Znaleziono 0 artykułów
23.11.2023

Targi Rzeczy Ładnych mają 10 lat. Zimowa edycja będzie prawdziwym świętem polskiego designu

23.11.2023
AOOMI, Fot. Materiały prasowe

Przez 10 lat gościli prawie 2 tys. wystawców i ponad 240 tys. odwiedzających. Targi Rzeczy Ładnych to obowiązkowy punkt programu dla miłośników designu. W tym roku, podczas 33. edycji, która odbędzie się 2 i 3 grudnia w hali EXPO XXI w Warszawie, Ajka Mroczkowska, Ania Pruszyńska i Paweł Stremski, założyciele targów, będą świętować 10-lecie TRŁ, przyznając nagrody dla 50 najważniejszych polskich brandów i twórców ostatniej dekady.

– Śmiejemy się, że jesteśmy Open’erem polskiego designu, ale patrząc na to, od czego zaczynaliśmy i gdzie wylądowaliśmy, to rzeczywiście z małego projektu robionego po godzinach w kuchni wyszło nam wydarzenie europejskiej klasy – opowiada z wypiekami na twarzy Paweł Stremski, który przez 10 lat tworzenia Targów Rzeczy Ładnych nie stracił ani kropli ekscytacji. Nadal robi zdjęcia zgłoszeniom wystawców, które przychodzą e-mailem, i w euforii wysyła je do dziewczyn. Tyle że kiedyś był to powód do dzikiej radości, a teraz konieczność bardzo trudnych wyborów. – Na tegoroczną edycję zgłosiło się aż 900 wystawców, z czego wybrać musieliśmy 300. Selekcja była naprawdę trudna. Przez ostatnie 10 lat rynek bardzo się rozwinął i konkurencja jest spora. Cieszy nas jednak, że wśród tych 300 wybranych marek jest kilkunastu wystawców, którzy są z nami od samego początku, od pierwszej edycji targów w 2013 r. To dowód olbrzymiego zaufania – tłumaczy Paweł i dodaje, że TRŁ osiągnęły sukces dzięki ludziom, którzy je tworzą. Nie tylko organizatorom, lecz również wystawcom, a przede wszystkim odwiedzającym, którzy od lat są im wierni. 

Grow Raw, Fot. Materiały prasowe

Kultowe targi polskiego designu: TRŁ są dla wszystkich, którzy czują, jak ważna jest estetyka przestrzeni

– Pamiętam, jak otwieraliśmy pierwsze Targi Rzeczy Ładnych, jeszcze w SOHO Factory, i ze zdumieniem odkryliśmy, że za drzwiami stoi kolejka ludzi – wspomina Ajka Mroczkowska. – To były pionierskie czasy, z raczkującym Facebookiem i dopiero budującym się rynkiem sztuki użytkowej. Plakaty reklamujące TRŁ własnoręcznie rozklejaliśmy na mieście. Do samego końca nie byliśmy pewni, czy to wypali. W pierwszej edycji targów było z nami 67 wystawców i każdy był dla nas jak najcenniejszy klejnot. Wiedzieliśmy, że nie możemy ich zawieść, ale ryzyko było ogromne – dodaje Ania Pruszyńska, która wtedy jeszcze była szefową marketingu w Co Jest Grane. Z zawodowego doświadczenia wiedziała, że z tego typu wydarzeniami bywa różnie. Tym bardziej że znajomi podchodzili do pomysłu targów sceptycznie. 

