Znaleziono 0 artykułów
11.10.2023

Madame Carven: Najdrobniejsza wśród największych krawców

11.10.2023
Carven wiosna-lato 1990 (Fot. Getty Images)

Od matki słyszała, że przez niski wzrost nigdy nie będzie wystarczająco atrakcyjna. Nawet Paryż nie zauważał kobiet o drobnej figurze. Marie-Louise Carven postanowiła to zmienić, udowadniając, że szykowna moda przecież pasuje każdemu. 

W 1941 roku Henry Moïse Bricianer, paryski krawiec pochodzący z Rumunii, został zwolniony z pracy. Okupujący Francję naziści i reżim Vichy wcielili właśnie w życie tzw. „Ordonnance d’Aryanisation” – dekret, na mocy którego Żydzi utracili nie tylko prawo do wykonywania zawodu, lecz także do dysponowania własnymi pieniędzmi. Bricianer szył więc po kryjomu, a jego dzieci roznosiły zamówienia do pracowni debiutujących wówczas projektantek: Marcelle de Monière oraz Marie-Louise Carven. Tę krawiecką partyzantkę, choć odbywającą się tuż pod siedzibą Sicherheitspolizei, udało się uprawiać do 1943 roku, kiedy to nad dom Bricianerów nadciągnęło widmo śmierci. Aresztowano i wywieziono do obozu w Drancy (a następnie do KL Auschwitz) teściową Henry’ego. Jedynym ratunkiem dla rodziny była nie ucieczka, ale bezpieczne schronienie. Udzieliła go Madame Carven. Na szóstym piętrze kamienicy przy Rue d’Argenteuil, którą zajmowało jej atelier, krawiec mógł ukryć się przed hitlerowcami, a także pracować na utrzymanie wielodzietnej familii. Pozostali członkowie znaleźli azyl u matki i wujostwa pani Carven. – To za sprawą odwagi oraz ryzyka, jakie Madame Carven podjęła, moja rodzina ocalała – wyznała Nicole Caminade z domu Bricianer pół wieku po zakończeniu drugiej wojny światowej. 

Madame Carven z modelką podczas przymiarek, 1950 rok (Fot. Getty Images)

Filigranowa moda według Carven

Uratowanie Henry’ego Moïse Bricianera jest nieodłączną częścią historii domu mody, który Marie-Louise Carven, wraz z wybawionym krawcem, założyła w 1945 roku. Paryż bardzo powoli podźwigał się z wojennej zawieruchy. Produkcja nowych tekstyliów stała w miejscu, a import tkanin praktycznie nie istniał. Twórcy haute couture, jak Lucien Lelong czy Jeanne Lanvin, szyli z resztek zalegających w magazynach. Pantofle konstruowano z korka, a kapelusze z drapowanych gazet i wstążek. – Młode dziewczęta nie miały w co się ubrać, a tym bardziej, co włożyć do garnka – mówiła Marie-Louise. Francuzka urodziła się jako Carmen de Tommaso, lecz nigdy nie przepadała za rodowym mianem. Połączywszy litery własnego imienia oraz nazwiska ciotki Josy Boyriven, ukuła nowe: Carven. – W wieku 25 lat chciałam zostać kokietką – wspominała. – Ale pragnienie bycia atrakcyjną nasunęło kilka gorzkich refleksji. Przede wszystkim zauważyłam, że Paryż pełen był drobnych kobiet takich jak ja, ale wielcy projektanci w ogóle się nami nie interesowali. Odpowiadając na potrzebę, Carven (sama miała 155 cm wzrostu) postanowiła tworzyć kreacje dla filigranowych sylwetek. 

Sukienka Carven, 1961 rok (Fot. Getty Images)

Znajomość proporcji, jaką projektantka nabyła, studiując architekturę w paryskiej École des Beaux-Arts, pomogła jej w krojeniu zgrzebnych, dobrze dopasowanych kostiumów. Proste, smukłe fasony schlebiały kształtom niewysokich kobiet. To madame Carven przypisuje się opatentowanie stanika push-up. Kiedy w 1947 roku Christian Dior objawił światu New Look, spowijając modelki w długie metry szantungu, Carven zaprezentowała taliowaną sukienkę z bawełny w biało-zielone pasy. Ta była skromna, acz elegancka. Stała się sztandarową kreacją, o której Francuzka mówiła „ma griffe” – „mój podpis”, zaś ascetyczny ornament z białych i jasnozielonych pasków nabrał charakteru znaku rozpoznawczego marki. Podczas gdy fiołkowy błękit utożsamiano z domem Lanvin, a „szokujący róż” z Elsą Schiaparelli, jasną zieleń – kojarzącą się z wiosenną trawą i wolnością – ochrzczono wkrótce „vert Carven”. Dwubarwne pasy zdobiły też butik przy Champs-Élysées zaprojektowany przez modernistycznego architekta, a zarazem szwagra projektantki – Roberta Malleta-Stevensa. Jak odnotowywał amerykański żurnal „Woman’s Illustrated”: „Cokolwiek tam kupisz – niebiańskie perfumy »Ma Griffe«, sukienki czy akcesoria – wszystko zapakowane jest w biało-zielone pasy, nie pozostawiając wątpliwości, że to Carven”.

