Znaleziono 0 artykułów
25.01.2020

Historia mody w obrazach: Ethel Wright „Christabel Pankhurst”

25.01.2020
Christabel Pankhurst,  Ethel Wright, © National Portrait Gallery, London

Christabel Pankhurst na portrecie autorstwa Ethel Wright wygląda, jakby za chwilę miała zacząć przemawiać. Zabrać głos. Głośno i dobitnie. O tym, co łączy portret słynnej sufrażystki z noblowskim wizerunkiem Olgi Tokarczuk, pisze kierownik Katedry Mody Wydziału Wzornictwa warszawskiej ASP.

Olga Tokarczuk na czas uroczystości noblowskich przygotowała „wizerunek własny”, którego istotą były deklaracja i inicjacja pewniej konstelacji, w której uczestniczy pisarka. Nie polegał on na przywdzianiu szykownej sukni zgodnej z dworskim protokołem.

Podczas sesji poświęconej najnowszej polskiej noblistce profesor Przemysław Czapliński – badacz i znawca literatury współczesnej – podzielił twórczość Olgi Tokarczuk na dwa okresy. Pierwszy, kiedy pisała literackie pastisze – teksty będące wyrafinowanym naśladownictwem literatury gatunkowej, którymi pomału budowała sojusz z czytelnikami. I drugi – konstelacyjny, w którym wykorzystując poetycką siłę języka literatury, próbuje odkryć albo stworzyć alternatywny mechanizm działania świata i przekuć go w strukturę opowieści. W tej strategii obraz świata składa się z konstelacji, czyli wspólnot opartych na wzajemnym przyciąganiu. Jego siła – ten szczególny, jak mówi Czapliński, rodzaj grawitacji – przyciąga do siebie ludzi, rzeczy, zwierzęta, materię z różnych czasów, epok czy okresów historycznych.

Noblowski wizerunek Olgi Tokarczuk składał się – tak jak jej literatura – z dwóch etapów. Elementy pastiszu zawarte były w samym stroju. Był on bowiem naśladownictwem zasad mody z początków XX wieku. Nie był ich rekonstrukcją. Raczej, niczym wczesne powieści Tokarczuk, stylistycznym naśladownictwem. Takie pomieszanie modowego dziś i wczoraj ustawiło pisarkę poza historią i wyjęło ją z jedynie współczesnego kontekstu. Jej strój był absolutnie poza trendami dzisiejszej mody, ale też był pozbawiony wszystkiego tego, co zmieniłoby go w historyczny kostium.

Olga Tokarczuk  (Fot. Getty Images)

Był to strój, który miał za zadanie uruchomienie skojarzeń, wytworzenie znaczeń i zainicjowanie konstelacji. Dwa podstawowe elementy tej konstelacji wymieniła sama pisarka: sufrażystki i pierwsza kobieta, która otrzymała literackiego Nobla – Selma Lagerlöf. Wewnętrzną siłą grawitacji tej konstelacji miałyby być prawa kobiet i głosy kobiet. W literaturze, w polityce, w świecie.

Pozwalając sobie, a nawet czując się powołany do uczestnictwa w tej konstelacji, pragnę przywołać portret, który od 2014 roku oglądać można w National Portrait Gallery w Londynie. Obraz autorstwa Ethel Wright, po raz pierwszy pokazany na wystawie w Londynie w roku 1909, który przedstawia postać angielskiej sufrażystki Christabel Pankhurst.

Przełom wieków XIX i XX oraz pierwsze 10–15 lat XX wieku to czas wzmożonego działania ruchu sufrażystek w Anglii. Skupiają się one wokół założonej w 1903 roku Women’s Social and Political Union – organizacji, która nie stroniła od działań radykalnych, nastawionych wojowniczo i konfrontacyjnie wobec społecznych i politycznych środków zapewniających dominację władzy, która odmawiała kobietom praw wyborczych. Można powiedzieć: prawa do głosowania, ale stąd już językowo niedaleka droga do „prawa do głosu”.