Nie tylko ona dobrze to pamięta. – Słyszeliśmy, że Polacy nie są na to gotowi, że nie mają pieniędzy na design, że się nie znają – mówi Ajka i opowiada: – Ja jednak miałam inne zdanie. Polska scena designu jest mi szczególnie bliska, zajmowałam się jej promocją i współpracą z rodzimymi projektantami przez lata, jeszcze podczas pracy w Instytucie Adama Mickiewicza. Miałam okazję przekonać się wówczas o tym, jak duży, wciąż nieodkryty potencjał mają polskie marki. Z drugiej strony nam wszystkim trudno było zrozumieć, dlaczego wciąż hasło „design” potocznie kojarzy się z produktami wyszukanymi i drogimi. Stąd wzięła się idea stworzenia naszego wydarzenia – jakościowego, ale przystępnego. Chcieliśmy zmienić narrację o polskim wzornictwie. „Design” zastąpiliśmy znacznie prostszym określeniem „rzeczy ładne”, kierując nasze targi do wszystkich, którzy po prostu czują, jak ważna jest estetyka przestrzeni, w której funkcjonujemy na co dzień. Ta idea nakręca nas do dalszej pracy.

Mosko, Fot. Materiały prasowe

Pracy niełatwej, bo założycielska trójka przyjaciół od początku wysoko zawiesiła sobie poprzeczkę. Nie dość, że na targach miał być prezentowany najwyższej jakości polski design, to jeszcze samo miejsce, w którym odbywało się wydarzenie, miało być wyjątkowe. Lokalizacjami zajmowała się Ania i wiele z nich zapadło w pamięć odwiedzającym, jak np. kamienica przy placu Małachowskiego czy biurowiec Ethos przy placu Trzech Krzyży.

– Bywało, że logistyka w tych miejscach była mocno utrudniona. Pamiętam edycje, gdzie w budynku była tylko jedna mała winda towarowa. Dźwigaliśmy stoły i regały z wystawcami na piąte piętro po schodach. Było ciężko, ale niczego nie żałuję – dopowiada z rozbrajającym uśmiechem Paweł, który uważa, że te trudne momenty cementowały ich jako ekipę. – Czuliśmy wraz z wystawcami, że mamy misję, wspólny cel. Razem pokonywaliśmy przeszkody i razem osiągaliśmy sukces – wspominają Ajka i Ania. – Było w tym sporo magii. Na dwa dni zamienialiśmy te martwe obiekty w tętniący życiem tygiel, po czym znikaliśmy jak za dotknięciem różdżki – dodaje Paweł. Wtórują mu Ajka i Ania, które też mają sporo sentymentu do pierwszych edycji. Od kilku lat ze względu na liczbę wystawców targi odbywają się w o wiele większych przestrzeniach, obecnie w hali EXPO XXI. Jest tam wygodnie, co nie zmienia tego, że Ajce, Ani i Pawłowi zdarza się zatęsknić za pionierskimi czasami.

Papier plus druk, Fot. Materiały prasowe

Fenomen Targów Rzeczy Ładnych: 5 miast, 1,8 tys. wystawców i ponad 240 tys. odwiedzających

Dreszczyku emocji szukają teraz gdzie indziej. Warszawa sprawdziła się świetnie, są tu od 10 lat i czują się jak w domu, dlatego kilka lat temu ruszyli na podbój kolejnych miast. Byli już kilka razy we Wrocławiu, raz w Łodzi i w Katowicach, były też TRŁ Trójmiasto. W przyszłym roku planują ruszyć do jeszcze dwóch dużych polskich miast. – Te wyjazdowe edycje są moimi ulubionymi – mówi Ajka. – Publiczność jest bardzo wygłodniała spotkań i atmosfera na Targach Rzeczy Ładnych jest niesamowita. Początkowo mieliśmy pewne obawy, czy to się uda, czy nie staniemy się podróbką samych siebie i stworzymy jakieś wydarzenie „teerełpodobne”, ale jak zwykle rzeczywistość pozytywnie nas zaskoczyła – dodaje.

