
Ubiera się tylko na czarno, nigdy się nie uśmiecha, nie próbuje się nikomu przypodobać. Wednesday z serialu Netflixa, w którą wciela się Jenna Ortega, została idolką dziewczynek w wieku szkolnym. Dlaczego ta postać tak silnie rezonuje z najmłodszym pokoleniem?
Fioletowa sukienka z bufiastymi rękawkami i satynową spódniczką w tęczowych barwach, fuksjowe skarpetki i o kilka tonów jaśniejsze buty w odcieniu pudrowego różu. Na widok kreacji, którą moja czteroletnia córka wybrała dziś do przedszkola, Wednesday przewróciłaby oczami. Chociaż może zachowałaby kamienną twarz – w końcu bohaterka serialu Netflixa nie zwykła wyrażać emocji. A może w końcu by się z tą różową dziewczynką zaprzyjaźniła, bo przecież przekonała się do swojej współlokatorki Enid, reprezentującej – z pozoru – stereotypową wizję dziewczęcości.
Moja córka jeszcze się z Wednesday nie zaprzyjaźniła. Jej pierwszą idolką z krwi i kości – a w każdym razie tylko w połowie animowaną – stała się Gabi. Właścicielka kociego domku nosi różowy sweterek – moja córka za każdym razem podkreśla, że podobny ma w szafie – i kocie uszka, ale przełamuje ten słodki styl zwykłymi jeansami i trampkami. Wcześniej mojej czterolatce podobały się też bohaterki „Mocy księżniczek”, które nosiły spodnie. Gdyby nie ich zbawienny wpływ, pewnie nawet w środku zimy mała widzka nie zrezygnowałaby ze zwiewnych tiuli. Na szczęście coraz więcej bajek dla dzieci przełamuje podobne schematy. W „Akademii jednorożców” uczennice też noszą spodnie, bo w sukience niewygodnie dosiada się magicznych stworzeń.
Czego uczy Wednesday
Wystarczy spojrzeć na największe kinowe przeboje ostatniego roku dla najmłodszych – na czele z „Lilo i Stichem”, „Jak wytresować smoka” i „Vaianą 2” – by dostrzec, że wzorce dziewczęcości na dobre się zmieniły. Księżniczki ratowane z opresji przez rycerzy wreszcie odeszły do lamusa. Dziewczynki wiedzą więc już, że nie obowiązuje jedyny słuszny model. Mogą być nieustraszone, pewne siebie i przebojowe – także w różowych tutu. Na erę tiulu byłam dobrze przygotowana, bo przedszkolne koleżanki mojego starszego syna też ubierały się jak księżniczki. Do czasu. W zerówce wiele z nich sięgnęło po czerń, a w podstawówce już na dobre rozpoczęła się rewolucja Wednesday. Ale czarne sukienki, dwa warkoczyki i grzywka to nie jedyne przejawy tego przeobrażenia. Ośmio-, dziewięcio-, dziesięciolatki podziwiają Wednesday nie tylko za stylistyczną konsekwencję. Choć trudno zaprzeczyć, że gotycka czerń nastoletniej Addamsówny wygląda świetnie – i na co dzień, i na halloweenowych przyjęciach, gdy dziewczynki prześcigają się w kreatywnej reinterpretacji kostiumów swojej ulubionej bohaterki. Chodzi jednak o coś więcej – o lekcję krytycznego myślenia, samodzielności, bezkompromisowości.
Wednesday miała w popkulturze – przede wszystkim w literaturze angielskiej – swoje niepokorne poprzedniczki. Przychodzą mi na myśl chociażby Mary Lennox z „Tajemniczego ogrodu”, Łucja z „Opowieści z Narnii”, Hermiona z sagi o Harrym Potterze. Po raz pierwszy jednak pojawiła się bohaterka, która za swoją inność, inteligencję i dociekliwość nigdy nie przeprasza. Wręcz przeciwnie – nie można jej zarzucić braku pewności siebie. Swoją „dziwność” nosi z godnością. Nie przejmuje się opinią innych, choć zawsze troszczy o bliskich. Dobrze czuje się w roli outsiderki, ale też uczy się prosić o pomoc. Nie uznaje autorytetów, ale na jej respekt można zasłużyć. Jej życie nie koncentruje się wokół chłopców, intryg, pierwszych miłości, lecz wokół celów, które sama sobie stawia.
Role model dla neuroatypowych
Z Wednesday utożsamia się też wiele neuroróżnorodnych dziewczynek, którym wcześniej brakowało role models. Bohaterka przejawia cechy związane ze spektrum: potrzebuje własnego „alfabetu Morse’a”, by prawidłowo odczytać emocje innych, sama swoje wyraża rzadko, nie przestrzega konwenansów, choć nigdy nikogo nie krzywdzi, przeszkadza jej nadmiar bodźców („alergia na kolor”), odnajduje spokój w samotności, grając na wiolonczeli, pisząc powieść czy rozwiązując zagadki kryminalne.
Wydaje się jednak, że jej trudności z komunikacją czy trudności z wyrażaniem uczuć w mniejszym lub większym stopniu dotyczą wszystkich na pewnym etapie dojrzewania. Do dziewczynek trafia więc afirmacja indywidualności. Wednesday pokazuje, że dziewczęcość może oznaczać wiele różnych rzeczy – także noszenie czarnych ubrań, zamiłowanie do makabrycznych żartów i odrzucanie norm mających ułatwić dostosowanie się do oczekiwań chłopca. Ikoniczny status Wednesday komentują sami twórcy serialu Netflixa – w drugim sezonie towarzyszy jej wianuszek fanek, jak niegdyś Harry'emu Potterowi.
Ja nie mogę się doczekać fazy Wednesday w życiu mojej córki. Czuję, że asertywna, bystra i szczera bohaterka tej dziewczynce się spodoba.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.