Sufrażystkom chodziło przede wszystkim o prawo do konkretnego działania politycznego, jakim jest udział w wyborach, ale można przecież prawo to nazwać głosowaniem, czyli zabieraniem głosu w sprawach życia politycznego. Dlatego o postaci Christabel Pankhurst przedstawionej na portrecie autorstwa Ethel Wright mówi się, że wygląda, jakby za chwilę miała zacząć przemawiać. Zabrać głos. Głośno i dobitnie. Przyjmuje postać mówczyni. A może głosicielki.

Christabel Pankhurst ma na tym portrecie coś z niemal królewskiego dostojeństwa. Jej posągowa postać przypomina alegorię jakiejś godności czy idei. Może na przykład być alegorią nowego prawa, tego, które ustanawiają kobiety. Lub prawa, którego alegoria może mieć tylko postać kobiety. W ten sposób postać ta nadaje prawu jego właściwy kształt (literę) i reprezentuje jego niezłomnego ducha. Jak gdyby na obrazie ziszczał się symbolicznie cel walki sufrażystek, o którym matka bohaterki Emmeline Pankhurst mówiła: nie chcemy być „lawbreakers”, chcemy być „lawmakers”!

(Fot. East News)

Czy nie o tym w sumie mówiła Olga Tokarczuk w swoim krótkim wystąpieniu podczas noblowskiego bankietu?

Posągowego dostojeństwa nadają postaci na obrazie nie tylko poza, w jakiej została ukazana, ale również suknia i akcesoria. Angielskie sufrażystki wykorzystywały modę do walki politycznej. Nie lekceważyły jej. Widziały w niej praktyczną i symboliczną moc. Moda nie jest tylko po to, byśmy ładnie wyglądały – zdają się mówić – ale po to, byśmy miały znaczenie. Dlatego na wypowiedź sufrażystek, na akt publicznego zabrania głosu stroje składały się tak samo jak gesty.

Sufrażystki dbały o wizerunek, bo wiedziały, że aby ich walka była skuteczna, muszą „przemawiać do wzroku”. Związane to było z charakterem i metodami ich walki opartej na publicznych demonstracjach, działaniach, czynach. Ich walka miała być widzialna w sferze publicznej. Ich obecność miała przyciągać wzrok.

Przestrzegały zasad mody, uważając ją za demonstrację kobiecej siły. Nie chciały chować się za strojem odbierającym kobiecość, nie chciały też podporządkowywać się patriarchalnej wizji lansowanej przez kulturę w obrazach silnej kobiety ubranej w męski strój. Byłoby to bowiem podporządkowanie się szowinistycznej zasadzie zagarniania wartości, zgodnie z którą to, co silne, musiało mieć w sobie męski pierwiastek.

Jeszcze w 1908 roku postać sufrażystki opisywano jako delikatną, drobną, uroczą, w idealnie dopasowanej do zasad mody sukience. Tak właśnie wyglądały kobiety, które wybijały szyby w witrynach publicznych instytucji, niszczyły dzieła sztuki w publicznych galeriach, rzucały się pod królewskiego konia podczas wyścigów. To było wtargnięcie kobiecości w sferę publiczną na zasadzie siły i walki.

W takich strojach były zatrzymywane przez policję, brutalnie aresztowane, wpychane do policyjnych pojazdów, przetrzymywane w aresztach. W ten sposób agresja męskich stróżów patriarchalnego porządku musiała być wymierzona w kobiety. To między innymi modny strój nie pozwalał na wyeliminowanie kobiet z politycznej walki i uczynienie jej wewnętrzną sprawą wyłącznie męskiego świata. Na kolejne zepchnięcie kobiet w prywatną sferę niewidzialności.

Olga Tokarczuk  (Fot. East News)

Na portrecie Christabel Pankhurst wychodzi z ciemności w światło. To czyni z niej postać symboliczną. Alegorię bojowniczki. Dzięki jednokolorowej satynowej sukni, na której widoczna jest gra świateł, mamy wrażenie, że w jakiś sposób jest to nie tylko kobieta, ale – rzec by można – kobieta z marmuru. Są w tej postaci siła i dostojeństwo kamienia obecne w miękkiej, lśniącej, delikatnej tkaninie. W sukni.

