Znaleziono 0 artykułów
17.04.2020

Rzeczywistość alternatywna

17.04.2020
Ziemowit Szczerek, „Cham z kulą w głowie” (Fot. Materiały prasowe wydawnictwo Znak)

Pierwsza sensacyjna powieść Ziemowita Szczerka, „Cham z kulą w głowie”, opowiada o detektywie Franciszku Karym, który tropi warszawskich zbrodniarzy. Ale stolica jest w książce zupełnie inna niż w rzeczywistości. W świecie wykreowanym przez pisarza II wojna światowa nigdy się nie wydarzyła, Polska jest potęgą, a panujący ustrój to dyktatura wojskowa. 

„Cham z kulą w głowie” opowiada alternatywną historię Polski, ale bez obawy. Żaden to akademicki wywód, lecz rzecz ubrana w formę wartkiej powieści sensacyjnej. Dzieje się współcześnie, ale wedle reguł naszej ponadczasowej, narodowej megalomanii. 

Oto II wojna światowa nie wydarzyła się nigdy, a w 1939 roku tylko zaiskrzyło między Niemcami a nami i, jak obiecywała propaganda Naczelnego Wodza, marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego, który naprawdę w trakcie klęski wrześniowej zwiał do Rumunii, nie dość, że nie oddaliśmy hitlerowcom ani guzika, to jeszcze popędziliśmy im kota. Dlatego też nasz kawałek Europy wygląda cokolwiek dziwacznie: Niemcy już dawno bez Hitlera, który podczas skromnej wojenki zdążył tajemniczo umrzeć, za poleskimi błotami Sowieci i na dobrą sprawę nikt nie wie, o co tam chodzi, w Galicji trwa partyzancka wojna Ukraińców, na co burzą się Brytyjczycy i Francuzi, sojusznicy, którzy grożą Polsce prewencyjnym bombardowaniem. Co więcej, zrealizowaliśmy ambicje kolonialne, kupując od Hiszpanów wysepkę na Karaibach.

W kraju zaś dokonują się wszechpolskie bziki. Rządzi, jak przed prawdziwą II wojną światową, wojskowa, dyktatorska jaczejka. Warszawa ma północną dzielnicę żydowską (od czasu do czasu doświadczaną pogromami), całkowicie obcą w polskim, było nie było, mieście. Centrum zabudowano drapaczami chmur w narodowym i autorytarnym stylu. Straszą podmiejskie slumsy. Mamy, zupełnie jak dzisiaj, kilka rywalizujących ze sobą organizacji faszystowskich. Pogan i ortodoksyjnych katoli, bardziej przywiązanych do wiary niż papieski Rzym. Antytotalitarny ruch oporu.

O tak, bardzo bujną, jak dżungla na Karaibach, wyobraźnię ma Ziemowit Szczerek, autor „Chama z kulą w głowie”. A może nawet jeszcze bardziej.

Ziemowit Szczerek (Fot. Albert Zawada)

W tym dziwnym, strasznym i śmiesznym świecie spaceruje, ściga, strzela i bełkoce z przepicia niejaki Franciszek Kary, sierota, były żołnierz elitarnych jednostek komandosów, doświadczony w służbie na skolonizowanej wyspie Fernandyna, współwłaściciel firmy detektywistycznej ze Złotą – od czasu do czasu kochanką, która posłusznie zawsze wraca do męża rogacza – córką mecenasa Sztolca, który swego czasu wyciągnął Franka z więzienia. Kreuje się na łapsa noir, zna najlepszą na świecie sztukę walki, zwaną korona, pije na umór, jak przystało na detektywa z przeszłością i niewierną kobietą, przypala trawę z tytoniem, pociąga kokę i amfę. 

Kary ma do rozwiązania mroczną zagadkę: w Warszawie trup ściele się gęsto, od byłych sfer rządowych po proletariat dalekiej Woli. Morderstwa są perwersyjne i, zdaje się, precyzyjne, zawsze zakończone rozprutym brzuchem, dekapitacją i namalowanym na czole ofiary tajemniczym znakiem. Ulica szepce, że po Warszawie grasuje tajemniczy Kuba Hieroglif.

Co w literaturze potrafi Ziemowit Szczerek, wiemy znakomicie. Wszak Paszportu Polityki, nominacji do Nike i Angelusa nie rozdaje się za darmo. Bezsprzecznie potrafi pędzić jak galopujące wizje po narkotykach, więc akcja „Chama z kulą w głowie” też pędzi, przyspiesza i przyspiesza. Raz toczy się w Warszawie, innym razem w ziemiańskich majątkach, w knajpach, a nawet na zarośniętej tropikalnym lasem Fernandynie. Nie ma w niej miejsca na nudę ani na głęboki oddech. 

Szczerek lubi bawić się językiem. A ponieważ ma w tym smak podnadprzeciętny, wymyśla nowe słowa, nowe przenośnie i porównania, co sprawia, że aż chce się je notować, by błysnąć w inteligencko-hipsterskiej kompanii chwalipiętów. 

Ma słuch jak nietoperz, więc z potocznej polszczyzny wysłuchuje, a potem bierze jak swoje prawdziwe perełki. Wszyscy je znają, lecz nikt nie wie, w którym siedzą miejscu. I zmysł humoru, więc cep mówi w jego książce jak cep, dandys jak dandys, zbiedniały hrabia po hrabiowsku, półgłówek jak półgłówek, a główek cały też po swojemu. Istnieje domniemanie, że od czasu do czasu pochyli się nad detalem akcji niżej niż nad detalem opisywanego wątku, lecz wiele sobie nie szkoduje, jako że wiemy, iż już na następnej stronie będzie szybciej, więcej napięcia i emocji.

I, co w książkach alterhistorycznych i sensacyjnych jest najważniejsze, umie zachować niezbędny dystans. Pisarzowi i powieściom z detektywem noir oraz przekręconymi na odwyrtkę dziejami dystans najczęściej robi dobrze. Byśmy zbyt szybko nie uwierzyli, że coś takiego mogło się zdarzyć. Ale też żebyśmy pomyśleli, co by było, gdyby zdarzyło się naprawdę.

Ziemowit Szczerek, „Cham z kulą w głowie”, wydawnictwo Znak

Maria Fredro-Boniecka
Proszę czekać..
Zamknij