Znaleziono 0 artykułów
19.02.2023
Artykuł partnerski

Fuzja: Mieszkania w miejscu, które pokochał David Lynch

19.02.2023
Fot. Materiały prasowe

Nieopodal ulicy Piotrkowskiej w Łodzi powstaje kompleks Fuzja. Inwestycja Echo Investment realizowana z pracownią Medusa Group to koronkowa praca rewitalizacyjna zabytkowych fabryk włókienniczych Scheiblera. Łączy przeszłość z przyszłością, przywraca historyczną tkankę miastu i tworzy przestrzeń do życia dla wymagających klientów. O przedsięwzięciu rozmawiamy z przedstawicielem inwestora Dawidem Wroną i architektem Przemo Łukasikiem.

Jaka jest historia tego miejsca? 

Przemo Łukasik: Historia tego miejsca jest związana z rodziną Scheiblerów, a przede wszystkim z Karolem Scheiblerem, absolutnym wizjonerem, który jak nie przymierzając, współczesny Elon Musk stworzył nie tylko potężne imperium włókiennicze i gigantyczną, nowoczesną infrastrukturę, lecz także wyzwolił ogromny potencjał Łodzi jako jednego z ważniejszych ośrodków przemysłowych na świecie.

Dawid Wrona: Karol zaproponował nowy model fabryki, która miała być nie tylko nowoczesnym, innowacyjnym miejscem pracy, lecz także sercem większego założenia – osiedla patronackiego, które odpowiadało na wszystkie najważniejsze potrzeby pracowników. Jego zamysł jest nam bardzo bliski z tego względu, że zbudował wspólnotę. Projektując Fuzję, wracamy do tych fundamentów. Chcemy stworzyć miejsce, które będzie blisko potrzeb mieszkańców. Zainspirowała nas też żona Karola – Anna z Wernerów – jedna z najbardziej wpływowych kobiet przełomu XIX i XX w. w Łodzi. Mając na uwadze, jak duży nacisk kładła na relacje międzyludzkie i tworzenie dobrych miejsc do życia, postanowiliśmy stworzyć ogólnodostępny plac, który nazwaliśmy Ogrodami Anny. Tu najważniejsza jest przestrzeń między budynkami, a w szczególności zieleń, która będzie rozlewać się po całej inwestycji.

Fot. Materiały prasowe

Czym projekt Fuzja różni się od innych projektów bazujących na rewitalizacji starej tkanki miejskiej?

Przemo Łukasik: Fuzja daje możliwość odkrycia, przeżycia i zrozumienia historii, która stoi za tym obiektem. Wspólnie z Echo Investment pracujemy nad tym, by spuścizna Scheiblerów była obecna, żywa, czy to w formie instalacji wewnątrz kompleksu, czy też ścieżek edukacyjnych, gier miejskich. Zależy nam, by nić łącząca Fuzję z przeszłością nie została zatarta. Tego rodzaju eksponowanie kontekstu i opracowywanie wiedzy o nim wydaje mi się czymś unikatowym.

Czy tworząc lofty w Fuzji, wyciągnęli państwo wnioski z pandemii, tego, jak zmieniły się oczekiwania odbiorców?

Dawid Wrona: Zdecydowanie. Pandemia wyostrzyła naszą potrzebę bycia częścią społeczności. Dlatego tworzymy nie tylko prywatne przestrzenie, lecz także dopieszczamy części wspólne, gdzie ludzie mogą się poznawać – skwery, place zabaw, kluby przeznaczone do nieformalnych spotkań czy rodzinnych przyjęć, warsztaty i stacje rowerowe. Wchodzimy w rozwiązania smart – bezdotykowe: zdalne otwieranie drzwi, przywoływanie wind. Naszym oczkiem w głowie stały się ogródki i balkony, których obecność jest aktualnie nie do przecenienia. Staramy się bawić, testować, robić korekty kursu i przeprowadzać ćwiczenia tak, by jak najlepiej odpowiedzieć na oczekiwania klientów.

Przemo Łukasik: Po doświadczeniach pandemii jesteśmy dużo bardziej uważni na seniorów. Chcemy, by Fuzja mogła sprostać także ich oczekiwaniom i być dla nich przyjazna. Dlatego jest zaprojektowana w pewnym sensie elastycznie i różne miejsca mogą być wykorzystywane przez różne pokolenia. Ogrody Anny są świetne, by przysiąść na ławce, pobawić się z dzieckiem, ćwiczyć jogę i urządzić potańcówkę. Oczywiście na razie uzurpujemy sobie prawo do pisania tych scenariuszy, ale dzięki temu, że w naszej pracowni pracujemy w dużym, zróżnicowanym zespole, jesteśmy w stanie zidentyfikować różne potrzeby i odpowiedzieć na nie projektowo.

Fot. Materiały prasowe

Jak wygląda proces restauracji zakładów włókienniczych i jakie były największe wyzwania z nim związane? 

