Znaleziono 0 artykułów
18.02.2019

Agata Bogacka: Bliska relacja z obrazem

18.02.2019
Agata Bogacka (Fot. Konrad Ciszkowski) 

Kiedyś kontrowersyjna, dzisiaj opanowana. Jej malarstwo dawniej bardziej figuratywne, dziś bardziej abstrakcyjne. Przez tyle lat postać i twórczość Agaty Bogackiej zdumiewała, szokowała i zachwycała. 

Początki jej aktywności to lata 2000. W instytucjach echem odbijają się ostatnie podrygi sztuki krytycznej, następuje zmiana pokoleniowa. Do głosu dochodzą artyści, którzy w bardzo prosty sposób, dosłownie i obrazkowo, opisują nową rzeczywistość. Nie wyciągają traum, zajmują się tym, co dzieje się dookoła nich. Ukazują potransformacyjny krajobraz nowego społeczeństwa. Ich sztuka będąca wnikliwą obserwacją codzienności jest bliżej życia. Sięgają do własnych uczuć, przyglądają się swoim stanom. Lata 2000 to czas debiutów takich artystów, jak Wilhelm Sasnal, Rafał Bujnowski, Marcin Maciejowski, Laura Pawela, Julita Wójcik, Paulina Ołowska. Twórczość Agaty Bogackiej od początku wyróżniają stylistyka jej prac, charakterystyczne kontury, płaskie tło i kolory. Maluje, fotografuje, tworzy grafiki. Prowadzi malarski pamiętnik, w którym obserwuje ludzi ze swojego otoczenia, opisuje bolączki, z jakimi zmaga się młoda dziewczyna wkraczająca w świat pierwszych intymnych relacji. To one są głównym bohaterem jej prac. Eksponuje własne przeżycia, swoją samotność, niepewność i wplata to w swoje obrazy. Tworzy symboliczny portret pokolenia 20-latków.

Agata Bogacka 2017, "Usta" 2, akryl na płótnie, 120 x 145 cm (Fot. Ernest Wińczyk)

W ramach pracy dyplomowej przygotowała serię obrazów nawiązujących do znanych płócien, umieszczając na nich osoby ze swojego otoczenia. Uwspółcześniła motywy z klasycznego malarstwa, nadając postaciom atrybuty z XXI wieku, na przykład telefony komórkowe. Artystka przedstawiła postacie na jednolitym tle i tylko czasem pojawiały się na nich dodatkowe elementy, które mają więcej powiedzieć o danej scenie. Wiele z tych prac to autoportrety, prywatne zapiski stanów samotności, próby odnalezienia się w świecie jako artystka i jako kobieta. Kulminacyjnym momentem była w tamtym czasie wystawa „Ja krwawię” w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski w 2003 roku. Bogacka pokazała na niej intymne sytuacje przedstawione bardzo naturalistycznie, voyerystycznie, ale również z ironią. Są to momenty, w których raczej nie chcemy być widziani, kiedy ujawniają się nagość, fizjologia, izolacja. Choć tytułowa krew na obrazie jest tak naprawdę sokiem, to publiczność jest zszokowana dosłownością przedstawień.

Agata Bogacka, 2003, "Ja krwawię", akryl na płótnie, 170 x 114 cm, (Fot. archiwum artystki)

Popularność i abstrakcja

Bogacka szybko została zauważona przez krytykę i media. Staje się najbardziej rozpoznawalną artystką swojego pokolenia. Sprzedaje prace prosto ze sztalugi. Jest niezależna finansowo i od samego początku żyje ze swojej sztuki. Jej prace pojawiają się w kolorowych gazetach, często udziela się w prasie. Nie ma w tym czasie tytułu, który nie chciałby opublikować z nią wywiadu, ani galerii czy muzeum, które nie proponowałoby jej wystawy. Wypowiada się na wiele tematów, tworzy ilustracje do magazynów – „Wysokich Obcasów” i „City Magazine”. Współpracuje z zagraniczną galerią, jej prace zaczynają być kupowane do najważniejszych polskich kolekcji, prywatnych i państwowych.

