
Świeżo po studiach Whitney Wolfe Herd współtworzyła Tindera, najpopularniejszą aplikację randkową na świecie. Później została najmłodszą miliarderką, gdy jej druga spółka, Bumble, trafiła na giełdę. Film „Nie do pary” na Disney+ z Lily James w roli wizjonerki branży technologicznej pozwala zajrzeć za kulisy tego zdominowanego przez mężczyzn świata.
Tindera używa 75 mln użytkowników z 197 krajów świata. Aplikacja powstała w 2012 roku w Los Angeles zmieniła sposób, w jaki myślimy nie tylko o randkach, lecz o wiele szerzej – o miłości, o relacjach, o seksie. Z Bumble korzysta 50 mln osób na całym świecie. Tę firmę założyła w 2014 roku dawna współtwórczyni Tindera, Whitney Wolfe Herd.
Zasady randkowania przepisane na język technologii i… kobiet. Jak powstały pierwsze aplikacje randkowe?
W filmie „Nie do pary” jedną z najpotężniejszych osobowości branży technologicznej poznajemy w 2011 roku jako świeżo upieczoną absolwentkę wyższej uczelni, która marzy, by zmieniać świat. Ma jej w tym pomóc Sean Rad, ambitny start-upowiec, zajmujący się jednocześnie wieloma różnymi projektami. Jeśli choć jeden z nich wypali, on i jego ekipa osiągną sukces. Whitney Wolfe Herd (Lily James) nie ma złudzeń, zna też statystyki. W branży technologicznej mężczyźni stanowili wówczas 92 proc. wszystkich pracowników (dziś, kilkanaście lat później, jest ich – według różnych badań – od 65 do 75 proc.). Wolfe Herd zrozumie z czasem, że zasady zachowania w internecie zostały napisane przez mężczyzn, więc trzeba je zmodyfikować, dostosować do potrzeb kobiet, zmienić perspektywę.

Najpierw jednak Wolfe Herd da się uwieść start-upom z biurami przypominającymi plac zabaw, kolegami z pracy, którzy stają się rodziną, kreatywnymi pomysłami, które szybko się materializują. Dwudziestoletnie dzieciaki z Tindera wymyśliły aplikację, którą po kilku miesiącach od premiery używało milion osób. Choć Wolfe Herd w znacznej mierze odpowiadała za sukces firmy, została z niej wypchnięta. Przez mężczyzn. Okazało się, że nie tylko w relacjach biznesowych, lecz także w prywatnych mężczyźni wykorzystują swoją władzę nad kobietami. Jeden ze współzałożycieli Tindera, Justin Mateen, po zerwaniu z Wolfe Herd mścił się na niej. Mobbing i molestowanie doprowadziły ją na skraj załamania nerwowego. Gdy znów stanęła na nogi, postanowiła wykorzystać całe zdobyte doświadczenie nie tylko do zbudowania nowego biznesu, lecz także do przeformułowania sposobu, w jaki funkcjonujemy w pracy i w relacjach.
Jak powstał słynny tinderowy swipe, czyli gest przyjęcia lub odrzucenia potencjalnej partnerki lub partnera?
W Tinderze Wolf Herd wydawało się, że musi dostosować się do wymogów męskiego świata, by koledzy traktowali ją poważnie. Robiąc research wśród potencjalnych użytkowników aplikacji, brała pod uwagę wyłącznie mężczyzn. Swoje badania terenowe przeprowadzała podczas randek, pytając potencjalnych partnerów znalezionych na portalach typu eHarmony, czego im brakuje, czego oczekują, kogo szukają. Tinder narodził się z potrzeby uproszczenia mozolnego procesu poznawania kogoś. Zamiast wielostronicowych formularzy – krótkie notki o sobie. I zdjęcia, dużo zdjęć. No i jeszcze swipe. Gest, który stał się symbolem współczesnych związków. Gest, który w dużej mierze pogrzebał mit romantycznej miłości. Gest, który uczynił z randkowania doświadczenie bliskie zakupom. Wystarczy swipe w prawo albo w lewo, by zdecydować, czy ktoś nam się podoba czy nie. Jak rozdawanie kart w grze, organiczne, intuicyjne, gładkie, jak opisywali je pomysłodawcy z Tindera. Gładkie, jak się okazało, przede wszystkim dla mężczyzn. Nieliczne kobiety pracujące dla Tindera szybko zauważyły, że użytkowniczki otrzymują niechciane zdjęcia albo padają ofiarą molestowania.
Bumble miała być bezpieczną platformą randkową dla kobiet w przeciwieństwie do zdominowanego przez mężczyzn Tindera
Drugi projekt Wolfe Herd, Bumble, odwrócił więc paradygmat. Wreszcie to kobiety miały decydować o tym, w jaki sposób szukają miłości. To kobiety robią tu pierwszy krok, a każdy przejaw molestowania skutkuje banem. Ta „bezpieczna przestrzeń” miała być wolna od lowelasów z Tindera, otwierając możliwość zawarcia wartościowej relacji, nie tylko przygodnego seksu. Wolfe Herd została prezeską zarządu Bumble i założonego przez Andrieja Andriejewa portalu Badoo w wieku 31 lat. Dziś ma 36 lat, męża i dwoje dzieci. Ten rozdział jej życia „Nie do pary” pomija, skupiając się przede wszystkim na budowaniu kobiecego biznesu. Sceny pokazujące entuzjazm z budowania nowego, lepszego świata, nieprzypadkowo przypominają kadry z serialu „Minx” o pierwszym kobiecym magazynie erotycznym z lat 70. XX wieku. „Minx” produkowała reżyserka „Nie do pary”, Rachel Lee Goldenberg, także twórczyni feministycznej komedii o aborcji, „Test na przyjaźń”.
„Nie do pary” momentami przypomina też serial „Girlboss” z 2017 roku o założycielce Nasty Gal, Sophii Amoruso. Od tej pory hasło girlboss odeszło już do lamusa. O przywództwie kobiet myśli się dzisiaj inaczej, na pewno bardziej empatycznie. Wolfe Herd deklarująca się jako czempionka kobiet na początku kariery wielokrotnie przedkładała opinię kolegów nad głosy koleżanek. Od tego czasu dojrzała tak, jak dojrzał jej biznes. – Jak nigdy wcześniej poświęcam się pracy nad osiągnięciem jednego celu – działaniu na rzecz równouprawnienia i zwalczaniu wszelkich przejawów mizoginii i toksycznej męskości, które wciąż trawią nasze społeczeństwo – mówi twórczyni Bumble.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.