Znaleziono 0 artykułów
06.11.2023

Marc-Antoine Barrois: Chcę, by zapachy generowały wspomnienia, a nie próbowały je dogonić

06.11.2023
Fot. Olivier Yoan

Zapach Ganymede Extrait to kolejny dodatek do imponującego olfaktorycznego portfolio Marca Antoine’a Barroisa i jego kreatywnego partnera Quentina Bischa. Przy okazji premiery nowej kompozycji rozmawiamy o procesie tworzenia zapachów, olfaktorycznych wspomnieniach i pasjach do innych kreatywnych dziedzin.

Zaczynałeś jako projektant mody, specjalizowałeś się w krawiectwie haute couture. Co skłoniło cię do rozszerzenia swojego portfolio o markę niszowych zapachów?

Pracę projektanta zaczynałem od współpracy z kreatorem, którego nazwiska możesz nie kojarzyć – Dominikiem Sirotem. Sirot był asystentem Huberta de Givenchy, zwolniono go jednak z domu mody, gdy przejął go koncern LVMH. To były czasy, w których haute couture zaczęło nieco zatracać swoją esencję – dominowały wyraziste i krzykliwe wizualizacje, a coraz mniej skupiano się na tym, co tak naprawdę w couture najważniejsze, czyli niepowtarzalnej obsłudze i relacjach z klientami. Razem z Sirotem relacje zawsze stawialiśmy na równi z kreatywnością, bo to życzenia naszych klientów pomagały nam przekraczać granice. To u niego nauczyłem się pracy z wysokim krawiectwem – miałem zaledwie 19 lat, gdy zaczęliśmy współpracować. Później miałem okazję pracować z Jeanem-Paulem Gaultierem, gdy pełnił funkcję dyrektora kreatywnego Hermès. Gdy odchodził, żeby wskrzesić własną markę, mogłem odejść razem z nim, jednak miałem wrażenie, że w jego zespole panuje tłok. Zadałem więc sobie pytanie, co tak naprawdę chcę robić. Wiedziałem, że chcę tworzyć, ale jednocześnie byłem przekonany, że świat nie potrzebuje więcej ready-to-wear, a wysokiej jakości serwisu i pięknych, wyjątkowych rzeczy, które przetrwają wiele lat.

Kiedy poznałeś Quentina Bischa?

W 2015 roku. Okazało się, że jesteśmy rówieśnikami – on urodził się w lutym, ja w październiku. Przy pierwszym spotkaniu powiedział mi, że nie przepada za modą, ale podziwia to, co robię. Razem stworzyliśmy pierwszy zapach, B683.

Fot. materiały prasowe

Czym Ganymede Extrait różni się od regularnej odsłony Ganymede?

Jest nieco mroczniejszy, cieplejszy. Ganymede jest jak fala oceanu wzmagana wiatrem, Ganymede Extrait jest skalistym brzegiem, o który ta fala uderza.

O zapachach twojej marki mówi się nie tylko, że są bardzo wyjątkowe i niepowtarzalne, ale że każdy z nich opowiada konkretną historię. Jak piszesz te piękne olfaktoryczne opowieści?

Jestem marzycielem, mam w sobie dużo z dziecka. Mój zespół nie ma ze mną łatwo, bo cały czas dostarczam mu wskazówek, kolejnych inspiracji. Cieszę się, że z Quentinem mamy relację opartą na dużym zaufaniu – wiem, że mogę powiedzieć i zaproponować mu wszystko i nawet jeśli będzie temu przeciwny, nie będzie mnie w żaden sposób oceniał. Nasze inspiracje pochodzą z tego, co nienazwane i nieodkryte, z wyimaginowanych światów. Tylko tak możemy projektować wyjątkowe i wyróżniające się na rynku kompozycje.

Fot. Maxime Dufour

W zapachach wielką rolę odgrywają wspomnienia. Jakie są twoje ulubione olfaktoryczne momenty z przeszłości, które być może starasz się zamknąć w swoich kompozycjach?

Nie tworzę z nostalgii za przeszłością, raczej z myślą o przyszłości – chcę, by nasze zapachy generowały wspomnienia, a nie starały się je dogonić. Gdy jednak zaczynaliśmy z Quentinem pracę nad pierwszymi zapachami, powiedziałem mu, że istnieją dwie wyjątkowo ważne dla mnie kompozycje. Pierwsza przypomina mi o perfumach, jakich używała moja babcia – przywołuje piękne wspólne momenty i sprawia, że bardzo za nią tęsknię. Druga także przypomina mi o kimś, kogo niegdyś kochałem.

Czy jest jeszcze coś, czego nie zrobiłeś, a o czym szczególnie marzysz? Coś, co dałoby ci jeszcze więcej satysfakcji i spełnienia?

Pragnę po prostu jak najwięcej tworzyć, chcę jednak, by to tworzenie odbywało się w zrównoważonych ramach. To fundament moich wartości. Być może rozszerzę markę o kolekcję mebli. Design jest moją wielką pasją, bardzo wiele uwagi poświęcam wystrojowi naszych butików, w których projektowaniu pomaga mi architekt Antoine Bouillot. Nie chcę się ograniczać, daję sobie dużo wolności, by marzyć i planować.

Zapachy marki Marc-Antoine Barrois dostępne są w Mood Scent Bar.

Redakcja Vogue.pl
Proszę czekać..
Zamknij