Znaleziono 0 artykułów
30.04.2023

Magda Linette: Sukces bez presji

30.04.2023
Magda Linette (Fot. Monika Piecha)

Najtrudniejsze w sporcie jest dla mnie odróżnienie wyniku meczu od tego, jaką jestem osobą. Nadal nad tym pracuję – mówi Magda Linette, jedna z najlepszych polskich tenisistek, która po trzydziestce awansowała na 21. miejsce rankingu WTA. Choć w sporcie często wygrywa młodość, jej przewagę daje doświadczenie.

Magda Linette na 31. urodziny dostała nie byle jaki prezent. W połowie lutego awansowała na 21. miejsce rankingu WTA. Nigdy dotąd nie plasowała się tak wysoko. Minione miesiące okazały się najlepsze w jej dwudziestoletniej karierze. W styczniu doszła do półfinału Australian Open. Czekają ją występy na kolejnych turniejach Wielkiego Szlema. W międzyczasie przyleciała do Polski tylko na kilka dni, żeby nacieszyć się sukcesem. Do Europy powróci późną wiosną. Na stałe mieszka na Florydzie. – Śmieję się, że tu mam najwięcej rzeczy, więc chyba mogę nazwać to miejsce domem. Tu są też moi trenerzy, tu mieszka ponad 20 dziewczyn z pierwszej setki WTA, juniorzy i juniorki, z którymi gram – mówi.

Na rozmowę Magda znajduje chwilę w środku dnia między trwającym trzy godziny treningiem na korcie a półtoragodzinnymi ćwiczeniami na siłowni. – Ze względu na mój już nie taki młody wiek staram się trenować jak najkrócej i jak najintensywniej zarazem. Im bliżej turnieju, tym krótszy trening: półtorej godziny, godzina, pół godziny. W ostatnich dniach przygotowuję się do meczu z konkretną zawodniczką. 

Dzień przed meczem Magda trenuje krótko, do dwóch godzin. W dzień meczu jedynie rozgrzewka, mniej więcej półgodzinna. – Turniej daje wycisk – tłumaczy. Najbardziej odpręża ją floating– zamyka się w kapsule ze słoną wodą, w zupełnej ciemności. – Zostaję sama z moimi myślami – mówi. Albo odpoczywa jako wolontariuszka, wyprowadzając na spacery psy ze schroniska. Własnego jeszcze nie może wziąć – jej życie jest zbyt nieprzewidywalne.

Zanim przyszła fala wznosząca, Linette miała gorszy czas. W pandemii przytyła osiem kilogramów. – Po raz pierwszy w życiu nie czułam się dobrze w swoim ciele – mówi. Skończyła sezon, zmieniła trenera, potem doznała kontuzji. – Okazała się trudna do zdiagnozowania. W końcu zoperowano mi kolano. Nie było mnie na korcie przez pięć miesięcy, wypadłam z rytmu, a nie zamroziłam rankingu, więc moja pozycja zaczęła spadać. Kolano nie było jeszcze do końca sprawne. Wtedy postanowiłam zbudować wszystko od nowa, powróciłam do dawnego trenera. Stwierdziłam, że jeśli się nie uda, to trudno – wspomina. Z angielskim szkoleniowcem Markiem Gellardem Linette świetnie się rozumieją. – Śmiejemy się z tych samych żartów, a to nie takie oczywiste, bo przedstawicieli różnych kultur bawią przecież różne rzeczy. Mnie zawsze z Anglikami łączyła ironia. To ważne, osładza ciężką pracę – mówi.

Z coraz większą cierpliwością, uważnością i wyrozumiałością Magda dba też o regenerację – fizyczną i psychiczną. W ostatnich latach w sporcie coraz większy nacisk kładzie się na pomoc psychologiczną. Magdą opiekują się dwie osoby – jedna od strony prywatnej, druga – od zawodowej. Jak każda sportowczyni, Linette mierzy się i z sukcesami, i z porażkami. Te pierwsze wcale nie są łatwiejsze. – Zwycięstwo to nagroda za ciężką pracę, jasne. Ale potrafi też zdekoncentrować. Gdy byłam młodsza, po zwycięstwie czułam euforię, teraz dbam o to, żeby sinusoida emocji nie była zbyt wybujała. Niezależnie od tego, czy wygrywam, czy przegrywam, trzymam się tych samych rytuałów – mówi. Im większe sukcesy, tym większa presja. – Najtrudniejsze w sporcie jest dla mnie odróżnienie wyniku od tego, jaką jestem osobą. Nadal nad tym pracuję – przyznaje. Z drugiej strony sukces dał jej upragnione poczucie komfortu. – Do tenisa długo się dokłada. To ogromna inwestycja: i czasowa, i finansowa. Poświęcenie alternatywnych ścieżek rozwoju, właściwie całego życia. Teraz już wiem, ile zarobię, więc mogę zaplanować wydatki, opłacić mój team. Długo tak nie było. I stresowało mnie to – mówi.

 


Cały tekst znajdziecie w pierwszym wydaniu magazynu „Vogue Polska Sport & Wellness”. Do kupienia w salonach prasowych i online z wygodną dostawą do domu.

Fot. Mateusz Stankiewicz

 

Anna Konieczyńska
Proszę czekać..
Zamknij