Znaleziono 0 artykułów
05.03.2022

Leki nie zastąpią rozmów. O leczeniu psychiatrycznym w Polsce

05.03.2022
(Fot. Getty Images)

W jaki sposób powinien i może zmienić się system pomagania osobom cierpiącym z powodu zaburzeń psychicznych? Opowiada nam o tym reporterka Aneta Pawłowska-Krać, autorka książki „Głośnik w głowie. O leczeniu psychiatrycznym w Polsce”. Mówi też o stereotypach, z którymi mierzą się chorzy, o znaczeniu ich najbliższego otoczenia, wartości rozmów.

Co czwarty Polak i Polka w jakimś momencie swojego życia mają problem ze zdrowiem psychicznym, jak podają badania przeprowadzone przez Instytut Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. Dotyczy to osób w każdym wieku – od dzieci po ludzi starszych. A cierpią między innymi na schizofrenię, depresję, uzależnienia, zaburzenia odżywiania, rozwojowe. Ale do specjalistów albo specjalistek trafia zaledwie kilkanaście procent z nich – z powodu niewiedzy, słabej dostępności pomocy, a także uprzedzeń wobec chorych. Aneta Pawłowska-Krać w swoim reportażu „Głośnik w głowie. O leczeniu psychiatrycznym w Polsce” wyruszyła w podróż, aby skonfrontować badania z rzeczywistym stanem psychiatrii.

Postanowiła nie skupiać się tylko na ciemnej stronie leczenia, ale pokazać też codzienność. Pacjenci i pacjentki, z którymi rozmawia, obraz polskiej psychiatrii często malują w ciemnych barwach. A winą za ten zły stan na ogół obarczają kadrę pielęgniarską. – Ponieważ to z nią mają częstszy kontakt niż z lekarzami – tłumaczy Aneta Pawłowska-Krać na naszym zoomowym spotkaniu. – Im bliższe relacje, tym większe prawdopodobieństwo zarówno gorszych, jak i lepszych odczuć, opinii. Oczywiście natura ludzka jest różna, więc zdarza się, że ci, którzy posiadają więcej władzy, będą próbowali z niej korzystać. Jedni przychylą nieba, inni będą siłowo rozwiązywać konflikty. Osoby chore źle oceniają zarówno ludzi, jak i konkretne okoliczności, na przykład to, że nie tylko nie wiadomo, kto będzie opiekował się nimi na oddziale, lecz także kto będzie leżał w łóżku obok.

Katarzyna, jedna z bohaterek „Głośnika w głowie…”, była leczona w kilku szpitalach psychiatrycznych i wyniosła z nich różne, często kontrastujące ze sobą doświadczenia. Autorka książki wspomina, że te odmienne wrażenia, a potem oceny wynikały z dwóch spraw. Na początku Katarzyna wypierała chorobę, więc czuła niechęć do każdej pomocy, co miało wpływ na postrzeganie szpitali jako miejsc złych. A kiedy zaakceptowała swój stan, a jednocześnie podjęła decyzję, że nie chce pozostawać w zamknięciu, zaczęła nawiązywać relacje z ludźmi, którzy ją leczyli, innymi pacjentami, pacjentkami. – Wieloletnie chorowanie nie musi oznaczać, że ktoś nie chce wyzdrowieć. Często zwyczajnie nie może – zauważa Pawłowska-Krać.

W polskich szpitalach psychiatrycznych brakuje pracowników

Na postrzeganie szpitala duży wpływ ma też infrastruktura. Im ośrodek bardziej zapuszczony, pozostający w wiecznym remoncie lub przepełniony (zdarza się, że pacjenci leżą na korytarzach), tym – siłą rzeczy – percepcja bardziej negatywna. W reportażu pojawiają się też opowieści o drastycznych problemach, wynikających z tego, że oddziały są za małe – o molestowaniu pacjentki przez jednego z pacjentów czy obecności na oddziałach osób, których inni pacjenci się boją. – Szpital powinien być tak urządzony, żeby nie dochodziło do takich sytuacji. Jednak odpowiedź na pytanie „Kto jest winien?” nigdy nie będzie prosta.

Aneta Pawłowska-Krać zauważa, że polska psychiatria to problemy kadrowe, zarówno wśród personelu lekarskiego, jak i pielęgniarskiego. Ta praca jest nie tylko bardzo odpowiedzialna i obciążająca, lecz także nisko płatna. A jednocześnie powinna być wykonywana z poczuciem misji.

