Znaleziono 0 artykułów
19.10.2025

Magdalena Różczka w „Heweliuszu” pokazuje pełnię aktorskich możliwości

19.10.2025
Magdalena Różczka (Fot. Weronika Ławniczak/Netflix)

Magdalena Różczka przed wejściem na plan ma moment zawahania. Potem w całości zatraca się w roli. A po zakończeniu zdjęć wychodzi z niej, by jak najszybciej powrócić do prawdziwego życia. Gwiazda w miniserialu Netflixa „Heweliusz” w reżyserii Jana Holoubka, zagrała Jolantę Ułasiewicz, wdowę po kapitanie promu, który w 1993 roku zatonął na Bałtyku.

W 570. notowaniu Listy przebojów Trójki z 15 stycznia 1993 roku pierwsze miejsce zajęła piosenka „I Will Always Love You” Whitney Houston. O nagranie ulubionej audycji zawsze prosił żonę Andrzej Ułasiewicz, kapitan promu „Jan Heweliusz”. Tego dnia miał być na morzu. Zginął w nocy z 13 na 14 stycznia w czasie sztormu na Bałtyku. Razem z 55 innymi osobami, które płynęły ze Świnoujścia do Ystad. Ocalało jedynie dziewięciu członków załogi. W miniserialu Netflixa Ułasiewicz (Borys Szyc), dzwoniąc z portowego telefonu na chwilę przed wypłynięciem statku, nagrywa się na automatyczną sekretarkę. Żona Jolanta odsłuchiwała jego wiadomości w mieszkaniu kuzynostwa na warszawskim osiedlu. Współscenarzysta „Heweliusza” Kasper Bajon też mieszkał wtedy na Ursynowie, „trzy podwórka dalej”. Magdalena Różczka w małym mieszkaniu na podobnym blokowisku, tyle że w Nowej Soli.

Kapitan kochał muzykę i taniec – mówi Magdalena Różczka, która wciela się w Jolantę Ułasiewicz w produkcji wyreżyserowanej przez jej partnera życiowego, Jana Holoubka. Wcześniej pracowali razem przy „Rojście: Millenium”, wkrótce rozpoczną zdjęcia do filmu „Dziki, dziki wschód”, którego akcja toczy się w czasie II wojny światowej. – Poznałam panią Jolantę. To spotkanie dużo mi dało – wspomina Magda. – Najpierw zobaczyłam jej zdjęcie i powiedziałam Jankowi, że może powinien poszukać do tej roli blondynki. Jesteśmy przecież zupełnie do siebie niepodobne. Gdy spędziłam z nią trochę czasu, zobaczyłam w niej delikatność. Coś takiego ulotnego, wspaniałego, co od razu zapadło mi w pamięć. Ucieszyłam się, gdy pani Jola powiedziała, że jest zadowolona z mojego udziału w serialu. Dostrzegła w nas podobną wrażliwość – opowiada aktorka. – Kapitanowa przekazała nam prywatne nagrania wideo, które mąż kręcił w domu – dodaje, a w serialu widać, jak Ułasiewicz bawi się kamerą VHS, filmiki po jego śmierci ogląda nastoletnia córka Agnieszka (Mia Goti). – Jesteśmy wdzięczni za okazane nam zaufanie. Dzięki żonie poznaliśmy kapitana: wspaniałego, ciepłego człowieka. Podzielenie się z nami wspomnieniami wymagało otwartości. Ogromnym przeżyciem dla niej i dla córki okazało się też obejrzenie serialu w całości – podkreśla. 

By przygotować się do roli, Magdalena Różczka spotkała się z Jolantą Ułasiewiczową

Jolanta Ułasiewicz na ekranie nosi modne kożuchy, o których marzyły wszystkie elegantki tamtej epoki. Dopracowana fryzura, delikatny makijaż, dobrze skrojone garsonki – kapitanowa sprawia wrażenie damy. W bohaterce nie widać jednak wyniosłości. Udaje jej się stworzyć postać „po prostu żony, po prostu matki”, nie tylko uprzywilejowanej „pani kapitanowej”, którą chcą w niej widzieć przełożeni i podwładni męża. – Na końcu drogi wszyscy jesteśmy ludźmi. Niezależnie od pozycji i statusu cierpimy podobnie – mówi gwiazda. Do roli wdowy z początku podchodziła z dystansem. – Długo nie chciałam nawet przeczytać scenariusza. Wyobrażałam sobie, że będę miała w serialu trzy sceny, w których się popłaczę. I tyle. Pewnego dnia Janek powiedział mi: «Przeczytaj, bo ruszają castingi». Nie mogłam się od tego tekstu oderwać. Po przeczytaniu ostatniego odcinka zostały we mnie właśnie sceny z kobietami. Pomyślałam, że to jest w równym stopniu opowieść o żonach, co o ich mężach, którzy stracili życie – wspomina aktorka. 

