Znaleziono 0 artykułów
27.07.2023

I dla mnie, i dla partnera to będzie drugi ślub. Tym razem wesele będzie dla nas

27.07.2023
Fot. Getty Images

Mój pierwszy ślub był spełnieniem oczekiwań innych. Nie skończyło się to dobrze. Teraz, po 18 latach, świadomie podejmuję tę decyzję – mówi Małgorzata, która drugi raz wychodzi za mąż. Razem z Moniką i Karoliną – przyszłymi i jednocześnie byłymi pannami młodymi – opowiadają, jak tym razem zorganizują tę uroczystość.

– Na prawdziwą miłość nigdy nie jest za późno – twierdzi Małgorzata Chomont, która jest w trakcie organizacji ślubu i wesela. Swój wielki dzień ma przeżyć w czerwcu przyszłego roku. – Wychodzę za mąż po raz drugi, dla mojego partnera będą pierwszą żoną. Ślub jest dla mnie bardzo istotnym wydarzeniem, nieważne, czy zdarza się pierwszy raz w życiu, tylko że zdarza się z tą osobą. Wiemy, że to było nam pisane – opowiada. Zadecydował, jak wyjaśnia Małgorzata, splot zdarzeń. Połączyło – niezwykłe porozumienie i wzajemne wsparcie. – Nieustająco odkrywamy siebie wzajemnie. Sztuką jest cieszyć się sobą nawet po jakimś czasie. Doceniamy wspólny czas, drobne gesty – mówi. Kiedy partner się jej oświadczył, Małgorzata nie miała wątpliwości. – Z wiekiem zmienia się podejście do związku. Kiedyś do pewnych rzeczy czułam się nakłaniana. Mój pierwszy ślub był spełnieniem oczekiwań, dopełnieniem jakiegoś etapu w życiu kobiety. Nie skończyło się to dobrze. Po 18 latach, jako czterdziestokilkulatka, świadomie podejmuję decyzję o wyjściu za mąż – wyjaśnia.

Świadomie też chce uczcić to wydarzenie. – Planujemy zaprosić mniej więcej 60 osób. To nie będzie bardzo huczne wesele, ale zamierzamy celebrować ten dzień i naszą miłość – mówi. Wyjątkowy na pewno będzie pierwszy taniec. Małgorzata napisała słowa piosenki, do której zatańczą. Zatytułowała ją „Splot zdarzeń”. – Nie mamy już 18 lat, ale chciałabym, żebyśmy byli nadal tacy nieszablonowi. Trzeba być wdzięcznym za każdy wspólny dzień. Nie chciałabym tego zagubić – dodaje.

Fot. Getty Images

Tym razem wesele zorganizujemy po swojemu

O swoim drugim weselu Monika mówi, że razem z narzeczonym chcą zorganizować najlepszą imprezę swojego życia. Odbędzie się za rok, we wrześniu, i będzie dokładnie taka, jak sami chcą. Niepodyktowana przez otoczenie, tylko skrupulatnie zaplanowana zgodnie z własnymi potrzebami. Bo te przez lata nauczyli się odkrywać. – Jestem już po ślubie kościelnym, mój partner po cywilnym. Ja miałam duże wesele, on małe. To doświadczenie pozwoliło nam wyciągnąć wnioski. Chcemy, żeby wesele nie przysparzało nam stresu, żeby to była nasza chwila. Wesele ma być dla nas – opowiada Monika.

Jednym z wniosków, do których wspólnie doszli, było postanowienie, że na weselu powinno być więcej znajomych niż osób z rodziny. – Jesteśmy w o tyle komfortowej sytuacji, że wesele finansujemy sami. To pozwala nam samodzielnie przygotowywać listę gości. Chcemy uwolnić się od przymusu zaproszenia całej rodziny, nawet tych osób, z którymi nie utrzymuje się kontaktu, dlatego robimy je w gronie bliskich i przyjaciół – opowiada.

Niektóre weselne atrakcje już udało im się zaplanować. – To będzie wesele na 80 osób, z DJ-em, barem, zimnymi ogniami, poprawinami. Wesele poprzedzi ślub humanistyczny, w plenerze. Zamiast marsza weselnego będzie piosenka z filmu „Rocky Balboa” – opowiada Monika. Wyjątkowa będzie także suknia, w której weźmie ślub. – Kreację zaprojektowałam sobie sama. Uszyje mi ją krawcowa, której ufam. Mój ulubiony kolor to żółty i doszłam do wniosku, że jeżeli chcę, żeby ta ceremonia była naprawdę nasza, to chcę mieć też sukienkę, jaką chcę. Będzie żółta – dodaje.

Drugie wesele? W gronie najbliższych

Nasza historia to dobry scenariusz na film – opowiada Karolina. Swojego partnera poznała 17 lat temu, zupełnym przypadkiem. – Mieszkaliśmy daleko od siebie, nasze miejscowości dzieliło 300 kilometrów. Właściwie od razu czułam, że jesteśmy bratnimi duszami. Brakowało nam dni i nocy na rozmowy. Nasze pierwsze spotkanie było we wrześniu, a w październiku już mieszkaliśmy razem – wspomina. Miesiąc później Karolina przyjęła oświadczyny. Była po rozwodzie, ale jak mówi, było to dla niej oczywiste i naturalne. – Nie miałam wątpliwości. Mój partner dla naszego związku poświęcił wiele. Rzucił pracę i całe swoje dotychczasowe życie. Były łzy, trudności, ale prowadziła nas miłość – wyjaśnia. A miłości towarzyszyły zrozumienie i szacunek.

– Bardzo się kochamy, przez te kilkanaście lat uczucie nie wygasło nawet na chwilę. Oczywiście zdarzają się sprzeczki, ale tylko o drobnostki. Nie pokłóciliśmy się nigdy o nic wielkiego – tłumaczy. Od oświadczyn minęło 17 lat. Przez ten czas oboje zdążyli utwierdzić się w przekonaniu, że chcą się pobrać. – Wiemy o sobie tyle, że już chyba nic nas nie zaskoczy. W naszym życiu ślub już chyba nic nie zmieni. Będzie nam łatwiej w kwestiach formalnych i prawnych. W moim pierwszym małżeństwie za dużo rzeczy mnie zaskoczyło, cieszę się, że to się nie powtórzy – mówi Karolina. I chociaż nie ustalili jeszcze daty, wiedzą mniej więcej, kiedy się odbędzie. – Na co dzień mieszkamy w Anglii, w grudniu przyjeżdżamy do Polski i właśnie wtedy będziemy chcieli zorganizować ślub. Wybraliśmy już obrączki. Mam córkę z poprzedniego małżeństwa, ona będzie świadkową. Z niemężem mamy wspólne dziecko, które pojawiło się po sześciu latach związku – tłumaczy. Uroczystości wyczekuje cała rodzina, tak samo jak narzeczeni. – Bardzo się cieszę na ślub. Z tego, co wiem, mój przyszły mąż też – śmieje się Karolina i dodaje: – Zdecydowaliśmy, że nie będziemy organizować hucznego wesela, tylko kameralną uroczystość w gronie najbliższych. Tych, z którymi naprawdę chcemy celebrować naszą miłość.

Anna Korytowska
Proszę czekać..
Zamknij