W polskich szpitalach psychiatrycznych wciąż brakuje pracowników. Na siedemdziesięciu pacjentów w ośrodkach zajmujących się zdrowiem psychicznym przypada niewielka liczba pielęgniarek i pielęgniarzy, którzy muszą dwa albo trzy razy dziennie podawać leki, wypełniać stosy dokumentów, zdarza się, że wydają też posiłki. –Zauważyłam, że salowi, którzy nie są obłożeni wypełnianiem dokumentacji tak bardzo, jak kadra pielęgniarska, czasem mają więcej przestrzeni na relacje z pacjentami – mówi autorka. – Widziałam, że tak po ludzku z nimi rozmawiali czy spędzali czas. Jeden z salowych opowiadał mi z sympatią, że kiedy lekarz robił pospieszny obchód, wielu chorych czuło się zagubionych, ponieważ nie otrzymywali podstawowych informacji, co dalej z nimi będzie, kiedy będą mogli wyjść. Zdezorientowani przychodzili do salowego z tymi pytaniami. Oczywiście nie mógł im pomóc z medycznego punktu widzenia, ale rozmawiał, co miało kojący efekt. Najbardziej poruszały mnie właśnie te historie o ciepłych relacjach, czy to między kadrą a pacjentami, czy w gronie samych pacjentów. W opowieściach moich bohaterów pojawiała się potrzeba takich interakcji.

Również wspomnianej wcześniej pacjentce w pamięć zapadły momenty, w których pielęgniarki znajdowały czas na rozmowy – bywa, że kontakt koi bardziej niż leki.

W czasie pandemii zwiększył się odsetek zgłoszeń poważnych problemów związanych ze zdrowiem psychicznym

W zaakceptowaniu choroby i zgłoszeniu się po pomoc nie pomaga społeczna stygmatyzacja związana z chorobami, które wymagają leczenia psychiatrycznego. Podczas naszej rozmowy Aneta Pawłowska-Krać wspomina o badaniu stanu zdrowia psychicznego w Polsce, nazwanym EZOP II, które pokazuje, że znaczny odsetek osób nie życzy sobie mieszkać w pobliżu szpitala psychiatrycznego albo nie chce, by w okolicy taką instytucję wybudowano. To od pacjentów i pacjentek zależy, czy mają siłę, by ujawniać się w swoim otoczeniu. – Co prawda praca mediów na rzecz oswajania depresji czy nerwicy sprawia, że możemy swobodniej się do nich przyznać – zauważa reporterka. – Jednak w dalszym ciągu nie ma przestrzeni do otwartego mówienia na przykład o schizofrenii.

Dzieci i młodzież w szpitalach – jak pisze autorka – mówią, że są tam „za” depresję, „za” próby samobójcze, „za” zaburzenia odżywiania albo schizofrenię. Jakby odsiadywały albo odsiadywali karę. Nie pomaga też traktowanie dzieci z zaburzeniami psychicznymi jako obcych – zebranie pieniędzy na ich leczenie, w porównaniu z dziećmi z chorobami na przykład kardiologicznymi, wydaje się prawie niemożliwe. – Nie nasze problemy, nie nasza sprawa – komentuje takie postrzeganie chorych Pawłowska-Krać. – Jednak najczęściej zaburzenia dzieci zaczynają się właśnie nieopodal nas, w środowisku, w szkole, domu, grupie rówieśniczej. Jeśli ktoś jest wrażliwy, nie poradzi sobie z hejtem. Zdarzają się przemoc fizyczna czy molestowanie, również w domu. Jedna z moich bohaterek cięła się – ból fizyczny zagłuszał jej ból psychiczny.

W czasie pandemii COVID-19 dramatycznie zwiększył się odsetek nie tylko prób samobójczych wśród nastolatków i nastolatek, lecz także zgłoszeń przemocy i molestowania w domach. Na psychikę nie może pozostawać bez wpływu niepewność jutra czy samotność. Coraz częściej mówi się o narastającym problemie uzależnień od gier komputerowych i internetu. – Dzieci, które dorastają w latach pandemii, to roczniki okradzione z beztroski – komentuje autorka książki.      

