Znaleziono 0 artykułów
24.06.2020

Elementy: Pionierzy mody zaangażowanej i zrównoważonej

24.06.2020
(Fot. materiały prasowe)

Jeszcze kilka lat temu lokalna produkcja, transparentność cen i ekologiczne materiały były fanaberią. Dziś stają się nową jakością branży. Elementy, czyli niszowa marka, która pięć lat temu postawiła na wartości, dziś rośnie w siłę, by stać się mocnym graczem. Jakie stawia sobie cele?

Elementy, które powstały pięć lat temu, od samego początku były w branży jak powiew świeżego powietrza. Ich estetyka pozostawała czysta i minimalistyczna, podobnie jak działania marketingowe. Głównymi założeniami marki były etyczna produkcja i transparentność cen. Klienci mieli od razu wiedzieć, jaką częścią ceny produktu są materiał, wykonanie, marża i podatki. Dodatkowo Elementy przekazywały minimum 1 proc. ze sprzedaży na cele charytatywne.

Choć marka otworzyła właśnie swój drugi butik w Warszawie, jej serce bije na Pradze. Tu mieszczą się szwalnia, wzorcownia, biura, magazyny i showroom, tu można też umówić się na poprawki krawieckie. Czy można wyobrazić sobie bardziej lokalny i przyjazny projekt modowy?

(Fot. materiały prasowe)

W ten sposób pionierskie Elementy z awangardowego pomysłu stają się mocną ofertą na rynku. Lekka estetyka, staranne wykonanie i rozsądne ceny przyciągają świadomych konsumentów, a ich wierność pozwala marce iść do przodu. Nowa letnia kolekcja, choć spójna z duchem brandu, zyskała zaskakująca oprawę. Nową kampanię stworzył duet fotografów Kulesza i Pik oraz dyrektor mody „Vogue Polska”, Karolina Gruszecka, a wystąpiła w niej gwiazda modelingu, Maria Zakrzewska. Z tej okazji razem z dyrektor kreatywną i współzałożycielką Elementów, Martą Garbińską-Włodarczyk rozmawiamy o stałych wartościach i nowych perspektywach, pomysłach, jakie pojawiły się w ostatniej kolekcji i dalekosiężnych planach.

Co w tworzeniu nowej kolekcji było dla was największym wyzwaniem? 

Myśląc o nowej kolekcji, wyszliśmy od pytania, czego w naszej ofercie brakuje i co trudno dostać w ofercie polskich marek. Rozmawiając ze znajomymi, szybko doszliśmy do wniosku, że nie ma dżinsów z metką „made in Poland”. Fason też okazał się wyzwaniem. W popularnych sklepach królują dziurawe nogawki i przetarcia, a my chcieliśmy mieć klasyczne spodnie jak z lat 80. i 90. – wysoki stan, prosta nogawka, jednolity kolor i żadnych dziur. 

Pod koniec lata 2019 roku znaleźliśmy polskich producentów dżinsów oraz bardzo przyjazny środowisku denim produkowany w Brazylii. 

Rezygnacja z licznych przetarć czy bardzo mocnego spierania leży zarówno w naszej estetyce, jak i filozofii. To właśnie spieranie w całej produkcji dżinsu jest najmniej ekologiczne, z uwagi na zużycie wody i zanieczyszczenia. W całej produkcji ubrań jednym z największych wyzwań jest oszczędzanie wody przy uprawie bawełny, a nam udało się znaleźć producenta, który do tego celu używa deszczówki i to w 93 proc.!

Do produkcji jednego z dwóch modeli kurtki materiału wykorzystałam materiał z 100 proc. przędzy z recyklingu.

(Fot. materiały prasowe)

Z którego modelu jesteście szczególnie dumni? 

Trudno nam wybrać jeden. Powstały cztery modele dżinsów, które miały odpowiadać na różne potrzeby. Najbardziej klasyczne i vintage to Lulu z prostą nogawką i wysokim stanem. Lulu mogą nosić osoby o pełniejszych sylwetkach. Nasze stałe klientki często kupują je dla swoich mam. Drugą opcją tego modelu jest Sisi – ta sama baza, ale zwężana nogawka i średni stan. Do tego dwa odważniejsze fasony – Bebe, czyli model typu balloon jeans oraz Momo ze skróconą nogawką typu bootcut. Staraliśmy się, żeby modele w naszej kolekcji były różnorodne, ale wszystkie mają za wzór klasyki z przeszłości. 

Kto dziś sięga po ubrania Elementów? 

Docieramy do coraz szerszego grona odbiorców, ale mamy też wiele stałych klientek, które poznały nas już kilka lat temu. To bardzo różne osoby, więc trudno znaleźć wspólny mianownik. 

