Znaleziono 0 artykułów
08.04.2025

Najbardziej pożądana pielęgnacja 2025 roku ma zielony kolor. Jak działa?

08.04.2025
(Fot. Spotlight. Launchmetrics)

Green cream for redness jest trendem na TikToku i, jak mówi makijażystka Aga Wilk, wpisuje się w trend promowania kosmetyków, które w kufrach wizażystów są już od lat. Zielone kremy cieszą się popularnością do tego stopnia, że drogerie musiały się w nie ponownie zaopatrzyć. Na jakiej zasadzie działają zielone kremy i które są godne uwagi?

Działanie zielonych pigmentów znane jest z zasad optyki: zieleń niweluje nadmiar czerwieni. To dlatego zielony pigment obecny był najpierw w bazach pod makijaż do cery naczynkowej, by „gasić” intensywność zaczerwienienia. Następnie powędrował do formuł kremów dla cer naczynkowych, aby w pełnej krasie pojawić się w kosmetykach typu Color Correcting (CC), czyli takich, które jednocześnie wykazują walor pielęgnacyjny, jak i korygujący koloryt. Zielone kremy to kosmetyki, które są doceniane przez wiele osób, w tym mężczyzn – ze względu na lekkość i niewyczuwalność. Skóra po ich nałożeniu nie wygląda jak pomalowana podkładem – korekta jest bardzo dyskretna. Jak je stosować, w jakiej kolejności aplikować i czy sprawdzą się dla każdego?

Kremy z zielonym pigmentem to ratunek dla cery naczynkowej

Po zielony pigment, którego wiodącym producentem jest Korea Południowa, sięgają najczęściej osoby z trądzikiem pospolitym, trądzikiem różowatym, cerą naczynkową albo reaktywną. Do większości tego typu kosmetyków o działaniu niwelującym czerwień dodawane są również składniki kojące i wyciszające, jak CICA (wąkrota azjatycka), pantenol, alantoina czy bisabolol. Niektóre osoby sięgają po zielone kremy jako przedłużenie pielęgnacji, dla innych zastępują jednocześnie również makijaż. – Mam cerę naczynkową, więc zielone kremy sprawdzają się nie tylko jako narzędzie mojej pracy, lecz także ratunek dla mnie samej. Miałam bardzo zaostrzony trądzik różowaty i aplikacja makijażu sprawiała mi w trakcie jego nasilenia dyskomfort. Delikatne kremy koloryzujące o zielonym zabarwieniu pomagały mi wówczas poczuć się lepiej i zniwelować zaczerwienienia. A przy tym to produkty, które nie obciążają skóry w stadium chorobowym i w okresie leczenia. Mnie dosłownie ratowały – opowiada Aga Wilk, makijażystka L’Oréal Paris.

Pomimo że aktualnie trądzik różowaty jest u niej w fazie wyciszenia, Aga Wilk po zielone kremy sięga na co dzień, bo są bardzo delikatne i genialnie redukują widoczność naczynek. Po wprasowaniu ich w skórę i dobrym rozprowadzeniu, zielony pigment działa jak magik: zmienia się w beżowy, ujednolicając koloryt cery. – Zielony krem domyka moją pielęgnację, więc nakładałam go na SPF. Pięknie redukuje rumień, wyrównuje koloryt i wygląda się w nim naturalnie. Ale nie można po kremach z zielonym pigmentem oczekiwać trwałości do 24h! To kosmetyk, który nie zastyga jak trwały podkład, a pracuje. Nie utrzyma się od rana do nocy. Wyciera się, migruje, więc z czasem warto go reaplikować – mówi makijażystka.

Czy zielony krem to dobra baza pod makijaż?

