Znaleziono 0 artykułów
15.09.2023

Ślub Joey King i Stevena Pieta na Majorce przypominał przyjęcia z „Wielkiego Gatsby’ego”

15.09.2023
(Fot. Norman & Blake)

Joey King znana z trylogii „The Kissing Booth” i reżyser Steven Piet, którego aktorka poznała na planie „The Act”, wzięli ślub w przerobionej na willę średniowiecznej fortecy na Majorce. Wesele przepychem nie ustępowało przyjęciom z powieści „Wielki Gatsby”.

Aktorka Joey King i reżyser Steven Piet poznali się na planie serialu „The Act”. – Bardzo dobrze nam się ze sobą pracowało – wspomina Joey, znana też z netflixowej trylogii „The Kissing Booth”. – Natychmiast poczuliśmy się ze sobą swobodnie. Strasznie się w nim zakochałam, ale czekałam z zaproszeniem go na randkę do imprezy z okazji zakończenia zdjęć. Zdobyłam się na odwagę i wzięłam go na stronę, by powiedzieć, co do niego czuję. To była najlepsza decyzja w moim życiu!

Oświadczyny z okazji trzeciej rocznicy związku

Po trzech latach randkowania Steven oświadczył się Joey w czasie wycieczki do Joshua Tree z okazji rocznicy związku. – Poszliśmy na spacer na mrozie, a Steven określił tę okolicę jako „idealnie nieidealną”. Zatrzymaliśmy się, by zrobić kilka wspólnych zdjęć i zanim się obejrzałam, ktoś pociągnął mnie za kurtkę. Odwróciłam się i zobaczyłam, że Steven klęczy przede mną. Powiedział kilka przepięknych słów i oboje zaczęliśmy płakać. Przez jeden dzień zatrzymaliśmy tę nowinę dla siebie, po prostu się nią napawając, a dopiero potem podzieliliśmy się nią ze wszystkimi – wspomina Joey.

Po zaręczynach para skupiła się na planowaniu wesela. Zarówno Joey, jak i Steven wiedzieli, że chcą wziąć ślub za granicą, nie wiedzieli tylko gdzie. – Szukaliśmy miejsca, które byłoby odosobnione – jednocześnie efektowne i kameralne. Znaleźliśmy La Fortalezę na Majorce, która przypomina hiszpańską wersję willi z „Wielkiego Gatsby’ego”. To miejsce historyczne, ale nie staroświeckie. Wydaje się ponadczasowe, tak jak nasza miłość. Znalezienie go to w całości zasługa naszych wspaniałych wedding plannerów, firmy Alison Bryan Destinations – mówi Joey. Przerobiona na willę forteca została wybudowana w 1628 roku (zagrała w serialu „Nocny recepcjonista”).

Suknia ślubna Oscara de la Renty dopasowana do klimatu XVII-wiecznej fortecy

Joey wiedziała, że powinna założyć suknię klasyczną, ale z wyjątkowymi detalami. Przez wiele miesięcy chodziła po salonach ślubnych i przymierzała suknię za suknią, lecz bez powodzenia. W końcu do akcji wkroczył jej stylista Jared Eng, który pokazał jej kolekcję ślubną Oscara de la Renty, a panna młoda podczas przymiarek z Fernandem Garcią ostatecznie wybrała z niej cztery looki na weselny weekend.

Ze względu na to, że suknia ślubna – z efektownym dekoltem, bez ramiączek i dużymi cekinami z tkaniny układającymi się w płatki kwiatów, robiła tak wielkie wrażenie, Joey zdecydowała się na prostą fryzurę. W pełnym blasku makijażu czuła się sobą. Manikiurem chciała nawiązać do sukni, sięgnięto więc po muszelkowe detale.

Romantyczna ceremonia ślubna wzruszyła wszystkich gości

Ceremonia, która odbyła się nad basenem, była, cytując Joey, „absolutnie perfekcyjna”. Ślubu udzielił parze młodej ich przyjaciel Erik, a Sabrina Carpenter śpiewała, gdy panna młoda szła do ołtarza. – Przed ceremonią padało, a gdy przyjechali goście, wyszło słońce. Naprawdę byliśmy najszczęśliwszymi ludźmi na świecie. Chwila, w której patrzyłam sprzed ołtarza na wszystkich naszych przyjaciół i rodzinę, to coś, czego nigdy nie zapomnę – wspomina Joey. – A najpiękniejszy moment? Czytanie naszej przysięgi – dodaje panna młoda.

