnymi placuszkami ze śmietaną i z delikatną ikrą sielawy znanymi jako Löjrom.

To właśnie tutaj, na słynnym przyjęciu organizowanym na pożegnanie lata nauczyłam się przegryzać skorupki raków zębami. Myślę, że Sztokholm powinien być celem podróży dla każdego foodie – w mieście pełno jest wyróżnionych gwiazdkami Michelina restauracji, takich jak Ekstedt, Frantzén czy Aloë. Polecam je wszystkim smakoszom (warto pamiętać o wcześniejszej rezerwacji). Ekstedt zrobiła na mnie największe wrażenie – otoczona ogniem, dymem i nowymi smakami czułam się jak prawdziwy wiking.

Moje ulubione miejsca należą do tych skromniejszych i mniejszych. Szczególnie lubię te prowadzone przez młodych ludzi, którzy szukają własnej tożsamości poprzez smaki i szacunek do środowiska. Cafe Nizza i Bar Agrikultur to moje najczęstsze wybory na kolacje. Są kameralne, na luzie, a menu zmienia się w nich w zależności od dostępnych produktów i preferencji gości. Oba miejsca szanują̨ dziedzictwo kulturowe, jednak dążą do współczesności, czegoś́ nowego, a dla mnie bardzo ekscytującego. Na szybki lunch polecam wpaść do Östermalmshallen. To piękny historyczny bazar otoczony małymi knajpkami. Lunch we własnym towarzystwie zawsze jem w Schmaltz. Polecam zamówić tu zestaw lunchowy: połówkę kanapki z pastrami i kubeczek rosołu.

Park Björnö (Fot. Archiwum prywatne Hanna Juzon)

Sztokholm w wersji cool

Wszyscy ci, dla których moda potrafi być magiczna, powinni wybrać się do sklepu Acne Studios przy Norrmalmstorg. To miejsce, gdzie przeróżne formy sztuki i historii przeplatają się, tworząc jeden spójny spektakl. Butik mieści się w gmachu banku, który w 1973 roku był na pierwszych stronach gazet za sprawą rabusiów, którzy rozkochali w sobie zakładników. Pracownicy banku przykuci do ściany przez kilka dni polubili, a nawet zaczęli kibicować swoim oprawcom. Stąd właśnie pochodzi termin „syndrom sztokholmski”. Acne po wielu latach przejęło to miejsce i stworzyło w nim swój świat. Rzeźby brytyjskiego artysty Maxa Lamba, aranżacja świetlna Benoit Lalloz, design młodych architektów z Arquitectura-G oraz ogrom innych detali tworzą przestrzeń, w której żyje moda. 

Acne Studios (Fot. Archiwum prywatne Hanna Juzon)

Sztokholm jest domem imponującej liczby modowych nazwisk. Eytys, Our Legacy, Rodebjer, Filippa K, Fjällräven to marki, które podziwiam za stworzenie pięknych historii. Nie odnoszę wrażenia, że chcą usidlić każdego klienta, ale tylko tych, którzy zechcą być́ usidleni. W zeszłym roku odkryłam niszową markę o nazwie Stockholm Surfboard Club. Początkowo w swoim asortymencie mieli głównie sportowe i lifestyle’owe produkty, jednak niedawno zachwycili mnie kolorowymi wzorami, współczesnymi marynarkami w stylu workwear i świetnej jakości bawełną. Mają sklep w mojej ukochanej dzielnicy Södermalm, w której uwielbiam obserwować studentów i przechodniów, zawsze wyglądających lepiej ode mnie. 

(Surfboard) Club (Fot. Archiwum prywatne Hanna Juzon)

Sztokholm, witaj w domu 

Imponuje mi, z jaką troską Szwedzi podchodzą do aranżacji wnętrz i tworzenia przestrzeni w domu. Szwedzki dom ma otulać. W każdym wnętrzu znajdują się ogień, świeczki, kominek, a także miska pełna cukierków do podjadania (w tej kwestii dostrzegam pewne zamerykanizowanie tutejszej kultury). W związku z położeniem geograficznym i ograniczoną ilością światła w zimie Szwedzi są poniekąd zmuszeni do spędzania czasu w domu, robią więc wszystko, żeby był on przytulny. Pastelowe kolory ścian, kontrastowe poduszki, koce i fikuśne świeczniki są na porządku dziennym. Najpiękniejszym miejscem umożliwiającym doświadczenie szwedzkiego domowego zacisza jest butik Svenskt Tenn. Można w nim znaleźć wszystko: meble, akcesoria, materiały, serwetki, filiżanki, wazony, bombki, doniczki, lampy. To właśnie w nim kupuję rzeczy dla siebie i bliskich, szczególnie gdy chcę, by przypominały im o moim domu w Sztokholmie. 

(Fot. Archiwum prywatne Hanna Juzon)
Park Björnö (Fot. Archiwum prywatne Hanna Juzon)

Wielki wpływ ma na mnie także natura, która jest tu wszechobecna. Sztokholm to miasto na wodzie, usytułowane na kilkunastu wyspach, otoczone rezerwatami, zielenią, jeziorami i lasami. Bliskość́ natury wzrusza i wycisza. Björnö to ogromny park znajdujący się zaledwie 30 minut drogi od miasta. Jadę tam skakać po skałach i włóczyć się po lesie. Widoki na archipelag, czyli najbardziej wysuniętą na wschód część kraju, są warte tej wycieczki. Latem polecam wypożyczenie szybkiej łódki i popłynięcie w głąb archipelagu. 

Sztokholm potrafi oczarować. Zatrzymajcie się w Ett Hem i poznajcie znaczenie lagom. Nie za dużo, nie za mało, w sam raz. Takie jest to miasto. 

Hanna Juzon
Proszę czekać..
Zamknij