
W czasach gdy literatura coraz częściej styka się ze sztuką, a tradycyjne granice między tekstem a obrazem, wystawą a książką ulegają rozmyciu, pojawia się nowe wydawnictwo, które właśnie na tych przecięciach buduje swoją tożsamość. Na pierwszym planie są autorzy – osoby artystyczne działające na styku sztuk wizualnych i performansu, które przy okazji też piszą. Hela Press, niezależna oficyna założona w Londynie przez Helenę Czernecką. Oficjalnie ruszy z działalnością jesienią 2025 roku, ale już teraz daje się bliżej poznać dzięki przedpremierowej prezentacji pierwszej publikacji „Nieskończone teraz” Tarasa Gembika podczas literackiej inicjatywy Josha Hickeya Hydra Book Club na greckiej wyspie Hydra.
Hela Press zapowiada do końca 2026 roku 10 tytułów, które ukazywać się będą regularnie, co dwa miesiące. To nie tylko ambitny plan wydawniczy, lecz także jasna deklaracja: mamy do czynienia z projektem długofalowym, przemyślanym i spójnym. Wszystkie książki ukażą się w tej samej szacie graficznej, w kieszonkowym formacie 11 x 17 cm, który nie jest przypadkowym wyborem. To format z tradycją – praktyczny, intymny, możliwy do noszenia przy sobie. Hela Press przywraca mu znaczenie jako nośnikowi literatury zaangażowanej, osobistej, ale też dostępnej – społecznie i fizycznie.

Literatura, która staje się sztuką
Ważne jest także to, kto pisze dla Hela Press. Wydawnictwo nie skupia się na jednym regionie czy języku, lecz tworzy mozaikę głosów artystek i artystów z różnych kontekstów geograficznych. Wśród autorek i autorów pierwszej serii znajdują się m.in. Zuzanna Bartoszek, Filipka Rutkowska oraz Taras – osoby znane przede wszystkim z działalności artystycznej, performatywnej czy kuratorskiej, które teraz występują również jako pisarki i pisarze. W Hela Press literatura nie opisuje sztuki – sama się nią staje. Te książki to nie rozprawy teoretyczne ani publikacje akademickie; to osobiste, często eksperymentalne wypowiedzi literackie, które traktują książkę jako pełnoprawną formę artystyczną.
Debiutancki tom Tarasa Gembika to tomik poezji powstający przez 10 lat, pisany po polsku, zredagowany przez poetkę Emilię Konwerską, a następnie przetłumaczony na angielski przez duet Małgorzaty Sady i George’a M. Hyde’a. To nie tylko poetycka książka – to także symboliczny początek Hela Press, który zaistniał w wyjątkowym miejscu: podczas spotkania literackiego w Old Carpet Factory na Hydrze, w ramach inicjatywy Hydra Book Club. To spotkanie, poświęcone pierwszej publikacji Hela, odbyło się w przestrzeni znanej z dźwięku i obrazu i samo w sobie stało się formą performatywnej premiery – czymś więcej niż tylko prezentacją książki.
Warto podkreślić, że choć Hela Press powstało w Londynie i większość publikacji ukaże się po angielsku, część tytułów – w tym debiutancki tom Gembika – dostępna będzie także po polsku. Co istotne, książki będą dystrybuowane nie tylko na międzynarodowych rynkach, lecz także lokalnie, m.in. w warszawskim Muzeum Sztuki Nowoczesnej i niezależnych księgarniach w Europie. To kolejny sygnał, że Hela nie tylko eksperymentuje z formą, ale też dba o dostępność i dialog z publicznością – zarówno w kontekście sztuki, jak i codziennego obcowania z książką.