Po ceremonii goście udali się na przyjęcie zorganizowane obok budynku głównego. Tam matka i siostry Joey oraz brat Stevena wygłosili przemowy. – Wszyscy płakali – mówi Joey. – A potem było jedzenie i picie. Jesse James’s Usual – drink nazwany na cześć naszego ukochanego psa – był przepyszną, pikantną margheritą.

Nowożeńcy wykonali pierwszy taniec przy akompaniamencie „Sea of Love” Cat Power. – Patrzenie na mojego idealnego męża w czasie tańca do tej idealnej piosenki było jak spełnienie marzeń. Jednak od tego momentu impreza nabrała tempa. – Tańczyliśmy tak energicznie, że wyglądaliśmy, jakbyśmy wyszli spod prysznica, tak bardzo lał się z nas pot. Największą przyjemnością było patrzenie na to, jak nasi przyjaciele, którzy nie znali się wcześniej, zaczynają się dogadywać – wspomina Joey King.

Artykuł ukazał się oryginalnie na Vogue.com.

Nic nie równa się plażom na Majorce.

Symbol wieczności – obrączki.

Niewiele rzeczy na tym świecie uspokaja mnie tak, jak pocałunek Stevena.

Look numer jeden od Oscara de la Renty. Moja sukienka na kolację przedślubną to jedna z najpiękniejszych rzeczy, jakie kiedykolwiek na sobie miałam – ta peleryna, te koronki, te kwiaty. Była to idealna sukienka zapowiadająca kolejne looki na resztę tego weekendu. Mój modowy guru, brat, którego nigdy nie miałam, najlepszy kum-pel Jared, sprawił, że w ten weekend spełniły się moje modowe marzenia. Kocham cię, Jared.

Czasem trzeba się zatrzymać i powąchać róże (i nie tylko).

W naszej walizce mamy teraz torbę z Ikei wypełnioną brudnymi serwetkami, bo podobały nam się tak bardzo, że musieliśmy zabrać je ze sobą do domu.

Uśmiechy rodziny, również tej z wyboru. Nie ma nic bardziej uroczego.

Najlepsza sangria na świecie… Przepyszna. Do tego agrest – jeden z moich ulubionych owoców. Wydaje mi się, że nasza firma cateringowa nawet o tym nie wiedziała.

Zaraz po zaręczynach siostrzenice Stevena zapytały, czy mogą nazywać mnie ciocią Joey. Mam ogromne szczęście, że jestem ich świeżo upieczoną ciocią.

Gdy weszliśmy na kolację przedślubną i zobaczyliśmy wszystkie te piękne detale, oboje ze Stevenem zaczęliśmy płakać. To były pierwsze z wielu łez szczęścia tego weekendu.

Nasze życie jest naprawdę idealne.

Matka natura naprawdę opiekuje się tym miejscem.

Na naszej lodówce nie trzymają się magnesy, więc zamiast tego za-proszenia wiszą na naszej zmywarce. I za każdym razem, gdy wkładam do niej naczynia, przechodzi mi dreszcz.

Mój glam team to moi najlepsi przyjaciele. Podczas przygotowań bawiliśmy się aż za dobrze. Dzielenie z nimi tych chwil było na-prawdę wyjątkowe.

Wow… oto i ona. Suknia, w której powiedziałam „tak”. Ale miałam szczęście. Look numer dwa od Oscara na ten weekend.

Wiem, że macie ochotę dotknąć tego zdjęcia. I uwierzcie mi, ta suknia jest w dotyku tak przyjemna, jak wam się wydaje.

Uwielbiam to zdjęcie – czasami nie trzeba mówić nic więcej. Nie mogę się doczekać, aż kiedyś pokażę je swoim dzieciom.

