
Piotr Langer zabija z zimną krwią, bez skrupułów, z chirurgiczną precyzją. A potem przebiera się w smoking, by poprowadzić aukcję charytatywną. Mroczny bohater z kart powieści Remigiusza Mroza pojawił się już w „Chyłce” z Magdaleną Cielecką. Teraz Jakub Gierszał wciela się w tytułową postać w serialu kryminalnym SkyShowtime. „Langer” podbije serca widzów, jak „Dexter”, „Dahmer” czy „Mindhunter”?
Lubię oglądać Warszawę oczami polskich filmowców. Imponują mi scouci lokacji, którzy potrafią w mieście, znanym mi naprawdę nieźle, odnaleźć tajemnicze zaułki i zakątki. Kiedyś nasza stolica na ekranie pozowała na Nowy Jork, a przypominała raczej Moskwę. Z czasem zyskała własną tożsamość. Most Świętokrzyski przeszedł do historii rodzimego kina dzięki scenie pocałunku z „Nigdy w życiu!”. Jego sławie przysłużyła się też „Magda M.”. Mroczne oblicze metropolii najlepiej oddało „Ślepnąć od świateł”, a w „1983” odsłoniła swoje dystopijne oblicze. Jest jeszcze Warszawa ze współczesnych komedii romantycznych, telenowel, seriali o sukcesie – pełna strzelistych wieżowców, kameralnych kawiarni, eleganckich biur.

„Langer”, nakręcony przez Łukasza Palkowskiego („Bogowie”, „Żmijowisko”, „Belfer”) na kanwie bestsellerowych kryminałów Remigiusza Mroza, wydaje się subtelnie kpić z tych klisz. Zgodnie z zapowiedzią Jakuba Gierszała z rozmowy przed premierą serialu, reżyser, który wcześniej zetknął się z tytułową postacią, realizując kilka odcinków „Chyłki”, wybrał nieoczywistą konwencję. Serial kryminalny SkyShowtime łączy estetykę kina noir z czarną komedią, wiwisekcją psychopaty i krytyką establishmentu.
Dlatego też Warszawa Langera wydaje się zimna jak jego zabójcze laboratorium – chłodny błękit szklanych drapaczy chmur, jasne, surowe wnętrza inteligentnych domów, puste śródmiejskie ulice. Tak wielu widzów wyobraża sobie życie jednego procenta – ludzi ukrytych za ogromnymi biurkami, betonowymi murami, przyciemnianymi szybami limuzyn.
„Langer” to polski serial kryminalny dla widzów o mocnych nerwach
W tym niedostępnym świecie psychopaci funkcjonują bezkarnie, ukrywając swoje niecne czyny dzięki pieniądzom, układom, sieciom zależności. Piotr Langer za dnia prowadzi fundację, która pomaga osobom uzależnionym od narkotyków, organizuje aukcje sztuki, inwestuje w bitcoiny, po godzinach morduje. Jak wyliczyła mu prokuratorka Karolina Siarkowska (Magdalena Boczarska) – jego ofiarą padło już zapewne 30 osób. W schwytaniu nieuchwytnego mordercy mają jej pomóc nadkomisarz Nina (Julia Pietrucha), którą trzyma w szachu, zdolny prokurator Paderborn (Piotr Adamczyk) czy młoda policjantka Aldona (Mila Jankowska).
Zaczyna się zabawa w kotka i myszkę. Choć tak jak chociażby w „Dexterze”, od początku wiemy, kto i jak morduje (odpowiedź na pytanie „dlaczego?” w tym przypadku nie jest tak oczywista – zaburzenia osobowości to tylko część układanki), droga do celu nie będzie prosta, zwłaszcza że Ninę, której powierzono zadanie omotania Langera, ciągnie na mroczną stronę.

– To klimat mroczny, ale bliski czarnej komedii. Langer robi swoje, jak w „Chyłce”, ale świat, w którym funkcjonuje, wydaje się jeszcze bardziej absurdalny – mówi Gierszał o serialu. Przeestetyzowany świat „Langera” – drogie ubrania, jeszcze droższe trunki i najdroższe samochody – pociąga, nawet jeśli wiemy, że te atrybuty bogactwa mają widza przekonać do dosyć łatwej diagnozy o zepsuciu elit.
„Langera” warto oglądać dla kobiet, z „Siarką” i Niną na czele. Boczarska i Pietrucha stworzyły wielowymiarowe postaci, które wielokrotnie rozbijają konwencję serialu. Przeciwstawiając się ucieleśnieniu zła, mierzą się nie tylko z toksyczną, zagrażającą męskością samego Langera, lecz także nieufnością całego systemu. Ta walka płci wybrzmiewa aktualnie, zwłaszcza w kontekście powiększającej się grupy mężczyzn jawnie nienawidzących kobiet. Langer z obsesji, nienawiści i żądzy je morduje, a z przyzwyczajenia ich nie szanuje. Miło popatrzeć, jak to kobiety przejmują nad nim władzę.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.