Znaleziono 0 artykułów
14.03.2023

Aktywistka Justyna Wydrzyńska uznana przez sąd za winną pomocy w aborcji

14.03.2023
Proces Justyny Wydrzyńskiej za pomoc w aborcji (Fot. Wojtek Radwanski/AFP/East News)

Proces Justyny Wydrzyńskiej z Aborcyjnego Dream Teamu był historyczny. Po raz pierwszy przed polskim sądem stanęła aktywistka oskarżona o pomoc w aborcji, za co groziło jej do trzech lat więzienia. 14 marca 2023 roku w Sądzie Okręgowym Warszawa-Praga zapadł wyrok skazujący Wydrzyńską na osiem miesięcy ograniczenia wolności przez wykonywanie nieodpłatnej pracy za przekazanie paczkomatem mizoprostolu. Jednocześnie aktywistce uchylono zarzut posiadania leków z zamiarem wprowadzenia do obrotu.

Justyna Wydrzyńska działa aktywistycznie na rzecz kobiet od 16 lat. Wydarzenie sprzed trzech lat, które zaprowadziło ją przed sąd, nie wyróżniało się niczym szczególnym. – Wysłałam tabletki do kogoś, kto zwrócił się do Aborcji Bez Granic. Ta dziewczyna od początku była zdeterminowana, żeby przerwać ciążę, ale zdradzała, że jej mąż jest przeciwny i stara się ją kontrolować – mówiła Wydrzyńska w rozmowie z Vogue.pl.

Partner, który chciał zmusić żonę do urodzenia dziecka, zawiadomił policję. – Cała ta historia jest bardzo smutna, bo pokazuje, że w takich krytycznych życiowych sytuacjach kobiety mogą liczyć głównie na inne kobiety. Siostry, przyjaciółki, ale czasem też zupełnie obce osoby, których nigdy nie widziały na oczy. Kontakt z wolontariuszkami aborcyjnymi w Polsce i za granicą odbywa się zazwyczaj przez telefon zaufania albo czaty – dodawała aktywistka.

Zamawiając tabletki, kobieta nie łamała prawa, więc stała się tylko świadkiem w sprawie. Prokuratura postawiła zarzuty aktywistce. Domagała się ograniczenia wolności w formie prac społecznych przez 10 miesięcy i zasądzenia 10 tys. zł na fundusz penitencjarny, ale kluczowe miało być uznanie o winie. Ordo Iuris, jako strona społeczna, chciało dla Wydrzyńskiej roku więzienia. Ona sama wnioskowała o uniewinnienie.

Na szóstej rozprawie, 14 marca 2023 roku, miał zapaść wyrok. Od rana na ulicy przed warszawskim sądem wyczekiwała grupa z transparentami „I am Justyna” i „Jak Justyna”. Wśród zebranych były też posłanki Lewicy, m.in. Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, Wanda Nowicka, Katarzyna Kotula, Magdalena Biejat i Marcelina Zawisza, choć nie zabrakło też niesławnych furgonetek antyaborcyjnych.

– Na tej sali dotykamy podstawowych praw człowieka, w tym prawa do samostanowienia. Stoją za mną moje koleżanki i setki innych kobiet. Nigdy nie powinnam być prześladowana za działalność, która chroni życie i zdrowie kobiet, tego procesu w ogóle nie powinno być – mówiła Wydrzyńska w sądzie. Podkreślała, że organizacje pomocowe ratują kobiety przed kontaktem z czarnym rynkiem i niepewnymi handlarzami. – (…) nie czuję się winna. To państwo polskie jest winne. Pomogłam Annie, kiedy nikt inny już jej pomóc nie chciał. To element człowieczeństwa, którego się nie wyrzeknę. Nie będę się wstydzić czy uważać tego, co zrobiłam, za przestępstwo. Warto być przyzwoitym i uczciwym, choć nie zawsze się to opłaca – dodała aktywistka.

Redakcja Vogue.pl
Proszę czekać..
Zamknij