Znaleziono 0 artykułów
13.05.2025

Agata Tuszyńska: Bierzmy odpowiedzialność za naszą wspólnotę

13.05.2025
Fot. Jakub Porzycki/NurPhoto via Getty Image

Chwilę przed wyborami prezydenckimi zastanawiam się nad obowiązkami wobec ojczyzny. Czy słowo „współodpowiedzialność” ma dzisiaj jakiekolwiek prawdziwe znaczenie? Czy jest dla nas aktualne?

„Ojczyzna to wielki zbiorowy obowiązek” – chwilę przed wyborami prezydenckimirozkładam na czynniki pierwsze zdanie Cypriana Kamila Norwida. Rozważam wedle narzędzi i kryteriów XXI wieku, mieniącego się błyskotkami technologii, straszącego przemocą i samotnością. W wielu wymiarach, w narastających sekwencjach czasu. Najważniejsze, żeby się nie bać. Nie dopuścić lęku i obojętności. 

W zachodnich miastach ludzie tworzą lokalną społeczność. Warszawa zachwyca czystością i zielenią, ale rośnie poziom agresji, spada poczucie sprawczości

Moją ojczyzną jest polszczyzna. Moim adresem: Warszawa. To adres urodzenia i ten, który wybrałam po latach przymierzania innych miast i innych języków. Pamiętam siebie sprzed lat, wędrującą po świecie z wizytówką „w podróży”. Szukałam swojego miejsca w Paryżu i Nowym Jorku, w Tel Awiwie i Toronto. Pomieszkiwałam w odległych rejonach, także wyobraźni. Ale w końcu zdecydowałam się na życie bardziej osiadłe. Na dom, w pełnym znaczeniu prozy i metafory. Dom, czyli miejsce, w którym nic mi nie grozi, bezpieczną przestrzeń, gdzie mogę być sobą. 

Zdecydowałam i zawierzyłam, że Polska, w której wyrosłam, spełni moje marzenia o tolerancji, dialogu i godnym codziennym bytowaniu. W młodości walczyłam o ideały, nieco później starałam się wcielać w życie podstawowe i banalne może wartości, ale ułatwiające powszedniość, pomagające we współobcowaniu. 

W zachodnich miastach ludzie uśmiechają się do siebie na ulicach, sąsiedzi organizują wspólne pikniki, pomagają sobie wzajemnie i dbają o fasady domów. Zbierają psie odchody, segregują śmieci i doglądają wspólnych kawałków dziedzińca, klatek schodowych i ogródków. Tworzą lokalną społeczność, której rytm wyznaczają osobne rytuały. Mają poczucie więzi i bezpieczeństwa. W moim kraju było nieco inaczej. Odczułam to po długotrwałej nieobecności, czuję i dziś, choć mija czas. Mimo moich prób oswajania bliskiej rzeczywistości poziom agresji rośnie, podobnie jak poczucie braku sprawczości.

Warszawa jest piękna – zachwycają się moi goście. Mieszkam w Śródmieściu, w starej kamienicy, w bliskości wspaniałych parków i reprezentacyjnych budynków. Niedaleko Sejmu i Senatu, Alei Ujazdowskich i placu Trzech Krzyży. Czyste i zielone miasto, ukwiecone wiosną parki i skwery robią na przyjezdnych oszałamiające wrażenie. Na mnie również. Stolica, którą latami traktowałam jak uboższą zgrzebną kuzynkę Krakowa czy Wrocławia, a z czasem pokochałam w architektonicznych niedoskonałościach, lśni. Blaskiem mniej oczywistym, ale wspanialszym, europejskim nawet. Jednocześnie, jednocześnie bardzo mnie boli.

„Współodpowiedzialność” to słowo, które warto sobie przypomnieć i doglądać wspólnych interesów

Pytam o powinności obywatelskie poetów renesansu.