Jednocześnie nie jest to suknia jedynie symboliczna. Jest też jak najbardziej rzeczywista. Nie z imaginacji pochodzi, ale od krawca czy krawcowej. Jest zarówno znakiem rzeczywistości, jak i rzeczywistym obiektem. Nie wiadomo, skąd miała ją Christabel Pankhurst, ale wiadomo, że do pozowania do portretu wybrała ją siostra bohaterki Sylwia Pankhurst, która jako słuchaczka Royal College of Art odpowiadała za wizualną stronę działań WSPU.

Z punktu widzenia mody suknia ta reprezentuje coś, co się wówczas nazywało paryskim szykiem. Do dyktowanych przez Paryż ówczesnych trendów należy drapowana korona dołu sukni. Mamy też do czynienia z rysunkiem smukłej i lekkiej sylwetki, całkowicie zgodnej ze zmianami, jakie zachodzą w modzie damskiej tuż po roku 1900. Zaznaczenie, a nie ściśnięcie talii; spódnica bliższa ciału przy biodrach, a rozszerzająca się ku dołowi; materiał układający się pod wpływem własnego ciężaru w kształt odwróconego kielicha; w końcu formowanie się brzegów tego kielicha zgodnie z tym, jak skraj sukni układa się na podłodze.

Forma sukni Christabel Pankhurst układa się na obrazie zgodnie z normami mody. Nie może już tu być mowy o formowaniu sylwetki gorsetem, dlatego postać Pankhurst nabiera cech posągowej nagości antycznych bohaterów.

Spójrzmy jeszcze na szarfę przewieszoną przez ramię bohaterki. Trójkolorowa, złożona z fioletu, bieli i zieleni. Nie są to kolory przypadkowe, nie zostały też dobrane według indywidualnego gustu bohaterki czy malarki. Należą one do, powiedzielibyśmy dziś, systemu identyfikacyjnego, dzięki któremu sufrażystki ujawniały swoją tożsamość. Symboliczny schemat kolorystyczny został opracowany przez jedną z czołowych angielskich sufrażystek Emmeline Pethick-Lawrence (założycielkę wydawnictwa „Votes for Women”) i odczytywany był wedle następującego klucza: fiolet oznaczał honor, biel – czystość, zieleń – nadzieję. I nie chodziło tu o zdefiniowane przez kulturę cechy kobiecości, ale o zasady walki sufrażystek. Walki honorowej, transparentnej i nakierowanej na zwycięstwo. Zwycięstwo, które w przypadku walki kobiet nie polega na przejęciu władzy, ale na zrównaniu praw.

Ten system barw wykorzystywały sufrażystki również w modowych akcesoriach. Obecny był we wszelkiego rodzaju dodatkach i ozdobach. W otwieranych w latach 1908–1909 przez Harry’ego Gordona Selfridge’a domach towarowych można było kupić – widoczne na portrecie – wstęgi do upinania przy sukniach czy płaszczach, a także ubrania, bieliznę, buty, kapcie, a nawet przybory toaletowe w tych właśnie trzech kolorach. Jeżeli chodzi o biżuterię, sufrażystki wybierały pierścionki i kolczyki z zielonymi kamieniami. Biżuteria pełniła funkcję nie tylko dekoracyjną, ale przede wszystkim identyfikacyjną. Manifestowała zarówno ich poglądy, jak i determinację.

Łatwo więc domyślić się, że na portrecie autorstwa Ethel Wright opalizująca jadeitowa zieleń satynowej sukni też nie jest przypadkowa. Mamy tu do czynienia z harmonią szlachetnej tkaniny z kolorem szlachetnego jubilerskiego kamienia. To nadaje postaci wyjątkowości.

Kiedy w 2014 roku zdecydowano się włączyć ten obraz do stałej ekspozycji National Portrait Gallery, zdano sobie sprawę, że wcześniej portrety sufrażystek stanowiły tylko zdjęcia zrobione przez policję, ukazujące je wyłącznie jako osoby aresztowane, podejrzane, oskarżone. Ten obraz jako jedyny pokazuje je jako bohaterskie i zwycięskie.

Podobno na początku Olga Tokarczuk chciała, by jej noblowską kreację utrzymać w tonacji zieleni. Można się domyślać, że nie była to fanaberia pisarki. To mogła być logika jej konstelacji.

Janusz Noniewicz
Proszę czekać..
Zamknij