Znaleziono 0 artykułów
08.07.2023

Threads od Mety: Co wiemy o nowym rywalu Twittera?

08.07.2023
Threads: Charakterystyka aplikacji i jej problemy z prywatnością (Fot. Getty Images)

Obietnica kontynuacji modelu użytkowania znanego z Twittera, problemy z europejskim prawem dotyczącym danych użytkowników i coraz większy szum medialny, który nakręca wszechobecne FOMO. Oto początki Threads.

Wydaje się, że Threads stworzona przez giganta, jakim jest Meta, od pierwszych dni swojej dostępności dla użytkowników na całym świecie zebrała wystarczająco dużo pozytywnych opinii, by wysadzić swojego konkurenta z siodła. Tym samym zasłużyła sobie na pseudonim „Twitter killer”, którym określają ją niektórzy użytkownicy. Aplikacja to rozszerzenie Instagrama, jednego z najbardziej popularnych produktów firmy zarządzanej przez Marka Zuckerberga, z ponad 2 mld zarejestrowanych użytkowników.

Aplikacja Threads pojawiła się w samą porę, by zbić kapitał na niezadowoleniu użytkowników wywołanym jedną z ostatnich decyzji Twittera, którego prezesem jest miliarder Elon Musk: ograniczeniem liczby tweetów, które użytkownik może przeczytać w ciągu dnia do 600. Drastyczną zmianę w sposobie użytkowania aplikacji narzuconą przez Twittera jej regularni użytkownicy (obecnie po opłaceniu kont) zinterpretowali jako sposób na tymczasowe odcięcie się od usług dostarczanych przez Google Cloud, która mogłaby zrujnować aplikację. Według „Wall Street Journal” Twitter przestał płacić za usługę przechowywania danych w ramach milionowych cięć wprowadzonych w firmie przez Muska. To konflikt, który został już rozwiązany.

W panującej atmosferze kryzysu i nieuchronnych zmian Mecie udało się wykorzystać zamiar tysięcy użytkowników poszukania nowej platformy komunikacyjnej. Przedstawiła ona aplikację nieróżniącą się zbytnio od Twittera, co podkreślają jej użytkownicy, zwracający uwagę na podobieństwa. Przynajmniej na razie wydaje się, że miliarder Zuckerberg nie stara się odróżnić jej od sieci społecznościowej Muska. W tej chwili największą przeszkodą, jaką napotkała jego firma, jest oficjalne wejście w europejską przestrzeń, ponieważ polityka ochrony danych osobowych w Unii Europejskiej ewidentnie kłóci się z wymaganiami stawianymi przez Threads. Możliwe jest już zainstalowanie aplikacji na telefonie i rozpoczęcie korzystania z niej, jednak ważne jest, by wiedzieć, że jeśli założy się profil na Threads, nie będzie później możliwości usunięcia go bez usunięcia jednocześnie konta na Instagramie.

(Fot. Getty Images)

Charakterystyka Threads

To nowa sieć społecznościowa opierająca się na założeniach microbloggingu, która daje możliwość obserwowania innych użytkowników i wchodzenia w interakcje z publikowanymi przez nich treściami. Limit znaków to 500, znacznie przewyższający 280 znaków na Twitterze, który odpowiada jednocześnie zwyczajowym 500 znakom z większości serwerów hostowanych przez Mastodon, inną siecią społecznościową, która zyskała popularność w związku ze spadkiem zainteresowania produktem Muska. Threads pozwala też na publikowanie zdjęć, nagrań wideo oraz tworzenie wątków. Interfejs aplikacji również pod wieloma względami przypomina Twittera.

