Znaleziono 0 artykułów
11.11.2022

Książka tygodnia: Wojciech Jagielski, „Druga strona świata”

11.11.2022
(Fot. Getty Images)

Wojciech Jagielski należy do prehistorycznego gatunku reporterów i pisarzy non fiction, którzy jeśli nie dotkną i nie zobaczą, nie napiszą ani pół słowa. Pchał się przez wiele lat tam, gdzie inni pchać się nie chcieli. Szukał opowieści tam, gdzie wielu uznałoby, że nie ma o czym mówić. Chociaż w najnowszym zbiorze jego tekstów przeczytamy dużo o przeszłości, to jest to bardzo współczesne spojrzenie na świat.

Jeśli ktoś pokaże mi jakiegoś polskiego (a niech będzie amerykański) żołnierza, nawet w stopniu generała, który widział więcej konfliktów niż Jagielski, postawię mu szklankę najlepszej irlandzkiej whiskey single malt. Podobnie – poproszę o nazwisko reportera z równym znawstwem opowiadającego o Czeczenii, Afganistanie i Republice Południowej Afryki. Dlatego owładnęła mną radość, kiedy wydawnictwo Znak dało nam wybór tekstów Jagielskiego, uprzednio publikowanych w „Tygodniku Powszechnym”. Niby wybór sugeruje, że będziemy mieć do czynienia z czymś nie najnowszym, a może wręcz wyblakłym, lecz nie dajmy się zwieść ogólnym prawidłom: książka Jagielskiego to bardzo świeże spojrzenie na świat, który zna na wylot, a więc wie, o czym pisze. A ponieważ nie są to historie linearne, można je smakować jak czekoladki z bombonierki; do herbaty zjemy jedną, do kawy drugą i jeszcze zostanie na później.

Weźmy tekst otwierający książkę. Opowiada o bitwie w wojnie w Ukrainie toczonej na samym początku, gdy Putin był pewien, że podbije w kilka dni cały kraj. W Hostomlu opodal Kijowa jest wojskowe lotnisko, zdobyte drugiego dnia konfliktu przez wiernych Moskwie Czeczenów. Minęło kilkanaście godzin i karty się odwróciły. Czeczeni dostali łupnia, co okazało się kluczowe w obronie Kijowa. Być może prócz Ukraińców bili ich inni Czeczeni, nienawidzący Kremla za zbrodnie na Kaukazie.

(Fot. Getty Images)

Wielu innych reporterów uznałoby, że tu kończy się opowieść. Lecz dla Jagielskiego dopiero się otwiera. Zawraca czytelników do historii najnowszych czeczeńskich marzeń o niepodległości i walk z moskiewskim imperium, przegranych, bo inaczej się nie dało. Poznamy polowych dowódców i polityków, zobaczymy, jak pogląd na świecką Czeczenię przechyla się ku islamskiemu kalifatowi. Dowiemy się, czym są zdrada i narodowe zaprzaństwo oraz – jak ze słabszymi wojuje Rosja. Gdyby Jagielski nie jeździł wcześniej na Kaukaz, nie sypiał w schronach czeczeńskich bojowników, nie widział rosyjskich sołdatów, którzy uznają wojnę, bo tak im powiedziano, bitwa o Hostomel miałaby tylko jedną twarz.

A może wolimy gawędę o rzece Zambezi i monumentalnych wodospadach Wiktorii, które grzmią jak zbliżający się huragan? Wszystko wokół otulają gęstą, wilgotną mgłą, wywołaną upadkiem milionów ton wody w stumetrową przepaść, kiedy przepłynie wąski i skalisty kanion. I znów – nie będzie to tylko opowieść o imponującej rzece, lecz także o dwóch leżących nad jej brzegami krajach: Zambii i Zimbabwe. O dwóch przywódcach, bliźniaczych w dyktatorskich zapędach – są nimi Kenneth Kaunda z Zambii i Robert Mugabe z Zimbabwe – którzy mieli szansę stać się bohaterami Afryki. Ale tak ukochali władzę, że własne kraje doprowadzili do bankructwa i zyskali miano dzierżymordów, stali się pośmiewiskiem, szkoda tylko, że krwawym.

Lecz mamy tu również dwóch afrykańskich bohaterów, pokojowych noblistów. To Frederik de Klerk, ostatni biały prezydent RPA, który obalił apartheid wbrew interesom białej mniejszości, oraz Nelson Mandela, który odpękał w południowoafrykańskich więzieniach kilkadziesiąt lat, a potem żądał sprawiedliwości, nie zemsty.

Chcemy przeczytać kawałek o Indiach – przeczytamy. O Afganistanie, o Iranie, o wielbłądach z Półwyspu Arabskiego – bardzo proszę. Nie wszystkie z tych tekstów to klasyczne reportaże, ale znać w nich reporterskie oko, doświadczenie człowieka, który – metaforycznie – już nie musi wychodzić z biblioteki, żeby przybliżyć nam świat.

Jest to świat cholernie odległy, egzotyczny i na pozór obcy, jednak organizuje nasze życie. Warto wiedzieć o nim więcej, o jego dynamicznej przemianie, niuansach, o zjawiskach rozpoczynających się gdzieś daleko, które swoje lądowisko mają tuż za naszym progiem. I o wielbłądach.

A jeszcze bardziej – warto czerpać wiedzę z najlepszych źródeł. A że Wojciech Jagielski jest źródłem wiedzy o świecie, to żadne odkrycie.

(Fot. materiały prasowe)

Wojciech Jagielski, „Druga strona świata. Reporter o świecie w czasach chaosu”, Społeczny Instytut Wydawniczy Znak

Paweł Smoleński, „Gazeta Wyborcza”
Proszę czekać..
Zamknij