Ratunkiem dla polskiej psychiatrii ma być zaproponowana przez rząd reforma, związana z leczeniem psychiatrycznym dla dzieci i młodzieży oraz dla dorosłych. – Reforma dla dorosłych jest starsza, ale w zasadzie to dopiero jej pilotaż, który trwa od 2018 roku. Celem jest stworzenie około 300 ośrodków pomocy psychiatrycznej, na razie jednak mamy ich zaledwie 41. Mają zapewnić pomoc we wszystkich formach, czyli doraźną, ambulatoryjną, środowiskową, w oddziałach dziennych i całodobowych. W uproszczeniu można powiedzieć, że placówki zmierzają w stronę psychiatrii środowiskowej i tam, gdzie one w taki właśnie sposób działają, widać, że to się sprawdza – mówi Pawłowska-Krać.

W leczeniu zaburzeń psychicznych ważny jest nie tylko pacjent, ale też jego środowisko

Psychiatria środowiskowa to podejście do leczenia zaburzeń psychicznych nie w szpitalach, ale w małych ośrodkach, w lokalnych społecznościach. Chodzi o to, żeby osoby potrzebujące pomocy dostawały ją od razu. W takiej sytuacji jest większa szansa, że nie wypadną ze swoich naturalnych ról, bo tego rodzaju leczenie nie polega na izolowaniu w celu leczenia, a więc, jak mówi autorka, rodzic pozostaje rodzicem, który może opiekować się dzieckiem, a zatrudnieni w firmach nie przestają chodzić do pracy. W taki sposób unika się pogłębienia choroby. – Nawet osoby ze schizofrenią, które są dobrze zaopiekowane, przez całe lata nie muszą trafiać na oddział – stwierdza reporterka.

Reforma związana z leczeniem psychiatrycznym dzieci ma zaplanowane trzy etapy. Na razie realizowany jest pierwszy, który nie wymaga działań lekarzy i lekarek psychiatrii, tylko psychologów, psycholożek, psychoterapeutów, terapeutek i terapeutów środowiskowych. – Założenie jest podobne do tego, które dotyczy pilotażu reformy. Specjaliści wchodzą do środowiska, gdzie zajmują się nie tylko dzieckiem, ale, jeżeli jest to potrzebne, wspierają też rodzinę, pracują ze szkołą czy grupą rówieśniczą. To świetny kierunek, ponieważ jeśli dziecko trafia do szpitala, najczęściej jego stan jest zły. Podratowanie w takich okolicznościach nie rozwiązuje problemu, bo jeśli wziął się on na przykład z domu, stan dziecka po powrocie znów się pogorszy. Stąd potrzeba terapeuty środowiskowego, który rozmawia z rodzicami lub opiekunami i będzie mógł stwierdzić, że należy rozwiązać problem u źródła – opowiada moja rozmówczyni.

Następne poziomy zmian to oddziały dzienne i całodobowe. Jednak do ich stworzenia potrzeba psychiatrów i psychiatrek, których mamy w Polsce zdecydowanie za mało, a poza tym są już zatrudnieni. – Lekarze niechętnie wybierają psychiatrię jako swoją specjalizację, być może dlatego, że to trudna i odpowiedzialna praca – stwierdza autorka. – Ale też, jak wynika z rozmów, które przeprowadziłam z psychiatrami, jest fascynująca. Mam wrażenie, że im więcej będziemy mówić o tej dziedzinie, tym większa szansa, że kolejne osoby będą chciały wybierać ten kierunek studiów, a potem podejmować pracę, która często wiąże się z ratowaniem życia.

Aneta Pawłowska-Krać / Archiwum własne

Aneta Pawłowska-Krać (urodzona w 1977 roku) – dziennikarka, socjolożka, absolwentka Instytutu Stosowanych Nauk Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego. Autorka opracowania „Doświadczenie religijne jako konsekwencja konwersji religijnej”, które stanowiło część książki „Doświadczenie religijne” pod redakcją Tadeusza Doktóra. Publikowała m.in. w „Dużym Formacie” i „Zwierciadle”. Była związana z mediami regionalnymi, w tym z bialskim „Słowem Podlasia” i radomskim tygodnikiem „7 Dni”. Autorka reportaży radiowych emitowanych na antenie katowickiego Radia eM. Pracowała w redakcjach informacyjnych Radia Rekord i Meloradia. Jest reporterką Informacyjnej Agencji Radiowej Polskiego Radia.

„Głośnik w głowie. O leczeniu psychiatrycznym w Polsce, Wydawnictwo Czarne / (Fot. Materiały prasowe)

„Głośnik w głowie. O leczeniu psychiatrycznym w Polsce”, Aneta Pawłowska-Krać, wydawnictwo Czarne

Jakub Wojtaszczyk
Proszę czekać..
Zamknij