Znaleziono 0 artykułów
03.03.2022

Mieszkanie w dawnej oficynie na warszawskim Powiślu

03.03.2022
Fot. W_środku

Nie wierzę w „urządzanie” mieszkania, otaczam się rzeczami, które mają swoją historię – mówi Joanna Marcysiak, właścicielka Nomad Warsaw. Takie piękne przedmioty, jak przyznaje, wywołują u niej szybsze bicie serca. Podobnie było z mieszkaniem w kamienicy z 1938 roku na warszawskim Powiślu. Zakochała się w nim od razu, kiedy je zobaczyła.  

I rzeczywiście, stylu, w którym urządzone jest mieszkanie Joanny, nie da się określić jednym słowem. Są tu zarówno meble i przedmioty pozostawione przez poprzedniego właściciela, designerskie meble i lampy, jak i dziesiątki pamiątek z podróży do Indii, Brazylii, Maroka, Ghany, Libanu, Kenii, Burkina Faso, Wysp Zielonego Przylądka. 

Fot. W_środku

Stół – serce domu

Joanna, jej partner, dwie córki i chart angielski whippet Fauda wprowadzili się do tego mieszkania półtora roku temu. W tym samym czasie Joanna otworzyła swój pierwszy sklep, Nomad Warsaw, z przedmiotami wykonanymi przez artystów i małe manufaktury z różnych zakątków świata – od marokańskich dywanów przez ceramikę z Izraela i Hiszpanii po koce z Kalifornii. W połowie kwietnia Joanna wraz z Moniką Lenarczyk, swoją przyjaciółką, otwiera drugi concept store, tym razem z niszowymi markami modowymi.

– Uwielbiam podróże i jestem chomikiem estetą. Piękne rzeczy, przedmioty z historią powodują u mnie szybsze bicie serca. Wiem, że zostaną ze mną na długo. Bardzo rzadko się czegoś pozbywam, na przykład stół w kuchni, brytyjski G Plan z lat 70., zostanie ze mną już pewnie do końca życia. W końcu stół to serce domu. Odkąd otworzyłam swój sklep Nomad Warsaw, nie mam już poczucia winy, że znowu coś kupiłam, i nie martwię się, że to wszystko nie zmieści się w moim mieszkaniu – śmieje się Joanna.

Fot. W_środku

Kamienica z 1938 r. na warszawskim Powiślu, w której zamieszkali, w czasie wojny nie została zniszczona tylko dlatego, że nie była jeszcze wykończona i oddana do użytku. Pierwsi mieszkańcy wprowadzili się tu dopiero po wojnie. W tym mama poprzedniego właściciela mieszkania Joanny. – Mieszkanie w dawnej oficynie ma swoje plusy i minusy. Plusy, bo jest cicho i spokojnie. Chociaż to centrum miasta, nie dochodzi do nas uliczny hałas. Minusy, bo czasem brakuje słońca, szczególnie jesienią i zimą. Ale kiedy zobaczyłam to mieszkanie, od razu się w nim zakochałam – mówi Joanna. – Przede wszystkim w balkonie, który jest dla mnie namiastką ogrodu, i porośniętym bluszczem podwórku.

Książki poprzedniego właściciela

– Kiedy urodziłam drugą córkę, okazało się, że w poprzednim mieszkaniu brakuje nam przestrzeni – mówi Joanna. – Dość szybko je sprzedaliśmy. Ze względu na nowych właścicieli musieliśmy się wyprowadzić w ciągu dwóch tygodni, ale nie mieliśmy jeszcze pomysłu na to, gdzie zamieszkamy. Doglądając remontu lokalu pod Nomad Warsaw, zauważyłam ogłoszenie o sprzedaży mieszkania w pobliżu. Wszystko działo się szybko. Poszliśmy je zobaczyć i od razu się zakochaliśmy.

Fot. W_środku

Jego właścicielem okazał się profesor pracujący na stałe w Paryżu. W warszawskiej kamienicy nie mieszkał od lat 70. XX w., ale pozostawił tam pełno pamiątek, mebli, miliony książek. Część z tych rzeczy Joanna zdecydowała się uratować, między innymi stojącą w sypialni piękną masywną dwudrzwiową szafę z lat 50. i książki. – Odziedziczyłam po poprzednim właścicielu fantastyczne tytuły i piękne wydania. Marzę o tym, żeby je kiedyś wszystkie przeczytać – mówi Joanna. – Nie potrafiłam też wyrzucić starych wydań „New Yorkera”.

