Znaleziono 0 artykułów
09.07.2024

Agata Tuszyńska: Oglądanie mieszkań jest jak zwiedzanie cudzego życia

09.07.2024
(Fot. Horst P. Horst/Conde Nast via Getty Images)

Gdybym mogła, zmieniałabym mieszkania co kilka lat i fundowałabym sobie radość stwarzania własnego miejsca częściej, niż to wynika z wykresu zwykłego życia.

Zmienić adres to zmienić los, a takie pokusy miewam często. Ratuję się wtedy podróżą, codzienność zmieniam na drogę, dom – na hotel lub wynajęty pokój. Różne znaki przystanków w wędrówce. To trwa dłużej lub krócej, a potem wracam do siebie: do tego samego widoku przez okno i tych samych, oswojonych sprzętów. Kiedy już naprawdę nie mogę znieść bezruchu, przestawiam meble. Choć najchętniej zamknęłabym drzwi i budowała gdzie indziej. Od nowa.

Dawniej, kiedy włóczyłam się po świecie, uprawiałam szczególna grę. W kolejnych miastach, w których przychodziło mi mieszkać, szukałam swojego miejsca. W Paryżu, Nowym Jorku, Toronto, Tel Awiwie czytałam ogłoszenia o wynajmie albo nawiedzałam agencje nieruchomości, by znaleźć odpowiednie lokum. Traktowałam to jak sport, ekscytujące odkrywanie miast. Po jakimś czasie stawałam się uzależniona od zwiedzania cudzego życia. Chciałam znaleźć swoje tymczasowe miejsce, ale bardziej chyba ciekawiły mnie same wnętrza. Ich możliwości, umeblowanie, właściciele. Wybierałam interesujące mnie okolice i metodycznie szukałam. Oglądałam wiele mieszkań, nie tylko te, na które było mnie stać. Spełniałam moje dziecinne marzenie wniknięcia w życie innych, dostając się do ich domów. Powiedz mi, jak mieszkasz, a będę wiedziała, kim jesteś. Nie wiem, czy prawdziwsze jest to zdanie, czy to o czytaniu. Bo przecież jesteśmy tym, co czytamy, sumą przeżytych słów, stron, książek.

Czego szukałam w tych mieszkaniach poza nowym początkiem? Przede wszystkim światła. Widoku z okna. I wysokich sufitów. Przestrzeni, która będę mogła wypełnić sobą. Niewiele potrzeba w drodze, nawet w kilkumiesięcznym gnieździe. Podręczne rekwizytorium rzeczy: książki, zeszyty, pióro, kilka fotografii, ołówki, niebieski koralik – aktualne amulety. Jakieś buty, ubrania, kubek do kawy. Im mniej, tym lepiej. Chciałam patrzeć daleko, najlepiej na rzekę, morze lub drzewa. I czuć się bezpiecznie. A jeszcze, potrzebne było to „coś”. Spirit of the place. Duch miejsca. Genius loci. Jak dobrze, że każdy definiuje go inaczej.

Ekscytuje mnie oglądanie mieszkań, jak ekscytuje możliwość zmiany. Choćby wyobrażona obietnica innego widoku z okna, przestrzeni myśli, nowego otwarcia. Ucieczka od rutyny, od skostnienia. Gdybym mogła, zmieniałabym mieszkania wcześniej niż garderobę. Jest w tym procederze możliwość przymiarki innego losu. Jest chwilowe, ale jednak przeniesienie się w inne dekoracje. I co za tym idzie, inny los. Wiem, dziwaczna mania.

Wydana właśnie książka „Warszawskie mieszkania. Biografie miejsc, rzeczy i ludzi” pióra Piotra Korduby i Jarosława Trybusia jest jak wspaniały prezent specjalnie dla mnie. Mogę się skonfrontować z kilkunastoma wspaniałymi wnętrzami, szytymi na miarę ich właścicieli. Przyjrzeć się im z bliska, poznać historię i umeblowanie najintymniejszych miejsc. Dopisać do własnych ich duchowe przestrzenie. A wszystko to w moim mieście, Warszawie, zburzonej i odbudowanej na gruzach. Przeszłość sąsiaduje tu z teraźniejszością, łączy się z nią lub walczy, konfrontuje w wielu odmianach przestrzeni. Tworzy ją i nadaje jej sens.