Agata Bogacka, 2016, "Hair with geometric composition", akryl na płótnie, 240 x 360 cm, kolekcja Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie
Agata Bogacka, 2018, "Nogi", akryl na płótnie, 145 x 120 cm, (Fot. Ernest Wińczyk)

Jako artystka przede wszystkim dalej poszukuje. Jest gotowa na poświęcenia i radykalne działania. Wszystko za cenę rozwijania się w sztuce. Wnikliwie obserwuje i podejmuje kolejne ważne tematy. Wychodząc od intymnych sytuacji, do obserwacji otoczenia przenosi swoje prace w świat pamięci i krajobrazów, które na płótnie są teraz jeszcze bardziej abstrakcyjne – nie rozpoznamy na nich żadnego kształtu. Coraz bardziej interesuje się przestrzenią, w której funkcjonuje człowiek. Ta relacja ustawi jej twórczość na lata. W 2007 roku powstaje ostatni obraz figuratywny. Na wystawę do Galerii Potocka maluje wisiorek w kształcie serca. Na płótnie widać jednak tylko zaznaczony na czarno jego odblask. Bogacka postanawia też uciec od medialnego rozgłosu, przestaje odbierać telefony, zamyka się w pracowni. W 2008 roku maluje pejzaże, obrazy-mapy wojennych tułaczek i serię „Mirroring”, gdzie wszystko wydaje się bardziej odbiciem wyobrażenia krajobrazu niż rzeczywistym doznaniem natury. Obrazy te pokazuje na wystawie indywidualnej w 2011 roku w Zachęcie. W nowych pracach coraz bardziej upraszcza kompozycję. Skupia się już tylko na relacji człowieka ze światem.

Agata Bogacka, 2015, "Kompozycja z oczami", akryl na płótnie, 114 x 146 cm, (Fot. Robert Głowacki)

Nie ma jednej wersji

Twierdzi, że nie ma ostatecznej wersji jednego obrazu, gdyż obraz jest procesem. Oglądając obraz na wystawie, widzimy tylko fragment tego procesu. Na odwrocie jej prac pojawiają się kolejne przekreślone daty. Niektóre obrazy maluje latami. Efekt tych prac pokazała w 2015 roku w Jeleniej Górze na wystawie „Obraz psuje się od głowy”. Obok każdego obrazu wiszą zdjęcia ukazujące poprzednie etapy danej pracy. Czasem tak bardzo różne od siebie, że nie jest możliwe rozpoznanie pierwotnego wykonania od wystawionego wariantu. Dwa lata później realizuje spektakularną wystawę w Galerii Dawida Radziszewskiego, gdzie maluje na ścianach galerii. Po wystawie ściany zostały zamalowane na biało, ostatecznie dzieło przestało istnieć.

Agata Bogacka, 2018, "Głowa w chmurach" 3, akryl na płótnie, 140 x 110 cm, (Fot. Ernest Wińczyk)

Jedna z serii prac z Jeleniej Góry ukazuje wycinek twarzy. Widzimy na niej zarys włosów i oczu. Z jednej strony rozpoznajemy twarz, a z drugiej na obrazie właściwie widzimy tylko dwa charakterystyczne elementy. Reszta obrazu jest zatopiona w bieli. Ta fragmentaryczność przedstawień będzie zauważalna później. Przeplatanie się światów figuracji i abstrakcji jest kwintesencją stylu Bogackiej, ale też zapowiada nowy kierunek twórczości.

Agata Bogacka, 2009, "Ja, Krystyna M., wyszłam z domu we wtorek (01.08.1944, Warszawa – 12.08.1944, Podkowa Leśna, Polska)", akryl na płótnie, 130 x 150 cm, kolekcja Fundacji Sztuki Polskiej ING, (Fot. Jacek Sielski)

Bogacka nie trzyma się jednego stylu. Często jest pytana o to, dlaczego porzuciła swoją najbardziej rozpoznawalną kreskę. Twierdzi, że gdyby malowała tak samo całe życie, nie rozwijałaby się jako malarka. Wnikliwy obserwator dostrzeże jednak, jak wszystkie etapy jej twórczości rozwijają się swoim prawidłowym rytmem. Na każdym z nich dostrzegamy echa poprzednich prac.