Poezja bliskości, oporu i mikrorewolucji – o twórczości Tarasa Gembika
Taras Gembik to poeta, performer i artysta, który w swojej twórczości stawia na cielesność, wspólnotę i queerową wrażliwość. Jego poezja wyrasta z relacji – z dotyku, spojrzenia, wspólnego leżenia w trawie, jak opisuje to w bardzo osobistym wstępie Natalia Sielewicz. Nie tworzy literatury samotności, lecz przestrzeń, w której to „pisanie przydarza się w relacji, czasem z kimś obecnym, czasem z czyjąś nieobecnością”. To wiersze, które domagają się obecności – ciała, gestu, drugiego człowieka – i same stają się rodzajem wspólnotowego doświadczenia.
Cielesność w twórczości Gembika nie pełni funkcji ilustracyjnej ani symbolicznej. Jest językiem pierwotnym, który wyprzedza słowa: „To właśnie w zgięciach, przyklękach, przysiadach i dotknięciach zapisuje się to, co nieprzetłumaczalne”. Ciało staje się tu nośnikiem pamięci – osobistej, pokoleniowej, zbiorowej – a poezja narzędziem, które próbuje nie oddzielać myślenia od odczuwania ani słowa od skóry. W takim ujęciu cielesna bliskość to nie tylko temat, lecz także sama struktura języka, który szuka kontaktu zamiast dystansu.
Szczególne miejsce w jego poezji zajmuje przyjaźń, ukazywana z intensywnością zwykle zarezerwowaną dla miłości. Gembik pisze o niej jako o formie codziennego oporu:
Przyjaźń to dla mnie codzienna, cicha kontrpropozycja wobec świata zbudowanego na transakcjach, wykluczeniu i władzy – mówi. Tę kontrpropozycję stanowią wspólne rytuały: dzielenie papierosa, cisza na balkonie, taniec w klubie, które są „mikroskopijnymi rewolucjami”. Poezja Gembika to więc nie tylko zapis emocji, ale też praktyka uważności i troski w świecie chaosu i przemocy.

Pisanie jako czuły sabotaż
Przestrzeń w jego wierszach to krajobrazy przejściowe: balkon, dworzec, pole, z których każdy staje się emocjonalnym archetypem. „Balkon nie jest tylko balkonem, lecz miejscem zawieszenia, między domem a ulicą, intymnością a ekspozycją” – mówi . Takie miejsca pozwalają opowiedzieć o tożsamości, migracji, nie przynależności, a jednocześnie nie wymagają jednoznacznych odpowiedzi. Właśnie ten brak definicji, ta migotliwość i płynność znaczeń czynią z jego poezji przestrzeń otwartą, złożoną, sprzeciwiającą się binarności i jednoznaczności – przestrzeń queerową.
Ruch, zarówno fizyczny, jak i mentalny, jest kolejnym kluczowym motywem. „Migracja to nie tylko przejście geograficzne, to proces ciągłego tłumaczenia siebie, redefinicji, adaptacji” – mówi autor. Wiersze Gembika nie są więc zakorzenione w konkretnym miejscu, ale w doświadczeniu przemieszczania się, które zostawia ślad nie tylko w krajobrazie, lecz także w ciele i języku.
Gembik nie unika tematów politycznych, ale jego poezja nie manifestuje – raczej tworzy przestrzeń niezgody. Poezja to dla mnie opór przeciwko wyjałowieniu języka i relacji. […] Wiersz, który daje komuś przestrzeń na doświadczenie własnej niepewności, jest dla mnie bardziej rewolucyjny niż jakiekolwiek hasło – mówi. W ten sposób jego pisanie działa jak czuły sabotaż: nie krzyczy, ale też nie milczy.
Na kontrze do narracji siły i dominacji
Pod powierzchnią codzienności – grilla, Excela, wspólnego tańca – Gembik odnajduje „mikroprzyszłości”: chwile, w których „można jeszcze coś uratować”. Jego język poetycki nie służy dominacji ani precyzyjnemu przekazowi. To raczej przestrzeń wspólnoty i pytania.
– Pisanie wierszem to dla mnie akt nieustannego zadawania pytań światu: czy naprawdę musi tak być? Komu to służy? Kto zniknął z kadru? – mówi.
W poezji Tarasa Gembika emocje – niepewność, zachwyt, żal, słabość – nie są balastem, ale formą oporu. W queerowym pisaniu chodzi bowiem o „przywracanie godności tym emocjom, które nie pasują do narracji siły czy sukcesu”. W jego wierszach pojawia się świat łagodniejszy, ale nie mniej polityczny, świat, w którym czułość staje się strategią przetrwania, a wiersz – aktem obecności.
Ten skromny, acz ujmujący tom uzupełniają reprodukcje prac trojga ukraińskich artystów: Kateryny Aliinyk, Kateryny Lisovenko oraz Nikity Kadana. To trójka najważniejszych ukraińskich twórców, którzy podobnie jak Taras opowiadają o wojnie w Ukrainie gestami pomiędzy – nie wprost, chociaż wyczuwamy obrazowany temat. Między pustką a gęstością, między ziemią a niebem pojawia się cisza, która zapowiada wojenny huk.
„Na świecie trzeba więcej dobra niż wszystko, co znamy. To nie jest mój drugi ani trzeci apel do miłości. To moja rewolucja, którą niosę ku Wam” – pisze w swoim poetyckim pokojowym manifeście Gembik.

Angelina Volk, Helena Czernecka, Julia Gardener

Filip Niedenthal, Taras Gembik, Josh Hickey

Helena Czernecka z rodziną
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.