Właśnie zaczęło padać, a ja z jakiegoś powodu się nie denerwowa-łam, myślałam po prostu, że nie mam nic przeciwko moknięciu w czasie ceremonii…

Zaplątana w morzu bieli.

Moi ulubieni ludzie. Ojej, ale mam szczęście.

Trzy pokolenia miłości. Ich uśmiechy w ten weekend były dla mnie wszystkim. Są dla mnie całym światem.

Bardzo się cieszę, że nie wiedziałam, w co Steven będzie ubrany. Idąc do ołtarza, zobaczyłam go po raz pierwszy. Wyglądał wspaniale.

Steven miał na sobie smoking marki Brunello Cucinelli. Rozkleiłam się na widok tego zdjęcia. To mój mąż, mój piękny, idealny mąż.

Nie mogę uwierzyć, że to tu wzięliśmy ślub. To najpiękniejsze miejsce, w jakim kiedykolwiek byłam. Idąc w stronę tych łuków, na-prawdę czułam się jak księżniczka.

Chcieliśmy, by nasze wesele było kolorowe. Chcieliśmy, by było elegancko, ale i zabawowo. A nasza firma florystyczna Putnam spisała się na medal.

Po alejce z masła orzechowego i płatków to moja druga ulubiona alejka, jaką szłam.

Wzięłam ślub pod tym. Niesamowite!

Perfekcyjna, anielska księżniczka, Sabrina Carpenter.

Etai i Amit z kamiennymi twarzami.

Te łuki, kolory ubrań naszych gości, kwiaty na pierwszym planie. Wszystko do siebie pasuje.

Stoicki spokój.

Zaledwie kilka chwil przed tym, jak poszłam do ołtarza, gdzie czekała na mnie miłość mojego życia.

Nie wiem, czy umiem wyrazić słowami, ile znaczyło dla mnie i Stevena to, że Sabrina śpiewała dla nas, gdy szliśmy do ołtarza. Piosenka, którą wybraliśmy, była po szwedzku, a Sabrina nie mówi w tym języku, więc chyba naprawdę nas lubi.

To moment, w którym usłyszałam, że Sabrina zaczyna śpiewać.

Dokładnie wtedy, gdy pojawili się nasi goście, jak za sprawą magii przestało padać i wyszło słońce. Idąc do ołtarza, patrzyłam na uśmiechy na twarzach naszych gości i czułam miłość oraz wdzięczność.

Mój welon powiewał na wietrze i uderzał w twarz mnie i moją mamę. Strasznie się śmiałyśmy.

Wow. Po prostu wow. Nasi wedding plannerzy Alison i Bryan to prawdziwi mistrzowie w swojej dziedzinie. Zawsze będziemy wdzięczni, że nasze ścieżki się przecięły.

Ślubu udzielił nam najlepszy przyjaciel Stevena, Erik. Wspaniale, że zgodził się być tak ważną częścią naszego wielkiego dnia.

Jak w przypadku większości przyszłych życiowych decyzji ustaliliśmy, kto pierwszy złoży przysięgę, grając w kamień, papier, nożyczki w czasie ceremonii. Wygrałam. Byłam szczęśliwa, czytając moją przysięgę dla Stevena. Cieszyłam się, że mogę powiedzieć mu przed naszymi najbliższymi o wszystkim, co w nim uwielbiam. Gdy Steven czytał swoją przysięgę, słońce zaczęło świecić prosto na niego. Nasze przysięgi były moją ulubioną częścią całego tego wydarzenia. Tak bardzo się kochamy. Mamy niesamowite szczęście, że tak bardzo się kochamy.

Mazel tow!

Radość. Czysta radość.

Nie mogę się doczekać całowania cię przez resztę życia.

Nasze siostrzenice i siostrzeńcy to źródło nieustannej radości.

Koktajl z kumkwatem? Nie mam nic przeciwko.

Ten moment zaraz po ślubie.

To zdjęcie idealnie oddaje spokój, jaki czujemy razem. Bycie dla siebie oparciem to najważniejsza dla nas rzecz.

Śmiejemy się z chusteczki, którą wyjęłam ze stanika w czasie ceremonii, by Steven mógł otrzeć łzy.

Wspaniały spokój i wystrój przyjęcia koktajlowego przed szaleństwem, genialnym szaleństwem.

