Znaleziono 0 artykułów
15.01.2020

Nowy numer „Vogue Polska”: Nanushka, Masecki, Banaś

15.01.2020
(Fot. David Ferrua dla "Vogue Polska")

Budapeszt, Paryż i Kazimierz Dolny to tylko niektóre miejsca, które odwiedziliśmy, przygotowując lutowe wydanie magazynu. Sprawdźcie, co znajdziecie w środku.

W nowy rok wchodzimy w towarzystwie polskich modelek. W styczniu przed obiektywem Marcina Kempskiego pozowała Patrycja Piekarska. Tym razem do sesji okładkowej lutowego wydania „Vogue Polska” zaprosiliśmy Julię Banaś. Modelka, która w tym roku skończy 23 lata, od pięciu żyje w zawrotnym tempie. Wkroczyła do świata mody jako blondynka z diastemą i porcelanową cerą. Jej pierwsze zlecenie? Kampania reklamowa dla marki Gucci: – Wtedy nie zdawałam sobie sprawy z tego, co się dzieje. Pamiętam tylko, że jadąc na zdjęcia taksówką, googlowałam hasło „Mert and Marcus” – mówi Banaś. Potem szybko posypały się kolejne propozycje. O przeprowadzce do Nowego Jorku, trudnych chwilach w modelingu, najbardziej spektakularnej sesji i planach aktorskich modelka opowiedziała w rozmowie z Basią Czyżewską.

"Vogue Polska", luty 2020 (Fot. David Ferrua dla "Vogue Polska")

Kolejny bohater nowego numeru „Vogue Polska” wyznaje, że nie ma pomysłu na karierę: – Może dlatego, że jestem zakotwiczony w dwóch równoległych światach: jazzu i muzyki klasycznej – mówi Marcin Masecki. Pianista i muzyk razem z wokalistą Janem Emilem Młynarskim i jazz bandem podbija właśnie serca publiczności albumem „Płyta z zadrą w sercu” z przedwojennymi piosenkami w zupełnie nowych aranżacjach. Masecki wychowywał się w Stanach Zjednoczonych, gdzie narodziła się jego miłość do jazzu. Z kolei w świat muzyki klasycznej wprowadziła go babcia. Już jako nastolatek regularnie grał z wybitnymi muzykami. Po studiach na prestiżowym Berklee College of Music wrócił do Warszawy. Dziś z żoną i siedmioletnią córką mieszka w Berlinie. Z muzykiem i performerem, który miał zagrać w „Zimnej wojnie”, rozmawiał Adam Suprynowicz.

(Fot. David Ferrua dla "Vogue Polska")

Sześć lat temu prowadziłem spotkanie z projektantami trzech młodych węgierskich marek. Była wśród nich Sandra Sandor, założycielka Nanushki. Już wtedy wydawała mi się bardzo obiecująca, ale przecież nie mogłem przewidzieć, że odniesie tak duży sukces na świecie – pisze Filip Niedenthal we wstępniaku do lutowego wydania „Vogue Polska”. Założycielkę i projektantkę marki odwiedziliśmy w budapesztańskim lofcie, gdzie mieszka i pracuje. Otwartą przestrzeń Sandor udekorowała głównie meblami vintage i dużą ilością roślin. Po skończeniu studiów na London College of Fashion nie poszła na staż do dużego domu mody, ale wróciła do Budapesztu, żeby zacząć pracować nad własną marką. Pomogła jej mama, która jeszcze w czasach komunizmu założyła fabrykę ubrań dziecięcych. Mimo że marka istniała od 2006 r., to przełom nastąpił dopiero cztery lata temu, kiedy w roli dyrektora zarządzającego dołączył do firmy jej narzeczony – Peter Baldaszti. O etycznej modzie, swoim stylu i sukcesie Nanushki opowiedziała redaktorce mody Ewelinie Dziewieli.

Brunello Cucinelli (Fot. Gioconda & August dla "Vogue Polska")

Kolejnym projektantem, do którego udaliśmy się z wizytą, jest Brunello Cucinelli. Na wiosnę jego marka, słynąca z wysokiej jakości dzianin, otwiera swój flagowy butik w Warszawie. Projektant przyjął nas w swoim biurze we włoskim miasteczku Solomeo. Nie planował związać swojej przyszłości z branżą mody. Chciał zostać inżynierem, ale rzucił studia. Postanowił zaryzykować. Młody Cucinelli zafarbował na intensywne kolory kilka kaszmirowych swetrów i postanowił je sprzedać. To był strzał w dziesiątkę. Autorska marka powstała w 1978 r. i do lat 90. skupiała się wyłącznie na modzie damskiej. Wtedy także zmienił się styl oferowanych projektów – Cucinelli zrezygnował z krzykliwych kolorów i postawił na włoską elegancję. Do dziś siedziba firmy mieści się w liczącym zaledwie 436 mieszkańców średniowiecznym miasteczku, o które projektant bardzo dba. Zresztą w fabryce zatrudnia wyłącznie lokalnych umbryjskich rzemieślników i wszystkie projekty szyje we Włoszech. 

W najnowszym wydaniu „Vogue Polska” nie zapominamy także o fanach kina. Choć dla wielu na zawsze pozostanie agentką Dany Scully z serialu „Z archiwum X”, aktualnie Gillian Anderson wciela się w postać ekscentrycznej seksterapeutki w netflixowym hicie „Sex Education”. – Dopiero po czterdziestce przestałam zwracać uwagę na to, co mówią o mnie inni. Powiedziałam sobie: pieprzyć to. – mówi aktorka i matka dwóch synów w rozmowie z dziennikarką Anną Tatarską. W drugim sezonie serialu pomaga w kwestiach intymnych nie tylko dorosłym, lecz także edukuje dzieci w szkole swojego syna Otisa: – Ten serial jest otwarty na młodszych i starszych bohaterów – i widzów – łączy pokolenia – dodaje. Dowcipna i pełna pasji kobieta, oprócz aktorstwa, swój czas poświęca działaniom na rzecz kobiet, a także udziela się w organizacjach charytatywnych.  

(Fot. Marcin Tyszka dla "Vogue Polska")
(Fot. Mateusz Stankiewicz dla Vogue Polska)

Ale to tylko ułamek tego, co czeka na Was w tym numerze magazynu! Dziennikarz Piotr Zachara przybliża postać ikony francuskiej popkultury – Françoise Madeleine Hardy. Piosenkarka, o której względy zabiegali najlepsi projektanci, mimo że skończyła 75-lat nadal uwielbia występy na żywo. W sekcji Migawki dyrektor kreatywna „Vogue Polska” Małgosia Bela wspomina swoją przygodę z fotografowaniem. Odwiedzamy także dom Miśki Miller Lovergrove, który architektka – mieszkająca na co dzień w Londynie – postanowiła zbudować w Kazimierzu Dolnym. W dziale Kultury piszemy o wystawie dzieł Michaela Willmanna, którą można podziwiać w Tate Britain, a także przybliżamy postać aktorki Raffey Cassidy, która zagrała w filmie Małgorzaty Szumowskiej. Z kolei w dziale urody bierzemy pod lupę kolor i z pomocą topowych polskich makijażystów zdradzamy, jak wykorzystać go w makijażu. Podpowiadamy także odmładzający zabieg na twarz japońskimi bańkami, a w dziale RSVP wspominamy świąteczny toast „Vogue Polska” z Moet & Chandon i launch aplikacji „Vogue Polska”.

(Fot. Gioconda & August dla "Vogue Polska")

 

Katarzyna Pietrewicz
Proszę czekać..
Zamknij