Jan Kochanowski radzi służyć „poczciwej sławie, a jako kto może, niech ku pożytku dobra spólnego pomoże”. Obywatel to człowiek uczciwy i lojalny, pozbawiony egoizmu i mający na uwadze „dobro spólne”. Jego obowiązkiem jest służenie ojczyźnie (obrona kraju), ale równie ważne – „szczepienie między ludźmi dobrych obyczajów”. Nieco później króluje koncepcja wychowania i kształcenia obywateli, co stanie się warunkiem silnego państwa. W oświeceniu rządzi słowo „współodpowiedzialność”. Czy ono ma dzisiaj jakiekolwiek prawdziwe znaczenie? Czy jest dla nas aktualne?

Wiem, że jako społeczeństwo nie mamy wielu doświadczeń w edukacji obywatelskiej. Podobnie jak w praktykowaniu demokracji. W lekcjach samorządności na każdym z poziomów. Nie porównuję Polski z Francją i Niemcami ani z Ameryką. Wiem, że łatwiej dbać o swoje, kiedy jest nasze, nie „państwowe”, czyli „niczyje”. Ale ciągle nie pojmuję, jak można nie zwracać uwagi na rozwalone śmietniki, brud na klatkach schodowych, zaburzony odpadami widok z okna i niegospodarność. Czy to kwestia wychowania, poczucia smaku, szacunku dla innych? Etyki, estetyki, braku wzorów?

Moje miasto, z wieloma doskonale odrestaurowanymi posesjami i domami, pomazane jest obrzydliwymi graffiti, zniszczone bohomazami jak w dzielnicach nędzy na amerykańskiej prowincji. Na eleganckich ulicach ciągle można pośliznąć się na psiej kupie. Uwielbiam hasło: „twój pies, twoja kupa”, niestety nie wszyscy je respektują. O uśmiech trudno, życzliwość wydaje się niemal podejrzana, w biegu donikąd potrącamy tych, którzy nie nadążają. Starsi mają ustąpić miejsca poskromicielom czasu. Moi sąsiedzi nie chcą (nie wierzę, że nie potrafią) segregować śmieci. Mimo próśb, gróźb i nalegań. Papier, szkło, zmieszane, plastik – czy tak trudno to zapamiętać? Skąd obojętność wobec tego, co nasze? Czy to egotyzm, zła wola, czy brak wyobraźni? Czy rzeczywiście wszystko nam jedno, co będzie dalej z naszymi miastami, powietrzem, planetą? Naprawdę jesteśmy ekologicznymi analfabetami? Czy nie byłoby piękniej zadbać o piękno dookoła?

Wiem, że popisuję się naiwnością. Doglądać wspólnych interesów, kiedy najważniejsze są moje, własne. Oszczędzać wodę i prąd, nie śmiecić, nie pluć, nie popisywać się bezwolą. Nie mamy praktyki? Toż to podstawy kultury osobistej. 

Gest każdej osoby ma znaczenie. W niedzielnych wyborach zagłosuję na dom dla wszystkich, którzy chcą zgody

Zdaję sobie sprawę, że walka z wiatrakami wydaje się śmieszna. Ale może należy powtarzać pewne zdania i gesty? Prosić o opiekę nad kwiatami w donicach na podwórzu, wycierać buty z błota przed wejściem na korytarz, zainteresować się „gabarytami” wstawionymi w kąt. Słowa klucze: szacunek i odpowiedzialność za drugiego człowieka i za to, co do nas należy. I jeszcze wzajemna życzliwość. Jak zaszczepić w nas, Polakach, choć trochę wzajemnej serdeczności? Jak zapewnić wszystkich i każdego z osobna, że ich gesty mają znaczenie? 

A gdyby tak posprzątać ten kraj? Razem. We wspólnym odruchu solidarności. Był czas, gdy wydawało się to możliwe. Czego potrzeba, by taką jedność powtórzyć? Przecież przynależę do tego kawałka świata, do tej mapy od Bałtyku do Tatr, do tego języka, w którym myślę i śnię. Jestem obywatelką i chcę być odpowiedzialna za moje miejsce w świecie. Dlatego wezmę udział w wyborze. Zagłosuję na dobro. Wspólne. W codzienności. Na dom dla wszystkich, którzy chcą zgody.        

Agata Tuszyńska
  1. Ludzie
  2. Agata Tuszyńska: Bierzmy odpowiedzialność za naszą wspólnotę
Proszę czekać..
Zamknij