Co oferuje Threads

To, że Threads uznawana jest za atrakcyjną alternatywę mogącą przejąć rolę Twittera wśród sieci społecznościowych, może wynikać z uprzywilejowanej pozycji, jaką ma na tym rynku Instagram. Ta sieć społecznościowa ma średnio pół miliarda aktywnych użytkowników dziennie i jest to element kluczowy dla możliwości konkurowania z innymi sieciami społecznościowymi, w których użytkownicy nie mogli znaleźć swoich zwykłych kontaktów. Biznes sieci społecznościowych to nadal biznes opierający się na powiązaniach. Użytkownicy przenoszą się (i pozostają) tam, gdzie mogą znaleźć kontakty, które ich interesują i mają dla nich znaczenie. Wspaniała, ale pusta sieć społecznościowa nie jest dla ludzi żadną atrakcją. Nie chodzi tylko o to, kogo chcemy tam widzieć, lecz także przez kogo chcemy zostać dostrzeżeni. Wynika to z tego, że w erze sieci społecznościowych, gdy jesteśmy ciągle oceniani na podstawie naszej popularności, performatywność pozostaje wysoko cenioną wartością.

Z jednej strony tym, co wyróżnia Threads, jest gwarancja znanej publiczności. Z drugiej strony to (przynajmniej na razie) ciągłość modelu użytkowania znanego z Twittera. Użytkownik Twittera to niekoniecznie młody innowator lub osoba korzystająca z nowego rozwiązania technologicznego. Odchodzi on z Twittera, ponieważ poziom użyteczności tej sieci społecznościowej go do tego zmusza (po części dlatego, że jej algorytmy już nie pokazują jego tweetów takiej publice, jak zwykle), jednak prawdopodobnie równocześnie nie ma ochoty na eksperymentowanie.

W tym kontekście Mecie udało się też wykorzystać zjawisko charakterystyczne dla naszych czasów: FOMO (z ang. fear of missing out). Gdy widzimy, jak wszyscy nasi przyjaciele i znajomi stają się częścią zjawiska, z którego my jesteśmy wykluczeni, może wywołać to w nas pewien niepokój. Być może już tego doświadczyłeś, jeśli w powiadomieniach na Instagramie widziałeś wiadomość stwierdzającą, że jeden z twoich kontaktów „po raz pierwszy stworzył posta na Threads”.

(Fot. Getty Images)

Wymogi stawiane przez Threads

Rozpoczęcie korzystania z Threads jest darmowe, a użytkownicy aplikacji nie ponoszą żadnych kosztów. Jednak wiemy już, że nasza obecność w sieciach społecznościowych wiąże się z kosztami w postaci zgód na dostęp do naszych danych. Jeśli chodzi o potrzebne pozwolenia, Threads to jedna z najbardziej wymagających działających w mainstreamie aplikacji.

Użytkownicy aplikacji do ochrony danych Duckduckgo, którzy ściągnęli Threads, w pierwszych kilku minutach jej użytkowania zauważyli ponad 200 prób ich namierzenia. W szczegółowym opisie polityki prywatności aplikacji można zauważyć, że dane potencjalnie zbierane przez Threads są zróżnicowane i kompleksowe: od lokalizacji przez dane dotyczące użytkowania po dane medyczne. Prawdą jest, że informacje te mogą zostać uwzględnione w polityce prywatności Threads, która z kolei w niektórych punktach odnosi się do polityki prywatności Mety, w której znajduje się wyjaśnienie, jakie dane są zbierane i jak odpowiadają żądaniom szczegółowo opisanym w aplikacji Threads. Przykładami są historia wyszukiwania, gry, identyfikatory, lokalizacja, „aplikacje, których używasz i czynności, jakie w nich wykonujesz”, dane kontaktowe czy informacje dotyczące zakupów i płatności „dokonanych dzięki doświadczeniom zakupowym Mety”.

Do wszystkich tych dylematów prawnych, które zachęcają do refleksji na temat stosunku zależności utrzymywanych przez wiele osób z sieciami społecznościowymi, dochodzi jeszcze jedna drażliwa kwestia: nie da się usunąć profilu na Threads, nie usuwając jednocześnie konta na Instagramie. Przynajmniej na razie oba profile będą ze sobą powiązane. Będzie można usuwać starsze posty na Threads, nie da się tego jednak zrobić z całym profilem. To jedna z najczęściej krytykowanych cech aplikacji, na którą wskazują osoby ją zgłębiające.