Włosy, usta, nogi

Na ścianie wisi obraz wielkości 240 x 360 cm. Cały wypełniony jest wycinkiem włosów. Można odnieść wrażenie, że podeszło się do kogoś tak blisko, że nie widać nic więcej poza falującymi lokami. Zbliżając się do kompozycji, widzimy laserunkowo namalowane koła i kwadraty. Sala zielonogórskiego BWA wypełniona jest portretami i geometrycznymi kompozycjami. Rozpoznajemy w nich ludzi z tłumu, sylwetki postaci, które biorą udział w zbiorowisku. Ich cechy indywidualne się zlewają, pozostają jedną masą. Wystawa „Tłum” była wyrazem niepokoju społecznego, który w ostatnich latach zmusza ludzi na całym świecie do jednoczenia się i zgromadzeń. Bogacka nadal jest indywidualistką, ale zdaje sobie sprawę, że uczestniczy w społeczności i siłą rzeczy wtapia się w ten tłum. Wie, że aby mieć dziś coś do powiedzenia, trzeba być jego częścią. Niekoniecznie czujemy się wtedy komfortowo, ale czasy wymagają od nas zaangażowania. Obraz „Włosy z geometryczną kompozycją” znajduje się od tego roku w kolekcji Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie.

Agata Bogacka, 2018, "Widok" 3, akryl na płótnie, 105 x 120 cm, (Fot. Ernest Wińczyk)

Artystka cały czas balansuje na granicy figuracji i abstrakcji. Raz maluje usta zawieszone w jasnej przestrzeni, innym razem abstrakcyjną kompozycję, w której głównym bohaterem jest kolor, przenikanie się barw i kształtów. Na wystawie „Wielcy sarmaci tego kraju/Wielkie sarmatki tego kraju” kuratorowanej przez Marcina Różyca w BWA w Tarnowie pokazała dwie ciekawie zestawione ze sobą prace: „Głowa w chmurach” i „Nogi”. Jedna jest abstrakcją geometryczną z przenikającymi się błękitami, druga ukazuje nagie biodra i nogi w mocnej, feministycznej pozie. To ważne, bo kobieta maluje kobietę. Gdy to malarka maluje akt, zmienia zupełnie kontekst i odczytywanie obrazu od dotychczasowego, powszechnie analizowanego spojrzenia twórcy mężczyzny. Przedstawienia kobiet w sztuce Bogackiej są symbolem mocnej postawy artystycznej. Każdy gest, każda decyzja jest bardzo świadoma. Nawet zestawienie ze sobą dwóch pozornie nieprzystających do siebie prac. Bogacka pozwala z niego odczytać, jak możemy dzisiaj patrzeć na jej sztukę przez pryzmat starszych i nowych prac, jak te dwa okresy się cały czas przenikają. Ważne są dla niej te same wątki, ale poszukuje coraz lepszej i nowszej odsłony. Na trwającej właśnie wystawie „Związek” w galerii Pola Magnetyczne jej kompozycje to szereg różnych relacji, które chce ukazać – między ludźmi, w przestrzeni, w poglądach i świecie. To wystawa o różnego rodzaju zależnościach, w jakich pozostajemy. Ale także o tym, czego dzisiaj oczekujemy od sztuki – dosłowności czy próby dojrzenia całego uniwersum.

Agata Bogacka, 2018, "Związek", akryl na płótnie, 85 x 70 cm, fot. Ernest Wińczyk

Za wszelką cenę pozostaje sobą, kobietą dojrzałą, ustabilizowaną. Najważniejszym wyrazem w jej życiu jest „zmiana” oznaczająca rozwój, patrzenie od nowa, weryfikowanie wszystkiego. Bogacka podejmuje się zmian często, co świadczy o jej radykalności, ale też odwadze. Każdy nierozwiązany problem w życiu staje się automatycznie problemem malarskim. Dlatego jej radykalność pociągała za sobą często zmiany w życiu prywatnym. Mieszka na Saskiej Kępie z ukochanym chłopakiem i psem, spędza codziennie wiele godzin w pracowni, chodzi na długie spacery, prowadzi Instagram. Upodobanie do kiczu i imprez zamieniła na minimalistyczne ubrania i zdrowe jedzenie. Przestała pić i palić. Jedno się nie zmienia. Bogacka przygląda się sobie i ludziom. Wierzy, że relacje można pokazać poprzez zderzenie dwóch płaszczyzn na obrazie. Ta konfiguracja płaszczyzn wzbudza tak samo głębokie uczucia jak dziewczyna o smutnym wzroku przyglądająca się sobie w lustrze. Jest odbiciem nas samych.

 

Marta Czyż
Proszę czekać..
Zamknij