Znaleziono 0 artykułów
22.06.2023

Tomasz Ossoliński: Jestem brawurowy

22.06.2023
Fot. Tomasz Łazar, Łukasz Bąk/ Atelier Ossoliński

Tomasz Ossoliński zadebiutował w 1993 roku w Katowicach. Trzydzieści lat później świętując jubileusz, należy do czołówki polskich projektantów. W Polsce nikt przed nim nie pokazywał mody tak widowiskowo.

Maj 1993 roku był upalny. W katowickiej prasie narzekano, że gorąco jak w lipcu, a baseny wciąż nieczynne. Z powodów do narzekań ten był zresztą najbłahszy. Strajkowali nauczyciele, chwiał się rząd, ceny rosły szybciej niż pensje, ludzie oszczędzali na jedzeniu i kulturze, pogłębiały się różnice między bogatymi i biednymi. Tylko 12 procent pytanych przez CBOS twierdziło, że żyje w dobrych warunkach materialnych. „Społeczeństwo już tego nie wytrzyma” – żalili się czytelnicy „Trybuny Śląskiej”. Wciąż mówiono o wyborach. Wkrótce upadł rząd Hanny Suchockiej, we wrześniu opuścili Polskę rosyjscy żołnierze stacjonujący tu od zakończenia II wojny światowej, jesienną kampanię parlamentarną wygrał Sojusz Lewicy Demokratycznej, czyli działacze cudem, raptem cztery lata wcześniej, odsuniętej od władzy PZPR.

W maju 1993 Tomasz Ossoliński miał 16 lat, kończył drugą klasę technikum odzieżowego w Dąbrówce Małej (północnej dzielnicy Katowic) i szykował kolekcję na pokaz z okazji zakończenia roku szkolnego. Starał się, bo wiedział, że na widowni będzie Jerzy Antkowiak – projektant jeszcze wtedy istniejącej Mody Polskiej, guru. Tomasz zrobił kolekcję gorsetów, bo tak było najtaniej, a przy okazji można było wykazać się pomysłowością. Antkowiak zapamiętał utalentowanego ucznia. Kiedy dwa lata później prezes Zakładów Przemysłu Odzieżowego Bytom spytał go o opinię o nowym dyrektorze artystycznym, projektant potwierdził, że Ossoliński da radę. I chłopak po maturze został szefem w fabryce z dobrą tradycją i marnym budżetem. 

Wróżenie ze starych gazet jest bardzo ciekawe. 25 maja 1993 roku, czyli w dniu szkolnego pokazu Ossolińskiego, czytelnicy „Trybuny Śląskiej” skarżyli się na PKP i wycinkę drzew. Na pierwszej stronie pisano o tym, że deficyt domowych telefonów uzupełnia oferta Centertel i Polpage (Centertel był pierwszym operatorem sieci komórkowej, pagerów już nikt nie pamięta). Relacjonowano też galę rozdania nagród na festiwalu w Cannes. Powiedzieć, że to przyszłość Ossolińskiego w kilku zdaniach, byłoby oczywiście przesadą, ale zapowiedź ważnych w życiu wątków, owszem. Po trzydziestu latach od debiutu już niemal rutynowo ubiera aktorki i aktorów na gale w Cannes, Wenecji, Berlinie i Los Angeles. Zdarzyło się nawet, że szył kilka garniturów dla ekipy jadącej na Oscary i w dwóch zamienił rękawy. Zorientował się przy ostatecznej przymiarce. Nie było już czasu na poprawki, przemilczał wpadkę. Na szczęście dotyczyła panów podobnej budowy i tkanin o zbliżonej fakturze.

Z PKP i drzewami wszyscy wiemy, jak jest. Do telefonów wrócimy.

Na razie kończą się lata 90., społeczeństwo wytrzymało, Tomasz Ossoliński odbiera w Bytomiu lekcje szycia i prowadzenia marki, które rzadko zdarzają się na starcie, i przenosi się do Warszawy. Tutaj trwa karnawał transformacji, beneficjenci nie oszczędzają na niczym, wydają pieniądze nawet na kulturę, a co dopiero na ubrania. Tomasz chce łączyć te dziedziny. – Mój drugi warszawski pokaz był inspirowany filmem „Godziny” Stephena Daldryego na podstawie powieści Michaela Cunninghama. Nie miałem wtedy nic, ledwo starczało mi na jedzenie. Ale miałem mnóstwo tkanin. Uszyłem tę kolekcję z tego, co znalazłem w wersalce i szafach, wspominam ją najczulej – mówi. Potem były następne, publiczność pamięta nawiązującą do „Królowej Margot” kolekcję Hugenoci. Zbiegła się z piętnastoleciem pracy projektanta, więc zadbał o oprawę. Pokaz odbył się w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej, paradzie modeli towarzyszył film mody w reżyserii Magdy Wunsche i Agnieszki Samsel z Charlotte Rampling w istotnej roli i wykonany przez chór Teatru Wielkiego utwór „Amen” Henryka Góreckiego. W Polsce nikt przed Ossolińskim nie pokazywał mody tak widowiskowo. – Jestem brawurowy – powtarza.

Fot. Melanie Rodriguez

„Lekcje wartości” są tematem przewodnim czerwcowego wydania „Vogue Polska”. W sprzedaży od 25 maja. Już dziś zamów numer z dostawą do domu i jedną z dwóch okładek do wyboru.

 

Aleksandra Boćkowska
Proszę czekać..
Zamknij