Problemy z Unią Europejską

To właśnie ta wysoka cena związana z obowiązkowymi zezwoleniami wymaganymi, by korzystać z serwisu, utrudnia dziś oficjalne wprowadzenie Threads do Europy. Choć niektórzy ludzie już korzystają z aplikacji, ponieważ możliwe jest ściągnięcie jej z pominięciem App Store czy Play Store, ta polityka prywatności pozostaje w sprzeczności z europejskimi ramami prawnymi w zakresie ochrony danych osobowych, zarówno jeżeli chodzi o zbieranie pewnych danych bez wyraźnej zgody, jak i tworzenie kombinacji tych danych, by generować personalizowane reklamy.

(Fot. Getty Images)

Wyścig: Kto zastąpi Twittera?

To, co użytkownicy najbardziej cenią w Twitterze, to jego ogromna wartość społeczna wynikająca z obecności największych środków masowego przekazu, przywódców politycznych i osobowości medialnych, które korzystają z niego jako kanału informacyjnego pozwalającego na bezpośrednie przekazywanie informacji odbiorcom z całego świata. Przez lata istnienia stał się również kluczowym narzędziem pracy dla tysięcy specjalistów od komunikacji. Niezadowolenie wszystkich tych istotnych graczy obecne jest na Twitterze od czasu, gdy u sterów aplikacji stanął Musk. Stała się dla niego istotnym kapitałem, który należało przejąć i obrócić na swoją korzyść.

Od samego początku Jack Dorsey, współzałożyciel Twittera, starał się przedstawić swój nowy projekt BlueSky, jako najbardziej sensowną alternatywę. BlueSky, stworzona i zarządzana przez te same osoby, które sprawiły, że Twitter stał się towarzyskim fenomenem, przedstawiana jest jako jego naturalne zastępstwo. Jednak w tym samym wyścigu z czasem zaczęli brać udział również inni gracze, którzy już działali na rynku. Jednym z nich, który osiągnął niespodziewany sukces, jest Mastodon, który z dnia na dzień rośnie i od samego początku przedstawia się jako prawdziwa alternatywa będąca zdecentralizowaną siecią społecznościową, bez reklam, nie zbierającą danych użytkowników, działającą jako organizacja non profit, której algorytmy pozostają wolne od rekomendowanego czy promowanego kontentu. Jednak właśnie ze względu na swoje alternatywne metody działania nie jest to najlepsza wizja dla tych, którzy chcą pomnażać swoich obserwatorów i wskaźniki wpływów, czy dla tych, którzy korzystali z Twittera, by promować swoją pracę.

Substack, platforma, której udaje się kapitalizować rosnące zainteresowanie modnym obecnie formatem newsletterów i która w taki sam sposób stara się wykorzystać fenomen podcastów, niebędący już niczym nowym, również starała się wypozycjonować jako sieć społecznościowa na miarę naszych czasów. Jednak, jak przyznał Chris Best w wywiadzie z „Decoderem”, jego produkt w żadnym stopniu nie kontroluje i nie ogranicza mowy nienawiści i jak na razie nie zamierza wprowadzać żadnych narzędzi mogących ją wykrywać i podejmować wobec niej jakiekolwiek działania.

Okazja do refleksji

Choć oswoiliśmy się już z tym, że obecność w świecie cyfrowym wiąże się z wydatkami (czasu i energii) niezbędnymi w przypadku niektórych zawodów (co doprowadziło do dyskusji o rezygnowaniu z obecności w niej jako przywileju), zanim zastąpimy jedną sieć społecznościową inną, ten okres przejściowy może stać się okazją do refleksji. Pytanie, jak i w jakim celu poświęcamy dużą część życia i uwagę na coraz dłuższe scrollowanie, może okazać się istotne, zanim zupełnie opanuje nas uczucie FOMO. To refleksja, która u coraz większej liczby osób prowadzi do wyciągnięcia istotnych wniosków mogących znaleźć zastosowanie w sposobie korzystania przez nie z technologii komunikacji cyfrowej.

Artykuł ukazał się oryginalnie na Vogue.es.

Alba Correa
Proszę czekać..
Zamknij