Ostatnio zrobiliśmy konkurs na Dzień Matki, w którym dziewczyny wysyłały nam swoje zdjęcia z mamami – obie w naszych ubraniach. Okazało się, że nasze fasony są uniwersalne, zarówno pod względem estetyki, jak i kroju. Świadomość klientów rośnie. Zadają producentom coraz więcej pytań.

Czy niedawna „afera metkowa” to cicha rewolucja konsumencka, która jest jaskółką nowej, bardziej zrównoważonej mody w mainstreamie?

Ostatnio na pierwszym planie znalazły się głośne wydarzenia w branży, w tle jednak od dłuższego czasu dokonuje się wielka zmiana społeczna. Jako ludzie, obywatele, konsumenci, czy członkowie wszelkich organizacji świeckich i religijnych, domagamy się większej przejrzystości, odpowiedzialności i uczciwości. W dawnym zhierarchizowanym świecie starych mediów wiele można było przemilczeć i ukryć, bo był tylko jeden wektor komunikacji: od biznesu do konsumenta. Teraz za sprawą internetu każdy staje się zarówno odbiorą treści, jak również ich autorem. Nagle dostajemy platformy i narzędzia, które pozwalają dotrzeć do setek, tysięcy i milionów ludzi. Każdy może zabrać głos. To już nie marki dyktują warunki, ale konsumenci. To może być trudne dla branży, dla nas jednak nie stanowi żadnego problemu. My właściwie „wywodzimy się” z internetu i od chwili uruchomienia marki działamy transparentnie. To pozwala na budowanie długofalowych i satysfakcjonujących obie strony relacji.

(Fot. materiały prasowe)

Kampania z udziałem Marii Zakrzewskiej zdradza, że zmierzacie ku modzie przez wielkie „M”.

Od początku zakładaliśmy, że Elementy będą marką cenowo egalitarną. Lubimy modę, która rozumie realia rynku, ale jest też ambitna. 

Cieszymy się, że mogliśmy przy tej sesji pracować z tak profesjonalną ekipą. Maria, Karla Gruszecka, Marianna Yurkiewicz, duet Pik i Kulesza mają wyrafinowane poczucie stylu. Mogli pokazać naszą markę w nowej odsłonie. Nadal trzymamy się prostoty i nieprzegadanej formy, ale sam proces kreacji tego wizerunku jest niezwykle ciekawy.
Od początku też staramy się znajdować balans między wzornictwem i jakością produktu, a niewygórowaną ceną samego. Przyznajemy, że to trudne zadanie, ale mamy nadzieję, że się nam to udaje.

Gdzie chcielibyście znaleźć się za rok, pięć i dziesięć lat?

Jeszcze kilka miesięcy temu mówilibyśmy o planach, teraz słowo marzenia wydaje się bardziej adekwatne. Wciąż jeszcze próbujemy zrozumieć, jaki model rozwoju w nowej rzeczywistości będzie najlepszy. Na przestrzeni ostatnich miesięcy zmieniło się to, co sprzedajemy oraz gdzie sprzedajemy. Teraz basic wygrywa z casualem, online z offlinem. Świat z cegły się kruszy, dotychczasowe potrzeby tracą na znaczeniu. Rośnie za to nasze równoległe życie w sieci, którym jako ludzie zarządzamy z domowej kanapy, więc elegancja jest mniej istotna niż wygoda.

Za rok chcielibyśmy więc utrzymać stacjonarne butiki i być może dodać 1-2 lokalizacje w dużych miastach. Uwielbiamy tworzyć estetyczne przestrzenie, w których możemy spotkać się z naszymi klientami, oddziaływać na wszystkie ich zmysły i oddać całą atmosferę naszej marki. Równolegle planujemy wprowadzić nowe linie produktowe – szykujemy dużo fajnych projektów. Nie porzucamy również naszych aspiracji, żeby być w awangardzie i tworzyć innowacyjny model sprzedaży. Punktem wyjścia była dla nas transparentność i wspieranie konstruktywnych działań społecznych. Obecnie pracujemy nad tym, by jeszcze mocniej rozwijać ducha zrównoważonej produkcji i maksymalnie wydłużyć życie ubrań. 

Te wszystkie działania mają sprawić, że za 10 lat będziemy znani, obok świetnego produktu, także z bycia marką, która daje wartość dodaną dla otoczenia i społeczeństwa.

(Fot. materiały prasowe)

Zdjęcia: Agnieszka Kulesza, Łukasz Pik
Modelki: Paulina/ML Group, Maria/The Management
Stylista: Karla Gruszecka
Make-up: Marianna Yurkiewicz
Włosy: Joanna Imroth

Asystenci: Gabriel Orłowski, Jacek Domański
Projekt graficzny: Natalia Kotkowska

Basia Czyżewska
Proszę czekać..
Zamknij