Joanna postanowiła zostawić w mieszkaniu stare okna skrzynkowe, drzwi do pokoi, szafy wnękowe w przedpokoju i kaloryfery z lat 50. W kuchni zdarła linoleum i odkryła deski. Ze względu na gwoździe nie dało się ich wycyklinować, więc zdecydowała, że zostaną pomalowane. Zabudowa kuchenna jest po poprzednim właścicielu, ale meble to już własność Joanny, w tym wspomniany stół G Plan, krzesła Cesca Chair projektu Marcela Breuera i lampa Louisa Poulsena.

Fot. W_środku

Pawlacz, maszyny do pisania i szkolne krzesełko 

– Nie potrafiłabym jednym słowem określić stylu, w którym urządzone jest moje mieszkanie. Jest ono zbiorem wszystkiego, co się działo w moim życiu – mówi Joanna. – Kiedy byłam dzieckiem, razem z rodzicami weekendy spędzaliśmy na Kole i pół dnia grzebaliśmy w starociach. Słabość do przedmiotów z duszą odziedziczyłam po nich – opowiada. Na przykład maszyny do pisania – jedną, stojącą w salonie, kupiła, kiedy kończyła szkołę podstawową i wyobrażała sobie jeszcze, że będzie pisarką. Druga, w sypialni, należała do poprzedniego właściciela mieszkania.

Joanna urodziła się i wychowała na warszawskim Muranowie, do liceum chodziła na Mokotowie, a najdłużej mieszkała pod Warszawą, w okolicy Podkowy Leśnej. W wieku 19 lat wyjechała do Francji, studiowała historię sztuki w Marsylii. Z każdego etapu życia ma w domu jakąś pamiątkę. – Pawlacz od zawsze kojarzy mi się z dziadkami, którzy mieszkali na Muranowie. To wieczne „zobacz na pawlaczu”, jak nie można było czegoś znaleźć – śmieje się. – Z rodzinnego domu pochodzą zegar i kałamarz, stojące na regale w sypialni. Należały do mojego prapradziadka. W przedpokoju jest z kolei krzesełko ze szkoły podstawowej mojego taty, które wyniósł na pamiątkę podczas generalnego remontu budynku.

Fot. W_środku

Stare i bez renowacji

W salonie stoi oryginalny szwedzki fotel z lat 60., który Joanna kupiła na OLX od poznańskich Retronautów, oraz komoda z lat 70. z Bytomskich Fabryk Mebli, którą znalazła na Allegro. – Staram się kupować wyłącznie meble w oryginalnym stanie – mówi właścicielka Nomad Warsaw i dodaje: – I nie lubię oddawać ich do renowacji, muszę czuć, że są stare, że mają swoją historię. Komoda w salonie ma zniszczoną politurę, plamy, zacieki, zarysowania, ale kompletnie mi to nie przeszkadza.

W salonie, sypialni i pokoju dziecięcym polska sztuka użytkowa sąsiaduje z setkami pamiątek z podróży. W sypialni nad łóżkiem wisi kilim z podróży do Meksyku, a obok na szafce nocnej stoi lampa Mushroom Lamp skandynawskiej marki Bahne. W salonie, obok wazonu Malwiny Konopackiej, grafiki Magdaleny Estery Łapińskiej i serii plakatów ze zbiorów Piotra Dąbrowskiego, kolekcjonera i eksperta w dziedzinie plakatu polskiego, stoją figurki z Indii, koszyki z Ghany i dużo ceramiki, m.in. wazony hiszpańskiej marki Los Objetos Decorativos czy brytyjskiej artystki Sophie Aldy. Każdy przedmiot ma swoją historię i nadawałby się na oddzielną opowieść.

Fot. w_środku

Fot. w_środku

Fot. w_środku

Fot. w_środku

Fot. w_środku

Fot. w_środku

Fot. w_środku

Fot. w_środku

Fot. w_środku

Fot. w_środku

Magda Żakowska
Proszę czekać..
Zamknij