Jeśli chcesz rozkręcić imprezę, zawsze możesz liczyć na Iana i Marka. Gorąco polecam zaproszenie ich na wasze wesele. Dzięki nim wszystko jest dużo bardziej zabawne.

Anna Sophia i Trevor, tak samo niedorzecznie eleganccy, jak niedorzecznie słodcy.

Jesteśmy w Hiszpanii, babyyyyyyy!

To była najpyszniejsza kolacja na świecie. Wszystko mi smakowało – 10 punktów na 10 dla tej kolacji.

Babcia naprawdę potrafi dobrze się bawić.

Te kwiaty, te stoły, to miejsce. Chcę tam wracać w tej chwili!

Diabeł tkwi w szczegółach.

Byliśmy zachwyceni tymi oszałamiającymi stołami, a jeszcze bardziej twarzami naszych przyjaciół i rodziny.

W takim dniu jak ten wyjątkowo jest mieć wokół ludzi, których zna się od zawsze. Z Michelle znamy się od czasu, gdy miałam 11 lat. Tommy tylko ze mną pracował, a mimo to mam wrażenie, że znamy się już z poprzedniego życia. Cudowna para, w każdym wymiarze.

Cam i Phoebe. Cam to jeden z moich najlepszych przyjaciół. Spójrzcie, jaki jest szczęśliwy.

Na chwilę przed naszym wielkim wejściem. Napawam się tym i jestem już gotowa na imprezę z moim mężczyzną.

Och, jak ja cię kocham, Stevenie Piet.

Look numer trzy od Oscara de la Renty na ten weekend. Czułam się w nim taka seksowna i romantyczna jak wróżka. A co było najlepsze? To idealna sukienka, by przetańczyć w niej całą noc.

Lachlan i Ellie. Lachlan chwali się swoimi odjazdowymi butami do tańca, w których później zrobił wiele salt do tyłu. Mamy superimprezowych przyjaciół.

Nasza firma cateringowa pokazała nam rzeczy, których nawet sobie nie wyobrażałam. Wszystko było szalenie dobre.

Ichi-go ichi-e.

Wypij espresso martini z mężem i przyjaciółmi oraz shota tequili z wujkiem, oraz kieliszek wina ze wspaniałą teściową! A potem wypoć wszystko na parkiecie. W końcu to twoje wesele!

Brianne i Rob! Choć na tym zdjęciu wygląda to, jakby „ona była wszystkim, on to po prostu Ken”. Tych dwoje słodziaków niedawno się zaręczyło. Gratulacje dla najbardziej uroczej pary na świecie!

– Joey, ciasto już jest… I jest trochę inne niż to, które zamówiliśmy. Jasnoniebieskie! Może zdjęcia powinny być czarno-białe? – Alison Keck, znana też jako nadzwyczajna wedding plannerka. (Bananowe dulce de leche nie było rozczarowaniem. Kolor też był fajny, nawet jeśli przypominał Papę Smerfa).

Te drinki pije się zdecydowanie za szybko.

Rozmowa w trakcie szaleńczych podskoków: – Chcesz iść do foto-budki, Steven? – To tu jest fotobudka? –Tak! – Pamiętam, że prosiliśmy, żeby była, ale nie pamiętam, czy ostatecznie ją zamówiliśmy! – Ja też!

Przepraszam zespół Oscara de la Renty. Było nam naprawdę gorąco. Kochamy was!

Dzień trzeci. Wzięliśmy elektrolity. Chodźmy.

Look numer cztery od Oscara de la Renty na ten weekend. Był absolutnie idealny na dzień nad basenem.

Pasuję do tego miejsca!

Kolejny deszczowy dzień, aż do przyjazdu gości.

Poproszę jeden z każdego rodzaju! I tak, były tak samo pyszne, jak efektowne.

Różowy akcent.

Dimitri pokazuje nam swój sześciopak.

Tylko spójrzcie na te wszystkie kurczaczki.

Ali, twoje bikini idealnie pasuje do twojego pedikiuru – brawo.

Szczęśliwi nowożeńcy.

Alexandra Macon
Proszę czekać..
Zamknij