Opisane w książce Korduby i Trybusia mieszkania są różnorodne, jak ich właściciele. Cóż za bogactwo stylów, gustów, potrzeb, dokonań. Jakie zaskakujące połączenia konieczności, oblicz, charakterów. Funkcjonalizm, estetyzacja, minimalizm, wygoda, praktyczność.

Jest tu mieszkanie Andy Rottenberg, jest też Agnieszki Morawińskiej, historyczek sztuki, tak jak autorzy tej publikacji. Są wnętrza artystów, architektów, reżyserów, wnętrza w budynkach z lat 30. i z nowej zabudowy, poddasza, strychy i piwnice, służbówki i oficyny. Mieszkania żoliborskie i te na Saskiej Kępie, na Pradze i Ochocie, po prawej i lewej stronie Wisły. Wypełnione antykami lub modernistycznymi meblami, przełamywane artefaktami z lat powojennych, w tym ikonami skandynawskiego designu, lub z rodzimych meblościanek i schowków. Podzielone na części prywatne i dostępne dla gości. Przypominające muzeum, warsztat lub bibliotekę. Z roślinami i miejscem dla zwierząt. Wypełnione sztuką, obrazami, grafiką, kolekcjami cennych gwaszy, talizmanów lub pluszaków. Jasne, czyste, „oddychające” lub kolorowe, zaburzone w formie, bardziej lub mniej „zamieszkane” (czytaj: zagracone). Ułożone lub szalone. Stylizowane na salon lub samotnię. W każdym toczy się życie, wśród rzeczy, książek, obrazów. Bardziej lub mniej niezależne lub kontrolowane. W każdym rządzi inny mistrz ceremonii, promieniejący inną energią. To prawdziwe bogactwo. Wewnętrzny puls tego, co zwykle niewidoczne dla cudzego oka.

I ja mieszkam w Warszawie. W starej, ponadstuletniej kamienicy, której dodano dwa pietra, by podciągnąć widok na dachy stolicy. W środku salonu, ku mojej radości, rozsiadł się Pałac Kultury, zawsze mogę odczytać godzinę na jego zegarze. Mam nareszcie upragnione światło i codzienny zachód słońca wśród rosnących warszawskich drapaczy chmur. I biurko, na którym pisał przede mną ktoś inny. Z kolekcją ołówków, piór wiecznych i jadów do czytania Tory. Wobec braku rodzinnych pamiątek sztukuję własną przeszłość przedmiotami z pchlich targów. Dostają u mnie kolejne życie. I tylko zewsząd zalewają nas książki. Kiedyś pewnie zaduszą. Wypełniają półki, przestrzenie między meblami, stoją w słupkach i mnożą się w oczach. Prowadzę z nimi nieustanny dialog. Może jest odpowiedzialny za to, kim jestem?

Agata Tuszyńska – pisarka, poetka, reportażystka. Autorka biografii Isaaca Bashevisa Singera, Ireny Krzywickiej oraz Wiery Gran, a także osobistych „Rodzinnej historii lęku” i „Ćwiczeń z utraty”. W ostatnich latach wydała m.in.: „Oskarżona: Wiera Gran” (2010), „Narzeczona Schulza” (2015), „Jamnikarium” (2016), „Bagaż osobisty. Po Marcu” (2018), „Mama zawsze wraca” (2020), przeniesioną na scenę Muzeum POLIN, oraz „Ćwiczenia z utraty. Po 15 latach” (2021). W 2022 roku miały premierę jej „Żongler. Romain Gary” oraz tomik wierszy „Niesny”. W kwietniu 2023 roku, przy okazji 80. rocznicy wybuchu powstania w getcie warszawskim, nakładem wydawnictwa Osnova ukazała się „Czarna torebka”. – Bohaterką wszystkich moich książek jest PAMIĘĆ. Znikające światy i odchodzący ludzie. Zapisuję, żeby nie przestały istnieć. Wierzę w ocalającą moc słowa – mówi Agata Tuszyńska. Laureatka Nagrody Polskiego PEN Clubu im. Pruszyńskich za wybitne osiągnięcia w dziedzinie reportażu i literatury faktu. W 2015 roku została uhonorowana srebrnym medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis” i francuskim Orderem Literatury i Sztuki. Jej książki przetłumaczono na kilkanaście języków. Od marca 2022 roku jest felietonistką Vogue.pl.

Agata Tuszyńska
  1. Ludzie
  2. Opinie
  3. Agata Tuszyńska: Oglądanie mieszkań jest jak zwiedzanie cudzego życia
Proszę czekać..
Zamknij