„Małe wielkie historie” na platformie Disney+ pokazują bohaterkę, która na chwilę przed pięćdziesiątką próbuje poskładać swoje życie w całość. Czy wbrew stereotypom ma jeszcze czas, żeby się ogarnąć? Nad serialem pracowały dojrzałe kobiety: pisarka Cheryl Strayed, producentka Reese Witherspoon, scenarzystka Liz Tigelaar i aktorka Kathryn Hahn.
I oryginalny, i polski tytuł serialu na platformie Disney+ pokazują dwa różne aspekty opowieści Cheryl Strayed, przeniesionej na ekran przez jej przyjaciółki, producentkę Reese Witherspoon (zagrała główną rolę w adaptacji wspomnień Strayed „Dzika droga”), scenarzystkę Liz Tigelaar (pracowała z Witherspoon przy „Małych ogniskach”) i aktorkę Kathryn Hahn. O tiny beautiful things główna bohaterka Clare wspomina na początku swojej historii. Gdy jako dwudziestoletnia dziewczyna brała heroinę, czuła, że nie zasługuje już na „piękne, malutkie rzeczy”, takie jak błękitny balonik, który chciała jej podarować dziewczynka spotkana w autobusie. Tiny beautiful things przynależą do krainy dzieciństwa, niewinności, spokoju. Nie mogą po nie sięgać osoby zniszczone przez życie. – Wszyscy mamy przerąbane – zapewnia Clare kumpel, który ma dla niej nietypowe zadanie.
Podziwiając jej kunszt pisarski (za młodu wydała kontrowersyjny esej „Slut” o seksualnych przygodach), namawia ją do prowadzenia poradniczej rubryki w czasopiśmie. Jako „Sugar” miałaby odpowiadać na listy zagubionych czytelników – mężczyzny, który boi się ojcostwa, dziewczyny, która boi się dorosłości, siostry, która boi się utraty rodzeństwa. Ot, „małe wielkie historie” z życia wzięte. Clare nie wydaje się nadawać do tej roboty. Mąż wyrzucił ją z domu, córka jej nie szanuje, przyjaciółka ma po dziurki w nosie. W pracy dobiegająca pięćdziesiątki bohaterka cwaniakuje, po robocie pije. Jest matką, żoną, a przy tym daleko jej do wzoru cnót. Wciąż wydaje się nieukształtowana, obsesyjnie powraca do przeszłości.
Jako młoda dziewczyna straciła mamę, której nie potrafiła okazywać wdzięczności, choć samotna matka (Merritt Wever) ostatnie pieniądze wydawała na Clare i jej brata Lucasa. Niestabilny brat był i jest bodaj jedynym stabilnym punktem w życiu siostry, bo ona pomaga jemu, a nie on jej.
Gdy Clare ostatecznie zgodzi się poprowadzić rubrykę „Dear Sugar”, problemy innych pomogą jej w rozwiązywaniu własnych. Ale łatwo nie będzie. Nawet psycholożka, która prowadzi terapię małżeńską Clare i Danny’ego, wydaje się brać stronę jej męża. – Kobiety po pięćdziesiątce stają się niewidzialne. Nie są już istotami seksualnymi, nikt na nie nie zwraca uwagi – tłumaczy niezbyt dobra terapeutka.
Era dojrzałych kobiet w Hollywood
Clare nie żyje ani dostatnio, ani godnie, ani porządnie – rządzą nią chaos, poczucie winy, wściekłość. Frustruje ją, że nie wykorzystała swojego talentu, wkurza, że mąż – choć młodszy – wykazuje się większą dojrzałością niż ona, dziwi, że córka tak szybko dorosła. Claire jest jedną z postaci kobiecych z pozoru odpychających, które lubimy pomimo ich wad. A nawet jeśli ich nie lubimy, rozumiemy. Chce wszystkiego, nie uznaje kompromisów, nie zamierza dawać od siebie więcej, niż dostaje. Stereotypowo, taką postawę pięćdziesięciolatki wciąż uznaje się za bunt.
Witherspoon i spółka, kręcąc ten serial, pokazują środkowy palec wszystkim, którzy odmawiają kobietom prawa do kryzysu wieku średniego, do samostanowienia, stawania się na nowo. Choć może sama Clare w to nie wierzy, nawet ona ma szansę na szczęście. Niezależnie od tego, jak ciężki jest jej bagaż. Żeby udzielać rad, nie trzeba samemu wiedzieć wszystkiego. Czasami nawet lepiej doradzać z pozycji empatii, ze zrozumieniem, że każdy ma pod górkę, a nie z punktu nieomylności.
Epilog do serialu zdaje się dopisywać jego gwiazda, rówieśniczka bohaterki. Kathryn Hahn po dekadach grania ról najlepszych przyjaciółek głównych bohaterek (chociażby w „Jak stracić chłopaka w 10 dni” u boku Kate Hudson) po czterdziestce zaczęła piąć się na szczyt. Wkrótce po premierze „Małych wielkich historii” zobaczymy ją w marvelowskim serialu „Agatha: Coven of Chaos”, gdzie ponownie wcieli się w rolę uwielbianej przez fanów „WandaVision” czarownicy. Historia Hahn to kolejny dowód, że w Hollywood wreszcie nastała era dojrzałych kobiet.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.