Jan Holoubek, twórca „Rojsta”, „Wielkiej wody” i „25 lat niewinności. Sprawy Tomka Komendy”, z początku nie wiedział, jak objąć kamerą ogrom tragedii. – Po przeczytaniu scenariusza rozrysował sobie każdy kadr. Gdy skończył, powiedział: «Magda, tego nie da się zrobić». A potem zaczął kombinować. Janek to najbardziej pracowity człowiek, jakiego poznałam w życiu. I pasjonat. W pracy twórczej, nawet gdy ktoś jest z tobą ciałem, myślami może być gdzie indziej. Ale może w tym właśnie jesteśmy podobni. Moje postaci też tworzą się w międzyczasie, gdy np. gotuję zupę – przyznaje Magda, która po studiach na Wydziale Aktorskim Akademii Teatralnej w Warszawie występowała w komediach romantycznych, m.in. „Rozmowy nocą”, „Serce nie sługa” i „Lejdis”, filmach niezależnych, takich jak „Brigitte Bardot cudowna”, „Chomik”, „Zadra”, oraz serialach: „Czas honoru”, „Lekarze” czy „Usta usta”. – Marzy mi się ostatnio, żeby zrobić coś lżejszego, komedię albo film familijny – dodaje. Na planie „Heweliusza” ekipa odciążała się śmiechem. Na ekranie widać jednak głównie mrok, strach, żałobę. 

W „Heweliuszu” Magdalena Różczka oddaje skomplikowaną psychologię postaci

Przed premierą wszystkie odcinki obejrzałam naraz w ciemnej sali kinowej Netflixa. Na pięć godzin zanurzyłam się w epoce, w opowieści, w emocjach. Twórcom udało się zachować balans między efektami specjalnymi na miarę hollywoodzkiej superprodukcji a pogłębioną psychologią postaci. Przytłaczająca narracyjnie i wizualnie katastrofa wybrzmiewa obok intymnych historii o lęku, o stracie, o złości. W czasie trwającego po tragedii procesu mającego ustalić przyczyny katastrofy swoich praw dochodziły także wdowy. Te sceny jak z dramatu sądowego sąsiadują z kadrami rekonstruującymi moment tonięcia promu. W ten sposób dwie opowieści stają się równorzędne. – Przed wejściem na plan „Heweliusza” miałam obawy, czy podołam temu zadaniu. Musiałam sobie wyobrazić, że jestem wdową. I po raz kolejny zagrać coś trudnego, czego we własnym życiu nie doświadczyłam – tłumaczy Magda. 

Magdalena Różczka wybiera role, które stanowią dla niej wyzwanie

Wybiera przeważnie role, które zmuszają ją do przekroczenia siebie. Wkrótce znów wcieli się w Tatianę Tracz z „Matek pingwinów”, serialu Netflixa na podstawie pomysłu reżyserki Klary Kochańskiej-Bajon. „The New York Times” umieścił pierwszy sezon na liście najlepszych produkcji roku. Tak jak Masza Wągrocka, która gra główną rolę, Różczka również od początku czuła, że serial wywoła ogromne poruszenie. – Scenariusz czasem mnie wzruszał, czasem śmieszył – wspomina aktorka. W tym roku czeka ją jeszcze jedna premiera serialu, „Niebo. Rok w piekle” dla HBO Max. – Po przeczytaniu scenariusza zadzwoniłam do reżysera Bartka Blaschke. «Przecież ty wiesz, że jestem dobrym człowiekiem, dlaczego obsadziłeś mnie w takiej roli?» zapytałam – mówi ze śmiechem Magda. Znów cofnęła się do lat 90. XX wieku, by zagrać żonę przywódcy sekty (Tomasz Kot), którego postać została zainspirowana Bogdanem Kacmajorem, założycielem Zboru Leczenia Duchem Świętym „Niebo”. – Gdybym nie wiedziała, że scenariusz oparto na faktach, nie uwierzyłabym w tę historię. Ale potem, gdy przyjechałam na plan i zobaczyłam piękny dom z ogrodem, uśmiechniętych ludzi, pomyślałam, że też chcę tam zamieszkać – żartuje Różczka. 

Ten serial także wymagał od niej przełamania się. – Każda rola wywołuje we mnie z początku takie… najeżenie. Tremę. Blokadę. To uczucie, którego nie lubię, ale wiem, że za chwilę przerodzi się w ogromną satysfakcję. Ten zawód bazuje na wyzwaniach – opowiada Magda. Na wychodzenie z roli po dniu zdjęciowym, powrót do prawdziwego życia stworzyła sobie rytuały. – Szybko wsiadam do samochodu, jadę do domu, siadam zawsze w tym samym miejscu, zmywam makijaż, wszystko sobie układam. Te kilka minut pozwala mi odzyskać moją prawdziwą twarz – puentuje.

Cały tekst ukazał się w nowym wydaniu „Vogue Leaders”. Do kupienia w salonach prasowych, online z wygodną dostawą do domu oraz w formie e-wydania.

 
Anna Konieczyńska
  1. Ludzie
  2. Portrety
  3. Magdalena Różczka w „Heweliuszu” pokazuje pełnię aktorskich możliwości
Proszę czekać..
Zamknij