Przemo Łukasik: Odbywa się etapami, w ścisłej współpracy z konserwatorem zabytków i w zgodzie z miejscowym planem zagospodarowania. Cała energia, również finansowa, pierwszego etapu została skierowana na obiekt najcenniejszy z perspektywy historycznej – elektrownię, utrzymaną w stylu secesyjnym, która jest osią całego kompleksu. Myślę, że poprzednie realizacje, których jesteśmy autorami – Hala Koszyki, Lofty w Gliwicach, Bolko Loft w Bytomiu czy Szyb Krystyna w Bytomiu – uwiarygodniły nas jako projektantów, którzy dbają o zachowanie autentycznych walorów zabytków. Wprawdzie w nich było znacznie mniej substancji historycznej, tutaj jest ona właściwie równoważna w stosunku do tego, co współczesne. W kolejnych etapach rehabilitacja obejmie substancję historyczną, w której powstaną lofty. Kompleks Scheiblerów jest bardzo zróżnicowany, jeśli chodzi funkcje, estetykę, stan zachowania, skalę budynków i jakość detali. Najtrudniej było przedefiniować pierwotne przeznaczenie starych pomieszczeń i stworzyć spójną wizualnie, komfortową i bezpieczną dla użytkowników całość.

Dawid Wrona: Zależało nam, by nie wymyślać wszystkiego od zera i wiele elementów zastanych odzyskać i wkomponować, choćby zmieniając ich przeznaczenie. Zgromadziliśmy cały magazyn artefaktów – dzwonków, skrzynek elektrycznych, płyt żeliwnych i planujemy je zrecyklingować. Na każdym kroku pokazujemy łączność historii ze współczesnością.

Fot. Materiały prasowe

Czy podeszli państwo do idei loftu w sposób konserwatywny? Jak wyglądają przestrzenie mieszkalne, które znajdziemy na Tymienieckiego?

Przemo Łukasik: Mamy dwa typy zabudowań: nowoczesne budownictwo otoczone oryginalną tkanką historyczną i klasyczne lofty – zorganizowane bezpośrednio w starej architekturze. Ten pierwszy koncept jest czymś zupełnie niestandardowym i nowatorskim na naszym rynku. Osobiście pierwszy raz w swojej karierze miałem szansę w ten sposób pracować. Ponieważ parametry i stan zachowania konstrukcji oryginalnej budowli nie pozwalały zaadaptować jej na mieszkania, rezerwujemy jedynie zewnętrzny mur, który staje się ramą architektoniczną i klamrą dla nowoczesnej substancji zlokalizowanej w środku. Między nową i starą fasadą uzyskamy przestrzeń buforową, która chroni prywatność i daje wiele możliwości aranżacyjnych lokatorom, choćby na prywatne tarasy czy ogródki.

Dawid Wrona: Klienci otrzymują nowoczesną przestrzeń do życia wybudowaną według najlepszych standardów jakości i potężną dawkę historii. W przypadku tradycyjnych loftów przeszłość będzie na wyciągnięcie ręki, jednak odpowiednio zabezpieczona i dostosowana do tego, by komfortowo zamieszkać w tej historycznej przestrzeni. W obu obiektach będą się znajdowały mieszkania o różnym metrażu, zarówno te najmniejsze, jak i duże, dla osób poszukujących przestrzeni, w pierwszym wariancie – z tarasami, balkonami, ogródkami, w drugim – z elementami charakterystycznymi dla architektury przemysłowej: antresolami i efektownymi przeszkleniami ciągnącymi się przez dwie kondygnacje.

Fuzja to nie tylko koncepcja budynków mieszkalnych, lecz także całego kompleksu, mikrodzielnicy. Co to znaczy?

Przemo Łukasik: Obszar starej fabryki Scheiblerów, który jest aktualnie rewitalizowany przez Echo Investment, był przez lata niedostępny. Łódź oglądała go zza murów i szlabanów, a wstęp mieli tu wyłącznie uprzywilejowani goście, jak David Lynch, który z zapamiętaniem zapuszczał się w te rejony z aparatem fotograficznym. Chcielibyśmy, by Fuzja odzyskała swoją witalność i na powrót zintegrowała się z resztą miasta, była magnesem dla łodzian i osób, które do Łodzi przyjeżdżają. Dlatego w naszych założeniach jest to otwarta przestrzeń wielofunkcyjna, w której znajdą się mieszkania, biura i lokale usługowe, kawiarnie, restauracje, ale także miejsca spotkań i ogrody obsadzone zielenią. Nie tworzymy ogrodzeń, furtek, staramy się projektować tak, by było czytelne, co jest prywatne, a co ogólnodostępne.

Fot. Materiały prasowe

Dawid Wrona: Jednocześnie zastanawiamy się nie tylko, jak sprawić, by się tu dobrze żyło, lecz także, jak zatrzymać tu ludzi na dłużej. Usługodawców dobierać tak, by budowali wraz z architekturą fajną jakość życia, żeby jadąc czy idąc do Fuzji, wszyscy mieli przekonanie, że panuje tu wyjątkowy klimat, i by chcieli spędzać w niej czas, zapraszać znajomych, bawić się.

Aleksandra Krasny
Komentarze (1)

Gość19.02.2023, 18:55
Oby tylko te restauracje i kawiarnie nie okazały się wyszynkami eufemistycznie nazwanymi ogródkami piwnymi jakich pełno przy ulicy Piotrkowskiej... Ci, co mieszkali w pobliżu takich lokali wiedzą czym to pachnie...
Proszę czekać..
Zamknij