Zielony krem to korekcja koloru przed kolejnymi etapami make-upu. Jak go najlepiej nakładać? Aga Wilk aplikuje go po pielęgnacji jako bazę. Nakłada cienką warstwę korygującego kremu palcami albo gąbeczką, która dobrze go wprasowuje w skórę. Czeka kilka minut, żeby „osiadł” i połączył się ze skórą – to moment rozbijania się kolorowych pigmentów i powstawania iluzji równomiernego kolorytu. Następnie przechodzi do aplikacji podkładu lub korektora. – W walizce, z którą na co dzień jeżdżę do pracy, zawsze mam dwa-trzy produkty do niwelowania zaczerwienienia. I polecam to każdemu makijażyście! Dlatego, że nie zawsze cera jest w odcieniu, którego byśmy sobie życzyli. W mojej pracy skóry podrażnione, z rumieniem, naczynkami czy zmianami trądzikowymi zdarzają się częściej niż te bez skazy – mówi Aga Wilk. 

Po zielone kremy lub bazy makijażystka nie sięga za każdym razem. Czasami wystarczy zastosowanie samego podkładu czy korektora. Jednak przy przygotowaniach indywidualnego makijażu dla klientek, czy np. ślubnych, które mają przetrwać wiele godzin – zielony pigment pod podkładem to must-have. Na planach zdjęciowych makijaż można poprawiać w nieskończoność. W świecie codziennym – niekoniecznie. – Wszystkie zielone kremy lub bazy działają magicznie. Wyglądają jak zielona glinka czy maska pielęgnacyjna do twarzy, więc są osoby, które podchodzą do ich aplikacji z rezerwą.  Natomiast po wblendowaniu w skórę taki produkt sprawia, że czerwień znika – dodaje makijażystka.  

Dla kogo nie jest krem z zielonym pigmentem?

Ekspertka przestrzega przed dwiema pułapkami. Zielony krem powinno się nakładać tylko tam, gdzie skóra jest czerwona. Jeśli nałoży się go w miejsce, gdzie jest w cielistym odcieniu, będzie się prezentować jako zielona – a tego efektu nikt poza charakteryzatorami filmów typu „Shrek” nie poszukuje. Drugą ważną uwagą jest to, że zielony krem nie jest rozwiązaniem dla każdego. Intensywność i odcień zieleni też ma znaczenie dla efektu końcowego. Bardziej neutralnie takie kosmetyki wyglądają na jaśniejszej skórze. Na śniadej cerze już niestety nie. Wówczas albo można wykonać korektę czerwieni, nakładając taki produkt punktowo, a następnie wyrównując skórę ciemniejszym, dopasowanym do karnacji podkładem. Opcjonalnie zrezygnować z zieleni i od razu użyć podkładu czy korektora.

Najlepsze kremy z zielonym pigmentem 2025

O wypowiedź Agę Wilk poprosiłam, kiedy miałam już listę fantastycznej piątki produktów z zielonym pigmentem, sprawdzonych na wrażliwej, skłonnej do zmian trądzikowych skórze. I co ciekawe – mamy bardzo podobne typy. – Do moich ulubieńców zaliczają się: kultowy Cicapair Tiger Grass Color Corrrecting Treatment Dr Jart w zielonym słoiczku oraz CC Red Correct Erborian SPF 25 Redness Corrector. Sama ich ciągle używam! Produkt, który mnie zachwycił, to Anti-Redness Moisturizer La Roche Posay (można go używać solo albo jako bazy pod make-up). Polubiłam również krem z zielonym pigmentem Sephora Collection oraz L’Oréal Paris Crem CC Magic. Dwa ostatnie w bardzo ekonomicznych, przyjaznych cenach. W pracy sprawdzają mi się również zielone bazy, jak Smashbox Photofinish czy Elf Cosmetics (amerykańska marka makijażowa) – opisuje Aga Wilk. Oto pięć produktów wartych wypróbowania.