Dom mody Carven przy Rond-Point des Champs-Elysees, Paryż, 1965r rok (Fot. Getty Images)
Carven wiosna-lato 1990 (Fot. Getty Images)

Moda Carven miała być jak jej wizja kobiety: kosmopolityczna, odważna, żądna nowych wrażeń

Choć jej powściągliwa estetyka różniła się od skrajnie luksusowego stylu Diora, Balmain, Schiaparelli i Chanel, to Marie-Louise Carven błyskawicznie zdobyła uznanie branży. Wzbudziła podziw w madame Grès, która przyjęła ją do elitarnego grona Chambre Syndicale de la Haute Couture. Niedługo później „najdrobniejsza wśród największych krawców” – jak ją nazywano – udała się w podróż dookoła świata, by promować własną twórczość. Meksyk, USA, Brazylia, Egipt, Turcja, Iran, Tajlandia, Japonia – o Carven usłyszeli wszyscy. „Żaden dom mody nie wędrował tak często jak jej” – pisał „New York Times”. Z dalekich wojaży projektantka przywoziła bogaty arsenał inspiracji. W jej kolekcjach z lat 50. znalazły się gęsto plisowane sukienki wzorowane na staroegipskich kalasiris, a także bufiaste spódnice zbliżone do haremowych spodni. W linii zatytułowanej „Lantern” rozkloszowane suknie i żakiety o podniesionej linii ramion przypominały tradycyjne chińskie lampiony. Niektóre kreacje ozdobione zostały ręcznie malowanymi pejzażami oraz afrykańskimi i azteckimi piktogramami. Moda Carven miała być jak jej wizja kobiety: kosmopolityczna, odważna, żądna nowych wrażeń.

Madame Carven z suknią ślubną własnego projektu (Fot. Getty Images)

Światowy sukces Carven

– Nigdy nie robiłam tego dla siebie – twierdziła Carven. – Myślałam jedynie o młodych dziewczynach i kobietach, które ubierałam po to, aby do maksimum wydobyć ich piękno. Przez lata otaczał ją krąg wiernych klientek, wśród których znalazły się drobne damy wielkiej sceny: Simone Signoret, Édith Piaf i Martine Carol. Jak sama żartobliwie przyznawała, ceniła je za to, że przy przymiarkach nie musiała wspinać się na palce. Madame Carven zależało w równej mierze na ich eleganckiej prezencji, co na wygodzie. W miarę upływu czasu i zmian społecznych projektantka skupiła się na modzie prêt-à-porter. Tworzyła więc ubrania codzienne, kostiumy kąpielowe, kombinezony narciarskie, linię bielizny oraz odzież dla dzieci. Potrafiła zmyślnie łączyć artyzm z przedsiębiorczością. W 10. rocznicę wyzwolenia Paryża sto flakonów perfum „Ma Griffe” zleciało na miasto na małych spadochronach – oczywiście w biało-zielone paski. Efektowny spektakl okazał się doskonałą akcją promocyjną. W 1976 roku praktyczne podejście do krawiectwa zaowocowało strojami dla francuskich olimpijczyków, a dekadę później – serią uniformów dla linii lotniczych Air France, SAS, Air India i Aerolineas Argentinas. Carven stało się globalną marką, która – podobnie jak Pierre Cardin – udzielała licencji na rynki zagraniczne. Pakunki w biało-zielone pasy, pojawiające się w sklepach od Nowego Jorku po Tokio, symbolizowały ponadczasowy paryski szyk.

Suknia projektu Carven (Fot. Getty Images)

Madame Carven: Nestorka haute couture

W chwili ukończenia 84. roku życia madame Carven postanowiła odejść na zasłużoną emeryturę. „Nestorka francuskich projektantów” – jak określił ją Didier Grumbach, prezes Fédération Française de la Couture – nie zamknęła jednak swojego domu mody, choć jego niegdysiejszy blask przygasł w rebelianckich latach 90. Stanowisko dyrektora artystycznego przejął najpierw nikomu jeszcze nieznany Guillaume Henry (obecnie głównodowodzący Jean Patou),  następnie duet Alexis Martial i Adrien Caillaudaud, potem Louise Trotter.

Marie-Louise Carven zmarła w wieku 105 lat w 2015 roku. Krótko przed śmiercią przyznano jej order Komandora Legii Honorowej za zasługi dla kultury francuskiej. Najwyżej ceniła jednak inne odznaczenie. W 2000 roku projektantka została włączona w poczet Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. Za sprawą zeznań Nicole Caminade o ocaleniu jej rodziny przed zagładą Instytut Yad Vashem dowiedział się o bohaterskiej historii, którą przez lata madame Carven trzymała dyskretnie dla siebie. 

Wojciech Delikta
Proszę czekać..
Zamknij