Znaleziono 0 artykułów
14.06.2019

Jakub Józef Orliński: Głos nowej generacji

14.06.2019
Jakub Józef Orliński (Fot. Kamil Szkopik dla "Vogue Polska")

Krótki film w internecie, miliony odsłon – w efekcie płyta wydana przez dużą międzynarodową wytwórnię. To nie brzmi jak początek kariery śpiewaka operowego. Chyba że śpiewaka nowej generacji. Jest nim Jakub Józef Orliński.

Żeby było jasne, to nie będzie historia rodem z talent show. Orliński nie wziął się znikąd. Śpiewał w chórze od dziecka, potem dostał się na warszawski Uniwersytet Muzyczny. W talent i osobowość zdolnego ucznia pierwsza uwierzyła wybitna śpiewaczka Anna Radziejewska. Po studiach w jej klasie i w Akademii Operowej przy Teatrze Wielkim przyszły międzynarodowe konkursy i studia w prestiżowej nowojorskiej muzycznej Juilliard School. Wreszcie debiut na ubiegłorocznym festiwalu w Aix-en-Provence i niespodziewane zaproszenie do występu w audycji radia France Musique. Orliński przyszedł tam po nocnej zabawie z przyjaciółmi, zwyczajnie ubrany – okazało się jednak, że na miejscu jest publiczność i kamery. Wrzucony przez radiowców do sieci pięciominutowy film z chłopakiem w krótkich spodenkach i sportowych butach przejmująco śpiewającym arię Vivaldiego, zdobył ponad dwa miliony odsłon na Facebookui prawie drugie tyle na YouTube. Wszyscy zaczęli pytać: kto to jest Orliński?

INNER VOICE • ANDIAMO from SHOOTME on Vimeo.

Podczas naszego spotkania młody artysta emanuje energią. Jego sylwetka zdradza pasję sportowca: Jakub od lat trenuje breakdance. Reżyserzy operowi chętnie wykorzystują jego ruchowe zdolności. – Mam świadomość własnego ciała – podkreśla. – Dlatego lepiej wiem, co robię na scenie. Nie chodzi o to, żebym kręcił się na głowie, bo umiem, ale o oddanie tych możliwości postaci. To trudne, bo wielu rzeczy nie da się zrobić, jednocześnie śpiewając, ale sporo można wypracować. Orliński wydaje się entuzjastą codziennej, mozolnej pracy; w rozmowie poświęcamy temu wiele uwagi. – Podczas studiów ćwiczyłem tak dużo, że niemal zamieszkałem na uczelni – wspomina. – Śpiew czy taniec, z początku wszystko kosztuje nas dużo energii. Dzięki ćwiczeniom wiem dokładnie, kiedy wziąć oddech, które mięśnie uruchomić. W teatrze jestem zwykle półtorej godziny przed próbą i zaczynam od rozgrzewki fizycznej, dopiero później się rozśpiewuję. 
Im szybciej obudzę ciało, tym szybciej obudzi się mój głos. 

W chórze śpiewał najpierw dziecięcym sopranem, potem altem, wreszcie basem-barytonem. W zespole brakowało jednak wykonawców wysokich partii męskich. – Poczułem, że śpiewając kontratenorem jestem w stanie lepiej przekazać moje emocje i postrzeganie utworu. Głos naturalny nie dawał mi tego uczucia spełnienia. Dziś w jego śpiewie słychać tę niezaprzeczalną zgodność. Dostrzegli ją także łowcy talentów z wytwórni Warner Classics, która podpisała z Orlińskim umowę na dwa albumy. W pierwszym mamy zapomniane utwory kompozytorów neapolitańskich z XVIII wieku. W komentarzu do płyty artysta pisze, że „barok to pasja i wolność”. – Tańcząc, mam swobodę i czuję się fantastycznie, muzyka przeze mnie przechodzi. W ten sam sposób staram się poczuć, śpiewając – mówi. – W baroku istniał termin sprezzatura. Nie do końca wiadomo, co dokładnie oznaczał, ale chodzi o wyjście poza ramy muzycznego tekstu. Wielu elementów wykonania wówczas nie zapisywano; wynikały ze stylu i powszechnej praktyki. Aby dziś to zrozumieć, studiuje się dawne traktaty, ale i tak pozostaje masa szczegółów, w których trzeba użyć własnej kreatywności. To daje mi wolność – dodaje. Kiedy pytam o bardzo „cielesną” okładkę jego albumu, Orliński twierdzi, że to nawiązanie do barokowej rzeźby. – Płyta jest z muzyką sakralną, ale chodzi tu raczej o zawarte w tytule Anima Sacra– doznanie duchowe. Biblijne teksty nie muszą być nośnikiem czysto religijnego znaczenia. Tekst pierwszej arii traktuje o tym, że jeśli wierzysz w Boga, to on rozerwie wszystkie twoje łańcuchy. Ja szukam w tym uwolnienia od zobowiązań, które świat nam narzuca. Przesłania, żeby wierzyć w siebie i pójść za własnym odczuciem – tłumaczy. 

Jakub Józef Orliński (Fot. Kamil Szkopik dla "Vogue Polska")

Kończymy rozmowę, bo Jakub ma jeszcze tego dnia kilka spotkań. Za dwa dni leci na próby do Lille, potem czeka go trasa promująca płytę w Europie i Ameryce. Ubiegłoroczny sukces internetowy wzmógł zainteresowanie publiczności, tym bardziej trzeba ćwiczyć. Orlińskiemu w to graj.

Artykuł ukazał się w listopadowym wydaniu "Vogue Polska" z 2018 roku.

Adam Suprynowicz / Polskie Radio
Proszę czekać..
Zamknij