Spotkania targowe są nie tylko bezcenne dla organizatorów, których nakręcają do dalszej pracy, lecz także dla wystawców, dla których często jest to jeden z niewielu momentów w roku, kiedy mogą oko w oko spotkać się ze swoimi klientami. – Twórców można spotkać na większości stoisk. I choć taki weekend targowy jest wyczerpujący, to energia, którą się dostaje w zamian, zostaje z nimi na długo. Śmiejemy się, że jest jak na koncercie. Głośno, tłoczno, intensywnie i absolutnie wyjątkowo – dodaje Ania, a Paweł dopowiada, że w TRŁ wcale nie chodzi głównie o targi, ale o emocje. My nie działamy w nieruchomościach, nie koncentrujemy się na tym, żeby kupić metry taniej i sprzedać drożej. My chcemy dać ludziom wspaniałe przeżycia. Żeby poza tymi torbami pełnymi designerskich perełek, z którymi opuszczają targi, wychodzili też z przeświadczeniem, że wzięli udział w czymś niezwykłym i absolutnie magicznym – dodaje Paweł.

TRZASK, Fot. Materiały prasowe

10-lecie Targów Rzeczy Ładnych: Ikony TRŁ i Debiut Roku TRŁ

Magii nie zabraknie też na najbliższej, 33. edycji, która będzie nie tylko niezwykła, jak zawsze, lecz także niepowtarzalna. Po raz pierwszy Targom Rzeczy Ładnych towarzyszy przyznanie nagród – Ikon TRŁ – które otrzyma 50 polskich brandów i twórców. – Wybór nie był łatwy, tym bardziej że kierowaliśmy się różnymi kryteriami. Wśród 50 wspaniałych są zarówno nagradzane na świecie i w Polsce marki, jak i niezależni twórcy, którzy po prostu są nam bliscy. Co ważne, aż 36 z nagrodzonych będzie miało swoje stoisko na tej edycji TRŁ, więc będzie można na miejscu nabyć ikoniczne produkty – tłumaczy Ajka. Za to wszystkie nagrodzone przedmioty będzie można obejrzeć na wystawie, która odbędzie się w sąsiedniej hali.

Poza Ikonami TRŁ w tym roku po raz pierwszy zostanie wręczona nagroda za Debiut Roku TRŁ. W tej kategorii w jury zasiadło 50 wspomnianych już ikon – wyniki poznamy podczas gali 10-lecia Targów Rzeczy Ładnych. Nagroda za debiut ma wpisać się w coroczne, targowe wydarzenie, bo TRŁ to nie tylko miejsce handlu, ale przede wszystkim kreowania trendów i spotkań branży. Nagrodom Ikony TRŁ towarzyszy piękna, kolorowa sesja, którą zrealizowali Ernest Wińczyk i Koka Skowrońska z Wunderkamera Studio. Kiedy pytam organizatorów, które z nagrodzonych przedmiotów mają u siebie w domu, to śmieją się serdecznie i równocześnie mówią, że łatwiej byłoby im powiedzieć, których nie mają.

 

Aleksandra Morawiak

Aurelia & Zwei Frauen

Bartosz Kosowski

Centrum Architektury

Czynie Ceramics

Dawid Ryski

Desiva Furniture

ENDE Ceramics

GrowRaw

Hadaki

Tartaruga

Foonka

BLUEBERRYTHINKS by Jagoda Stączek

Justyna Frąckiewicz

KALSTORE

Kasia Białek

Katarzyna Bogucka

Kwiaty & Miut

Las i niebo

Look at me plates

Malwina Konopacka

Marcelina Jarnuszkiewicz

Ministerstwo Dobrego Mydła

Mo61 Perfume Lab

Ćmielów Design Studio

My Alpaca

Paula Dudek

Plantule Pillows

Purite

Skład Szmat

Stolarnia Dęborzyce

Wood & Paper

Un'common

Mydlarnia Cztery Szpaki

NUDO design

Wyd. Dwie Siostry

Tar

Swallow's Tail Furniture

Paweł Jońca

Wyd. Babaryba

Wyd. Tu się czyta

Szyszka

Galeria Plakatu The Art of Poster Piotr Dąbrowski

Olga Święcicka
Proszę czekać..
Zamknij