Znaleziono 0 artykułów
11.02.2021

Historia jednego zdjęcia: Whitney Houston w 1991 roku

11.02.2021
(Fot. Getty Images)

W rocznicę śmierci Whitney Houston wspominamy jej występ podczas Super Bowl w 1991 roku. Wykonanie amerykańskiego hymnu przez piosenkarkę do dziś uznawane jest za najlepsze w historii. 

Na przełomie 1990 i 1991 r. trwała I wojna w Zatoce Perskiej. Mimo zapewnień prezydenta George’a Busha o rychłym zwycięstwie nad Irakiem, nastroje Amerykanów nie były optymistyczne. Morale udało się podnieść Whitney Houston, która 27 stycznia 1991 r. zaśpiewała hymn narodowy – „The Star-Spangled Banner” podczas finału rozgrywek futbolowych – Super Bowl na Florydzie. Nie tylko dla sportowców, a przede wszystkim dla żołnierzy walczących na bliskowschodnim froncie.

Głos Houston o skali pięciu oktaw sprawił, że pieśń zabrzmiała jak zaśpiewana przez chór, a nie jedną, drobną dziewczynę, ubraną w biały dres. Podczas gdy większość wokalistów występujących przed stumilionową publicznością podczas Super Bowl zakłada kreacje haute couture (tegoroczny wykonawca The Weeknd miał na sobie garnitur Givenchy wysadzany kryształkami), Houston wybrała ortalionowy komplet w kolorach amerykańskiej flagi, opaskę na włosy i złotą biżuterię. Wyglądała trochę jak cheerleaderka, a trochę reprezentantka Ameryki na mistrzostwach świata. Jej wykonanie „The Star-Spangled Banner” do dziś jest uważane za najlepsze w historii, a look kopiują kolejne pokolenia artystek. W tym roku hymn zaśpiewała Jazmine Sullivan (w styczniu wydała album „Heaux Tales”), bardziej w klimacie r’n’b niż soulu, ale ciepłą barwą przypominała Houston. Na próbę włożyła dres podobny do tego Whitney, a na występ biały garnitur marki Area, która zadebiutowała niedawno na tygodniu mody haute couture w Paryżu.

W 1991 r. Whitney miała 27 lat. Jako pierwsza wokalistka w historii umieściła kolejnych siedem singli na pierwszym miejscu listy przebojów „Billboardu”. Już zdążyła nagrać „One Moment in Time”, oficjalny utwór Igrzysk Olimpijskich 1988 r., jeszcze nie zagrała w „Bodyguardzie” (1992). „The Star-Spangled Banner” postanowiła zaśpiewać wolniej niż w oryginale, co nie spodobało się organizatorom rozgrywek. Uznali, że wielotysięczna publiczność nie zechce jej wtórować. Krytykowano ją też za to, że nie wykonała hymnu na żywo – z głośników dobiegało wcześniejsze nagranie, a Whitney śpiewała do wyłączonego mikrofonu. Dzięki wolniejszemu tempu pieśń zabrzmiała bluesowo – melancholijnie, mocno, wzruszająco. W sam raz na czas niepokojów społecznych.

Na pewno nikt wtedy nie sądził, że największa wokalistka Ameryki odejdzie za wcześnie, nieszczęśliwa w miłości, uzależniona od narkotyków, pozbawiona wsparcia wielkich wytwórni.

Śpiewać nauczyła mnie mama. Dzięki niej wiem, jak kontrolować muzykę i publiczność – mówiła Houston o Cissy z gospelowego chóru Sweet Inspirations, który występował z Jimim Hendrixem, Arethą Franklin i Elvisem Presleyem. Kobietom koloru z pokolenia matki Whitney rzadko udawało się sięgnąć szczytu. Aretha, Billie Holiday, Nina Simone – wszystkie zapłaciły za sławę wysoką cenę (o wszystkich powstały ostatnio filmy biograficzne). Houston ostatecznie zapłaciła cenę najwyższą. Nie udźwignęła ciężaru. Nie wiedziała, jak być największą piosenkarką swoich czasów. 11 lutego 2012 r., w wieku 48 lat, utonęła w hotelowej wannie. Wcześniej brała kokainę. Za swoją idolkę uważają Houston największe gwiazdy młodszej generacji – Beyoncé, Lady Gaga czy Ariana Grande. Szczególnie istotnym punktem odniesienia jest dla kobiet koloru. Jej życie stało się jednocześnie motywacją i przestrogą.

W 2001 r., po ataku na WTC, hymn w wykonaniu Whitney wydano w formie singla, który szybko okrył się platyną. Dochód przekazano na cele charytatywne. Kilka dni temu utwór trafił na profil artystki na Spotify. Jej najpopularniejsze piosenki – „I Wanna Dance with Somebody”, „Higher Love”, „I Will Always Love You” – mają tam po pół miliarda odsłuchów.

Anna Konieczyńska
Proszę czekać..
Zamknij