Znaleziono 0 artykułów
13.07.2020

The Frankie Shop: Najmodniejszy adres w sieci

13.07.2020
Nowa kampania The Frankie Shop (fot. materiały prasowe)

The Frankie Shop właśnie ruszył z europejską stroną internetową. Influencerki kupują tu ubrania łączące trendy z klasyką, z metką marki własnej butiku oraz najbardziej oryginalnych firm z całego świata.

Pernille Teisbaek, Jeanette Madsen, Linda Tol, Beatrice Gutu, Camille Charriere… Mimo że popularne influencerki na tygodniach mody zasiadają w pierwszych rzędach pokazów najbardziej znamienitych domów mody, a na co dzień to z nimi współpracują, zgodnie pokochały malutki amerykańsko-francuski sklep ze średniej półki cenowej. Dziś należą do jego najwierniejszych klientek, pokazując na Instagramie, jak na zasadzie mix & match zestawiać produkty The Frankie Shop z luksusowymi projektami. Twórcy sklepu odwdzięczają się ambasadorkom, nazywając na ich cześć niektóre z modeli (swój garnitur mają m.in. Pernille i Beatrice).

Dzięki sprawnemu marketingowi influencerskiemu butik może w pełni zrezygnować z tradycyjnych kampanii reklamowych i przestarzałych sposobów dotarcia do klienta. The Frankie Shop kochają jednak nie tylko blogerki. Do grona jego fanek należą redaktorki „Voguea”, stylistki, aktorki i wiele niezwiązanych z branżą mediów i mody kobiet. Dla wszystkich jest solidnym pomostem między modą wysoką a sieciówkami. Łączy trendy i ponadczasowe podejście do ubioru.

Pewnego razu na Manhattanie

Za projektem stoi Gaelle Drevet – Francuzka, która pierwsze lata kariery spędziła w Nowym Jorku jako producentka stacji ABC News. Lubiła modę, ale dopiero służbowa podróż do Londynu i wizyta na popularnym pchlim targu Portobello natchnęła ją do tego, by zacząć myśleć o niej jako o pracy. Czy to już ten moment w opowieści, w którym dowiadujemy się o powstaniu The Frankie Shop? Nie do końca. Pierwszym projektem Drevet był bowiem inny sklep – Pixie Market. Pixie istnieje zresztą do dziś, ale już pod skrzydłami innej właścicielki (gdy Drevet odchodziła, sprzedała udziały wspólniczce, Magdzie Pietrobelli). Z Pixie Market zrezygnowała, by powołać do życia w pełni samodzielny projekt. O ironio, pierwszy butik The Frankie Shop na Lower East Side mieścił się w lokalu, który kiedyś zajmował Pixie Market.

Jeanette Madsen w garbniturze The Frankie Shop (Fot. instagram.com/jeanettemadsen)

Malutki sklepik początkowo był znany głównie osobom blisko związanym z niezależną sceną nowojorskiej mody. Uosabiał wtedy wszystko, co najlepsze na Lower East Side –  był nienadęty, trochę alternatywny, pełen stylowych ubrań i dodatków, w których pobrzmiewał zarówno minimalizm, jak i najświeższe trendy. Nic dziwnego, że gdy trzy lata po otwarciu butiku Drevet zdecydowała się założyć filię w Paryżu, padło na równie stylowe Le Marais. Oba butiki stały się modne, ale to internet zapewnił The Frankie Shop międzynarodową rozpoznawalność.

Top Eva, The Frankie Shop (fot. materiały prasowe)

Współczesna dziewczyna nie obrasta w falbanki

Gaelle Drevet zbudowała markę, opierając się na nowoczesnej strategii. Po pierwsze, postawiła na stopniowy rozwój. Po drugie, doskonale wyczuła potencjał, jaki leżał w marketingu influencerskim. Po trzecie, do sprzedaży wypuszczała ograniczoną liczbę egzemplarzy, co pozwalało jej kontrolować zapotrzebowanie na konkretne fasony i dawało bezcenny wgląd w to, co faktycznie podoba się klientkom. Po czwarte, od początku kierowała się konkretną estetyką. Była bliska jej stylowi, ale też świetnie odpowiadała na potrzeby kobiet, które do mody zaczęły podchodzić coraz bardziej pragmatycznie.

Nowa kampania The Frankie Shop (fot. materiały prasowe)

Ofertę The Frankie Shop Drevet obudowała wokół wyważonego miksu projektów marki własnej i produktów od najciekawszych konceptów z najróżniejszych stron świata. Pokazała swoim klientkom obiecujące marki z Ukrainy, przedstawicieli niezależnej brytyjskiej sceny mody, zdolnych projektantów ze Skandynawii i Australii. Warunek był jeden – podobnie jak ubrania i dodatki z metką The Frankie Shop, ceny ich projektów nie mogły przekraczać 400 dolarów. Dziś w ofercie sklepu są ściśle wyselekcjonowane rzeczy od Nanushki, Rotate i Rodebjer, a także australijskiego duetu Matteau i gruzińskiego Materiel Tbilisi.

Pernille Tesibaek w kombinezonie The Frankie Shop( Fot. Getty Images)

Jak podkreślała Drevet w kilku wywiadach, nie zależało jej na bijących po oczach wieczorowych kreacjach pełnych falbanek, zdobień i przeskalowanych detali. Oferta The Frankie Shop miała być połączeniem tego, co modne (ale nadal przyjemne w noszeniu), i tego, co ponadczasowe. Jej sklep proponuje więc minimalizm z twistem, w którym inspirowane męską szafą kombinezony i garnitury przeplatają się z oversizeowymi sukienkami, topami o podkreślonych ramionach (koszulka „Eva” z poduszkami to największy bestseller) i dżinsowymi kompletami. Jedyne, co do niedawna mogło zniechęcać europejskie klientki, to wysokie koszty wysyłki i cła, które potrafiły zawyżać cenę zakupu nawet o 50 proc. Dziś The Frankie Shop z dumą prezentuje europejską odsłonę swojego internetowego sklepu (stały koszt wysyłki to 15 euro, a zamówienie dociera do odbiorcy mniej więcej w cztery dni). A nowy rozdział świętuje kampanią hołdującą przyjaźni, różnorodności i równości.

 

 

Michalina Murawska
Proszę czekać..
Zamknij