Znaleziono 0 artykułów
08.07.2022

Yves stworzył kobietę. Rewolucyjne projekty Saint Laurenta

08.07.2022
(Fot. Getty Images)

Dziennikarka mody Giorgina Siviero powiedziała kiedyś, że nie było projektanta, którego ubrania lepiej „oddawałyby smak dnia” niż te od Saint Laurenta. Te trzy słowa najlepiej definiują twórczość Yves’a, który umiał rozpoznać zapotrzebowanie rynku i wypełnić lukę. Projektant dopuścił do głosu młodych i pozwolił mówić kobietom, a występując we własnych kampaniach, ugruntował status projektanta-celebryty. Przypominamy rewolucyjne projekty Francuza.

Trapezowy krój: New Look

Choć za twórcę fasonu o linii A uznaje się Christiana Diora, paryska plotka głosi, że w jej konstruowaniu projektant zainspirował się szkicami młodego Yves’a ubiegającego się o staż u mistrza. Gdy po śmierci Christiana Saint Laurent objął stanowisko dyrektora kreatywnego marki, upomniał się o tytuł popularyzatora kroju. W debiutanckiej kolekcji „Trapeze” (1958) zaproponował krótkie sukienki na ramiączkach będące echem linii A – o płynnej sylwetce i uwolnionej talii. W przeciwieństwie do pierwotnych projektów Saint Laurent wyeliminował elementy dekoracyjne, potęgując wrażenie prostoty i nadając ostateczny rys najpopularniejszemu fasonowi lat 60. – Zrozumiałem, że my, krawcy, musimy przestać myśleć o odzieży jako o rzeźbie. A wręcz przeciwnie, musimy postrzegać ją jako konstrukcję mobilną – mówił.

(Fot. Getty Images)

Beat Look: Oddać głos młodości

Ośmielony sukcesem Yves postępował coraz odważniej. W 1960 roku zaprezentował „Beat Look”, pierwszą w historii kolekcję inspirowaną subkulturą młodzieżową. A konkretniej egzystencjalistami, bywalcami kawiarni i klubów jazzowych przy Saint-Germain-des-Prés. Na wybiegu pojawiły się więc kurtki motocyklowe, berety, czarne swetry z golfem czy odzwierciedlające styl bitników muszkieterki. I chociaż projekty – zbyt odważne dla konserwatywnej klienteli – były pierwszym krokiem w kierunku końca Saint Laurenta w domu mody Dior, w perspektywie czasu stały się motorem napędowym obsesji lat 60. na punkcie młodości.

(Fot. Getty Images)

Ready-to-wear: Na światową skalę

Młode pokolenie Saint Laurent rozpieszczał także pod własnym szyldem. W 1966 roku, pięć lat po założeniu autorskiej marki, otworzył butik przy Rue de Tournon dedykowany odzieży gotowej do noszenia (z ang. ready-to-wear). Tym samym jako pierwszy francuski projektant odszedł od szytego na zamówienie haute couture. W sklepie nazywanym ze względu na lokalizację Rive Gauche oferował klientom przystępniejsze cenowo alternatywy. Zacierające granicę między dziennym a wieczorowym dress code’em, produkowane na większą skalę i dostępne od ręki.

Inkluzywność: Moda dla wszystkich

YSL swoje projekty prezentował w pismach dla czarnoskórych jeszcze w czasach, gdy uważano to za ryzyko marketingowe. W 1978 roku posłał na wybieg Mounię, czyniąc ją pierwszą w historii afroamerykańską modelką haute couture. – Byłam jego powierniczką i muzą. Dzięki niemu trafiłam na 15 okładek. Od „WWD” po „Vogue”. Chodziłam w pokazach Diora, Chanel, Gianniego Versace, Calvina Kleina i Valentino. Moje ostatnie słowo do Yves’a Saint Laurenta zawsze będzie brzmieć „kocham” – mówiła. Tym jednym gestem Yves przetarł szlaki Iman, Rebecce Ayoko czy Naomi Campbell. – Zawdzięczamy mu wszystko – mówiła ta ostatnia magazynowi „People”.

(Fot. Getty Images)

Sukienka „mondrianka”: Sztuka i moda

W 1965 roku ukazała się najsłynniejsza kolekcja Saint Laurenta. Inspirowana pracami Andy’ego Warhola, van Gogha i Georges’a Braque’a, ale ze względu na wyrazistość sukienek z czerwono-żółtych prostokątów nazywana mondrianowską. Oryginalność linii nie polegała na połączeniu sztuki i mody – przed Yves’em balansu między tymi dziedzinami szukała już Elsa Schiaparelli. Nowatorskie nie było też nawiązanie do obrazów Pieta Mondriana – w tym samym czasie ubrania i dodatki oparte na jego malarstwie pokazała m.in. Anne Klein czy Sally Victor. Niezwykłość tkwiła w tym, że sukienki YSL były „pierwszymi kreacjami haute couture, które stały się przedmiotami konsumpcji” – zauważył magazyn „Candide”. Jako projekty pasujące do „wszystkich grup wiekowych, stylów i sytuacji” w kopiach i podróbkach trafiły masowo na rynek. Sukces kolekcji wzmógł fascynację świata mody sztuką nowoczesną. A samemu Mondrianowi – dotychczas znanemu miłośnikom sztuki – przyniósł sławę i miejsce w stałej ekspozycji Centre Pompidou.

(Fot. Getty Images)

Le Smoking: Pokolenie emancypantek

Jedni mówią, że zainspirowała go garderoba bohaterów ukochanego „W poszukiwaniu straconego czasu” Marcela Prousta. Inni, że androgeniczny styl modelki Danielle Luquet. Jedno jest pewne, smoking (1966), w którym Saint Laurent przemieszał męski fason z kobiecymi akcentami (złagodzoną linią klap, taliowaniem, wydłużonymi i zaprasowanymi w kant nogawkami), nadał nowy impuls emancypacji. Przykład? Zaraz po premierze projektu kilka ekskluzywnych restauracji i hoteli wpisało Le Smoking na czarną listę. Traf chciał, że jedną z najwierniejszych klientek Yves’a była salonowa lwica Nan Kempner. Gdy i jej ubranej w damski smoking nakazano opuścić La Côte Basque, ostentacyjnie zdjęła spodnie.

Topless Habillé: Odsłonić biust

„Coco Chanel dała kobietom małą czarną. Yves Saint Laurent dał możliwość pozostawienia jej w domu” – pisał – dosłownie i w przenośni – magazyn „Time”. Razem z Le Smoking w szafach kobiet pojawiły się bowiem odsłaniające biust koszule Topless Habillé. – Nastała nowa moda. Bardziej zależy jej na atrakcyjności niż elegancji – prorokował Yves, bo i dzisiejsze trendy można by tak spuentować. Choć biorąc pod uwagę toczący się w internecie spór #freethenipple, świat nadal nie jest gotowy na tę rewolucję.

(Fot. Getty Images)

 

Pola Dąbrowska
Proszę czekać..
Zamknij