Znaleziono 0 artykułów
06.10.2023

„Nasze winy” Louise Kennedy: Miłość i walka

06.10.2023
Kadr z filmu „Belfast” (Fot. Materiały prasowe)

Poznajemy historię znajomości Irlandki, katoliczki, i Brytyjczyka, protestanta, wpisaną w realia Ulsteru i Belfastu w 1975 roku, opowieść o ich wspólnych nocach, czasem godzinach, pełnych pasji, alkoholu, papierosowego dymu. „Nasze winy” Louise Kennedy to romans wysokiej klasy.

„Dwudziestodwuletni mężczyzna zginął od kuli w wyniku waśni pomiędzy organizacjami Irlandzką Narodową Armią Wyzwoleńczą i Oficjalną Irlandzką Armią Republikańską. Szesnastolatek postrzelony w szyję i klatkę piersiową, gdy wracał do domu po wizycie u koleżanki w północnej części miasta, zmarł w wyniku odniesionych ran”.

Parę lat temu z Pawłem [Smoleńskim – przyp. red.] byliśmy w Grecji i jeżdżąc po małych górskich wioskach, trafiliśmy na bar, dość obskurny, siedziało w nim kilku miejscowych facetów nad kuflami. Za barem stał rosły gość z brakami w uzębieniu, z rzadkimi siwymi włosami zaczesanymi w wątłą kitkę. Pił whisky. Okazał się mało gadatliwym Irlandczykiem, zaszył się w greckiej dziurze i chyba nie chciał zostać zdemaskowany. Nie drążyliśmy.

Potem, wracając, Paweł orzekł, że prawdopodobnie był niegdyś bojownikiem IRA i opowiedział mi o swoim pobycie w Belfaście, gdy ciągle wybuchały tam bomby, jakoś na początku lat 90. Mówił o wojnie w Ulsterze w latach 70. i 80., którą brytyjskie władze nazywały Kłopotami. Owe Kłopoty zaczęły się, gdy katolicy z Irlandii Północnej w pokojowych demonstracjach domagali się równego traktowania z protestantami, policja brutalnie rozpędzała tłumy, aresztowała bojówkarzy, a z IRA Oficjalnej – sprzeciwiającej się partyzantce – wydzieliła się radykalna frakcja IRA Tymczasowa. Ci gotowi byli na wojnę, nastolatkowie rzucający szkołę dla wyższej sprawy czy dwudziestolatkowie, którzy nigdy nie skończą studiów. Gdy trafiali do aresztu, nie uznawali sądu, prześladowani i torturowani głodowali, nieraz doprowadzając się do śmierci.

O Kłopotach przypomniała mi debiutancka powieść irlandzkiej pisarki pochodzącej z okolic Belfastu, Louise Kennedy, zatytułowana „Nasze winy”. Tak jak kocham kryminały, tak nie znoszę romansów, ale ten – bo „Nasze winy” należą do tego gatunku niewątpliwie – jest wysokiej klasy. Po pierwsze dlatego, że autorka doskonale żongluje historią miłosną, wpisując ją w realia Ulsteru i Belfastu z roku 1975. Po drugie, to miłość zakazana – ona, Cushla, młoda nauczycielka i barmanka, katoliczka, Irlandka, on, Michael, dwa razy od niej starszy żonaty adwokat, Brytyjczyk, protestant – więc o happy endzie nie ma mowy, co dla mnie jest dużym plusem. Po trzecie, Cushla to bystra, odważna, silna i znająca swoją wartość kobieta, więc od początku trzyma się jej stronę i kibicuje w codziennych trudach. W twarz potrafi powiedzieć miejscowemu proboszczowi, jak jest obłudny i fałszywy, do tego przepełniony nienawiścią; z cierpliwością dogląda matki wiecznie zalanej w trupa; na zaczepki mężczyzn w rodzinnym pubie zawsze ma gotowe cięte riposty; umie też dopiec „protestolom”, których rzekomo ma uczyć irlandzkiego, żeby poczuli się lepszymi lewicowcami.

Każdy dzień zaczyna się od oglądania wiadomości lokalnych – kogo zastrzelili, pobili, komu dom spalili, gdzie wybuchła bomba. Mieszkanie w dzielnicach mieszanych jest udręką dla katolików, w najlepszym wypadku zawsze zostaną zwyzywani. Za to młodzi radykałowie irlandzcy dają popalić protestantom. To ich broni Michael, gdy są internowani, namawia do uznania sądu, tłumacząc, że to jedyna szansa na wyjście na wolność, na przyszłość.

W tym czasie Cushla opiekuje się siedmiolatkiem z jej klasy, którego ojca aresztowano pod fałszywym zarzutem, pobito do nieprzytomności i odebrano szanse na powrót do pracy.

Gdy mogą, Michael i Cushla, spędzają razem noce, czasem tylko krótkie godziny, pełne pasji, alkoholu i dymu papierosowego. „To skomplikowane”, chciałoby się rzec.

Czytadło dobrej klasy – na jesienny weekend idealne. Świetnie przełożone przez niezawodną Kaję Gucio. Można się oderwać od naszej przedwyborczej rzeczywistości i przyjrzeć innym Kłopotom przez pryzmat zręcznie zarysowanych bohaterów powieści, i można się też trochę wzruszyć – jeśli ktoś lubi.

Fot. Materiały prasowe

Louise Kennedy, „Nasze winy”, przekład Kaja Gucio, Wydawnictwo Poznańskie

Maria Fredro-Boniecka
Proszę czekać..
Zamknij