Znaleziono 0 artykułów
22.04.2020

Matthew Stone: Więcej optymizmu

22.04.2020
Matthew Stone, kampania Gentle Monster, 2020 (Dzięki uprzejmości artysty, Choi&Lager Cologne/Seoul, Gentle Monster)

Fotograf, malarz, performer, filmowiec i muzyk, który tworzy w wymyślonym przez siebie nurcie Optymizmu, nazywa siebie szamanem sztuki. – Moja mama mówiła, że pierwszym słowem, jakie wypowiedziałem, było „więcej” – mówi Stone.

Po raz pierwszy usłyszałem Matthew Stone’a w 2006 roku. Usłyszałem, bo 24-letni wówczas artysta wizualny skomponował ścieżkę dźwiękową do pokazu dyplomowej kolekcji Garetha Pugha. Z połączenia brytyjskiego rave’u, techno, sampli z „Psychozy” Hitchcocka oraz „Toccaty i fugi d-moll” Bacha powstała mieszanka wybuchowa, która idealnie współbrzmiała z mroczną modą debiutującego wtedy projektanta. Od tamtej pory muzyczne kolaże Stone’a regularnie gościły na wybiegach Brytyjczyka.

Matthew Stone (Fot. Ronan Mckenzie)

Tygiel artystycznych dusz

Matthew Stone, rewers okładki albumu FKA Twigs „Magdalene” (Fot. Dzięki uprzejmości artysty)

Stone i Pugh studiowali na dwóch różnych uczelniach artystycznych. Pierwszy w Camberwell College of Arts, drugi – w Central Saint Martins. Trafili na siebie w squacie na zapleczu pubu Joiners Arms w południowym Londynie. Gnieżdżącą się tam komunę zwaną !WOWOW! współtworzyli pisarze, DJ-e, fotografowie, aktorzy, projektanci, performerzy i malarze, którzy łączyli swoje talenty w rozmaitych kreatywnych przedsięwzięciach. – Na akademii mówiono nam, że właściwie wszystko już było i że ominęła nas prawdziwa undergroundowa kultura młodzieżowa. Ale tak naprawdę zbudowaliśmy coś autentycznego, ekscytującego i witalnego, w czym każdy mógł uczestniczyć – wspomina Stone. Kolektyw !WOWOW! stał się tyglem artystycznych dusz; przestrzenią partyzanckich wystaw, imprez, koncertów i performance’ów.

Matthew Stone, „Don’t Leave Me”, 2016 (Fot. Dzięki uprzejmości artysty)

Barokowa ekstaza

Niedługo po squaterskim epizodzie i obronie malarskiego dyplomu Stone otworzył w Union Gallery swoją pierwszą solową wystawę. Pokazał na niej fotograficzne portrety przyjaciół. Wielkie zdjęcia, utrzymane w barokowej grze światłocienia, przypominały kadry ze spektakli teatralnych albo z ekstatycznych imprez w nocnych klubach. Były mroczne, niepokojące, ale i majestatyczne jak XVII-wieczne malarstwo. Wystudiowane pozy, sugestywna mimika oraz dramatyczne gesty modeli miały w sobie coś z fotografii mody, a zarazem z malarstwa starych mistrzów takich jak Caravaggio czy de La Tour. Tak oto w cyklu „Future Hindsight” z 2007 roku zaczęła krystalizować się estetyka Matthew Stone’a – ekspresyjna, wyrazista, mieszająca artystyczne inspiracje i myląca interpretacyjne tropy.

Sztuka bez ograniczeń

Matthew Stone, Optimism as Cultural Rebellion, 2011 (Fot. Dzięki uprzejmości artysty)

Moja mama wspominała, że pierwszym słowem, jakie ponoć wypowiedziałem, było „więcej” – mówi Stone. Głodny nowych wrażeń i spragniony innowacyjnych form wyrazu, ogłosił się szamanem własnego nurtu artystycznego – Optymizmu. Wierząc w wolność ekspresji, moc sztuki zmieniającej świat i nieustannie chcąc więcej, postanowił nie ograniczać się do jednej dyscypliny ani medium. W projekcie „Optimism as Cultural Rebellion” jego fotografie wdały się w romans z instalacją. Brytyjczyk wydrukował zdjęcia na drewnianych dyktach, z których skonstruował abstrakcyjne rzeźby. Utrwalone w kadrach ludzkie ciała oraz wirujące draperie zginały i łamały się niczym puzzle. Tak powstała – jak nazwał ją kurator, Hans-Ulrich Obrist – „aperspektywiczna konstelacja”. Fotograficzne akty, wyglądające jak malowidła, zmieniły się w trójwymiarowe obiekty.

Matthew Stone, Optimism as Cultural Rebellion, 2011 (Fot. Dzięki uprzejmości artysty)

Malarstwo z komputera

Matthew Stone nie przestał poszukiwać niekonwencjonalnych sposobów tworzenia sztuki. Od kilku już lat eksperymentuje z technologią cyfrową, poddając malarstwo i fotografię cyfrowej obróbce. Najpierw nakłada na szybę grube warstwy akrylowej farby w rozmaitych kolorach. Wykonuje zdjęcia poszczególnych pociągnięć pędzla, a następnie – przy użyciu programu komputerowego – modeluje ich odpowiedniki 3D i „rzeźbi” z nich ludzkie figury. Tak wygenerowane wizualizacje drukuje później na surowym płótnie. Na obrazach Stone’a ciało człowieka składa się więc z renderingów farby – tak jakby skórę zastąpiły olejne impasty. Tę nietuzinkową technikę doceniła FKA Twigs. Okładkę jej najnowszej płyty „Magdalene” zdobi malarsko-cyfrowy portret piosenkarki autorstwa Brytyjczyka.

Hipnotyzujący wir

Matthew Stone, kampania Gentle Monster, 2020 (Fot. Dzięki uprzejmości artysty,  Choi&Lager Cologne/Seoul, Gentle Monster)

Malarstwo ery cyfrowej Stone’a prezentowano w 2019 roku w Choi & Lager Gallery w Seulu. Wystawa przykuła uwagę Gentle Monster – koreańskiego producenta okularów. W stworzonej dla tej marki kampanii reklamowej artysta poszedł w komputerowych manipulacjach krok dalej. Sylwetkom modeli i modelek (powstałym ze sfotografowanych maźnięć farby) Stone nadał trójwymiarowość oraz wprawił je w ruch. Wykreował hipnotyzującą animację, dzięki której wzrok widzów może wniknąć w wir barw, tekstur i malarskich ciał. Cała kompozycja przywodzi na myśl hellenistyczne płaskorzeźby, heroiczne obrazy renesansu lub klasycyzmu. Czerpiąc z graficznych możliwości, które daje najnowsza technologia, Stone łamie podziały gatunkowe i uchyla rąbka tajemnicy, jak będzie wyglądała sztuka przyszłości. Sprawia, że nie istnieją już malarstwo, rzeźba czy fotografia, gdyż ich miejsce zajmuje widowiskowa multidyscyplinarna hybryda.

Wojciech Delikta
Proszę czekać..
Zamknij