Cicapair Tiger Grass Camo Drops SPF 35 Dr Jart: Mocno nawilżający

(Fot. materiały prasowe)

Wspomniany Cicapair Tiger Grass Color Corrrecting Treatment Dr Jart był jednym z pionierów w kategorii zielonych kremów w Sephora. Krem z trawą tygrysią i wąkrotą ma pistacjowy odcień, który tuż po aplikacji na skórze zmienia się w cielisty. Gasi zaczerwienienia, ujednolica, nie obciąża. Natomiast pasuje do jasnych typów cery i może się wydawać za mało odżywczy do skóry suchej. Dlatego do cer wymagających nawilżenia i odżywienia bardziej odpowiedni będzie Cicapair Tiger Grass Camo Drops SPF 35 Dr Jart o formule fluidu. „Kropelki” są niezwykle esencjonalne – wystarczy kilka, żeby skorygować koloryt.

CC Red Correct Erborian (Sephora) SPF 25 Redness Corrector: O działaniu wyciszającym skórę

(Fot. materiały prasowe)

Drugi polecany przez Agę Wilk produkt to CC Red Correct Erborian (Sephora) SPF 25 Redness Corrector. To kosmetyk, który uratował również moją skórę pokrytą jesienią 2024 trądzikiem kosmetycznym. Trądzik leczyłam dermatologicznie pod okiem specjalistki, natomiast CC Red Correct Erborian korygował zaczerwienienia. Zawiera wąkrotę azjatycką, która wycisza. Zielone pigmenty przypominają kolorem matchę, ale po aplikacji na twarzy ujednolicają koloryt. To produkt, który nawilża, koryguje bez podrażniania. Jednak zawarta w nim ochrona przed UV jest dość niska (SPF 25), więc konieczna jest wcześniejsza aplikacja mocniejszego filtra.

Clear Tone Up Sun Base SPF 50+ Cell Fusion C: Idealna baza pod makijaż

(Fot. materiały prasowe)

Mówiąc o filtrach i zaczerwienieniach, nie można przegapić tego genialnego produktu. Clear Tone Up Sun Base SPF 50+ Cell Fusion C (topestetic.pl) nazywany jest kryjącą bazą pod makijaż z superwysoką ochroną przeciwsłoneczną. Wycisza stany zapalne i chroni przed wolnymi rodnikami. Zawiera wąkrotę azjatycką i niacynamid. Nie obciąża ani nie zatyka porów. Jest polecany do cer trądzikowych, wrażliwych i reaktywnych. Sprawdzi się do bardzo jasnych i jasnych karnacji. Działa jak filtr przeciwsłoneczny i filtr z Instagrama w jednym.

HydroPureä Color Correcting Serum Jane Iredale: Dla skóry tłustej i mieszanej

(Fot. materiały prasowe)

Jeśli skóra ma tendencję do przetłuszczania się, ale bywa również zaczerwieniona, ideałem będzie HydroPureä Color Correcting Serum Jane Iredale (topestetic.pl). To kosmetyk wagi piórkowej o żelowej konsystencji, z zawieszonymi jasnomiętowymi sferami. Zawiera nawilżający kwas hialuronowy, kojącą alantoinę oraz pigmenty mineralne. Kuleczki po aplikacji na skórę rozpraszają się i stanowią niewidoczny korektor koloru. Kosmetyk nie wykazuje działania komedogennego. Jest tak lekki, że można go stosować w dowolnej konfiguracji pielęgnacyjnej. A przy tym pięknie gasi zaczerwienienia.

Prisme Libre Skin Caring Corrector Givenchy: Do punktowej aplikacji

(Fot. materiały prasowe)

Z godnych polecenia, choć już bardziej z kategorii produktów makijażowych, jest Prisme Libre Skin Caring Corrector Givenchy. Korektor w odcieniu chłodnej miętowej zieleni jest genialnym kosmetykiem do punktowego korygowania czerwieni. Studzi ich intensywność, redukuje widoczność przebarwień potrądzikowych lub naczynek. Można go łączyć również z sypkim pudrem z tej samej linii, wzbogaconym o zielone i błękitne pigmenty.

Maria Kowalczyk/Nostressbeauty
  1. Uroda
  2. Makijaż i włosy
  3. Najbardziej pożądana pielęgnacja 2025 roku ma zielony kolor. Jak działa?
Proszę czekać..
Zamknij