Znaleziono 0 artykułów
09.07.2020

Twój głos się liczy! Maciej Musiałowski: Czas na zmianę

09.07.2020
(Fot. Ania Witko)

Udział w wyborach to sygnał, że nie jesteśmy obojętni, że chcemy zmieniać nasz kraj na lepsze i nie czekamy, aż ktoś zrobi to za nas. Nie chcemy być prowadzeni, sami chcemy prowadzić – mówi Maciej Musiałowski, aktor, który zasłynął rolą w filmie „Sala samobójców. Hejter”. To kolejny rozmówca, którego w przedwyborczym tygodniu pytamy, dlaczego warto głosować.

Skąd twoje zaangażowanie w temat wyborów?

Zainteresowanie polityką wyniosłem z domu, gdzie o polityce rozmawiało się bez fanatyzmu. Często przysłuchiwałem się rozmowom rodziców i ich znajomych, a potem sam zabierałem głos w dyskusjach. Cały czas się uczę i nabieram świadomości. Moje zainteresowanie polityką wynika również z poczucia obowiązku. Czuję się odpowiedzialny za kraj, w którym żyję, i nie są mi obojętne jego losy i los moich bliskich czy znajomych. Widzę, jak wielki wpływ na mnie, moją rodzinę, przyjaciół i twórczość ma świat, który mnie otacza, dlatego sam chcę go aktywnie współtworzyć.

Czy aktorstwo również miało na to wpływ?

Na pewno. Aktorstwo nauczyło mnie dostrzegać różne punkty widzenia. Wcielając się w postać, muszę zrozumieć ją, a także to, co ją ukształtowało – jej pochodzenie, wartości i sposób postrzegania świata. Budując postać, szukam z nią tego, co nas łączy, a nie tego, co różni. Zawód ten uczy więc empatii, otwartości i wrażliwości na drugiego człowieka, także tego, by nie oceniać ludzi zbyt pochopnie. Praca na planie przypomina mi, jak ważne są umiejętność rozmowy, szukania wspólnego języka i współpracy z innymi oraz szacunek dla ich zdania, nawet bardzo odmiennego.

(Fot. Ania Witko)

Jak postrzegasz swoją rolę jako artysty?

Rolą artysty nie jest mówienie innym, jak mają myśleć, ale zachęcanie ich do namysłu. Warto jednak pamiętać, że zaangażowanie polityczne to jedynie część naszej działalności i nie każdy artysta musi się jej poświęcać. Ja staram się to robić najlepiej, jak potrafię. Jako aktor mogę prezentować inne punkty widzenia i perspektywy, bez ich oceniania. Myślę, że rolą nas, artystów powinno być łączenie ludzi, a nie przykładanie ręki do dalszych podziałów.

Ważną przestrzenią politycznej dyskusji stały się media społecznościowe. Jak ty podchodzisz do tej wersji aktywizmu?

Internet jest ważną częścią codzienności, ale wydaje mi się, że przenoszenie wszystkich wymiarów życia do sieci ma ciemną stronę. Oczywiście poruszanych jest tu wiele ważnych tematów, ale ich forma szkodzi sprawie, zastępując merytoryczną dyskusję wiralami i hashtagami. Internet wprowadza chaos i tymczasowość problemów. To niebezpieczne, bo sprawia, że odbieramy je jako news, który zaraz zastępuje kolejny i kolejny. Miejsce rozmowy zajmuje bezustanny krzyk. Sieć okazuje się świetnym narzędziem do pogłębiania podziałów i odwracania uwagi społecznej od tego, co naprawdę ważne.

Bycie zaangażowanym nie sprowadza się do udostępnienia posta czy stories. Bycie zaangażowanym to także wyjście do ludzi, rozmawianie ze znajomymi, rodziną, sąsiadami i osobami, które mają inne poglądy. Bycie zaangażowanym to budowanie i działanie w obrębie swoich społeczności.

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

A post shared by olsnienie.eu (@olsnienie.eu) on

W ramach inicjatywy Olśnienie razem z takimi artystami jak Taco Hemingway, Jagoda Szelc czy Bartosz Bielenia opowiadałeś o swojej wymarzonej Polsce. Jaka ona jest?

Polska moich marzeń to kraj demokratyczny, w którym szanowane są prawa ludzi, zwierząt i planety, w którym żyje się nam dobrze, czujemy się bezpieczni i jesteśmy dumni z tego, co razem tworzymy. W mojej wymarzonej Polsce nie ma miejsca na nienawiść. Nikt nie czuje się gorszy od innych, bez względu na to, kim jest, czym się zajmuje i skąd pochodzi. Wszyscy są dumni z tego, kim są i jakie wiodą życie. W mojej wymarzonej Polsce dbamy o małe społeczności, które mają swoje miejsca spotkań, które wspierają swoją lokalność, w tym swoich artystów. Moja wymarzona Polska to kraj wielokulturowy, w którym różnorodność jest atutem i źródłem inspiracji. Musimy pamiętać, że nasz kraj jest i zawsze był krajem wielu kultur. Moja wyśniona Polska to kraj, w którym autorytety i eksperci są słuchani. Wierzę, że możemy ją razem stworzyć.

Rzeczywistość wydaje się jednak brutalnie różna od tej wizji – homofobiczna postawa rządzących, ataki na prawa kobiet czy ignorowanie kryzysu klimatycznego. Co sądzisz o ostatnich wydarzeniach w kraju?

Martwi mnie rosnąca fala nienawiści i pogłębiające się podziały. Wstyd mi za to, że ta nienawiść wypływa z najwyższych szczebli i osób, od których oczekuje się, że będą wzorem dla narodu. Ostatnio często zastanawiam się nad tym, co dzieje się w głowach rządzących. Czy oni naprawdę żyją w takim oderwaniu od świata, że nie zdają sobie sprawy z tego, jakie konsekwencje mają ich krzywdzące słowa i decyzje? To dla mnie niepojęte.

(Fot. Ania Witko)

Czy zmiana jest możliwa?

Jestem, podobnie jak wielu młodych ludzi, zmęczony tą rzeczywistością. Mam dość mówienia o tym, jak jest źle. Chcę realnych zmian. Wiem, że nie zmienię całego kraju, ale mogę zmieniać ludzi wokół siebie i mój mały świat. A jak każdy zrobi to samo, to w końcu nam się uda.

Budujące jest to, że coraz więcej młodych ludzi zyskuje tę świadomość, korzysta ze swoich praw i chce mieć wpływ na swoje otoczenie. Chciałbym, żeby taka postawa była modna, była cool. Myślę, że nasze pokolenie nie jest tak złe, jak się o nas mówi. Przyszło nam dorastać w trudnych czasach i mierzyć się z zupełnie nowymi wyzwaniami jak kryzys klimatyczny czy pandemia. A jednak sobie radzimy, bo drzemie w nas ogromny potencjał.

Naprawdę wierzę, że możemy być tym pokoleniem, które odrzuci błędne koło podziałów i obozów. Musimy przerwać to rozrywanie Polski na naszą i waszą. Musimy przestać wynajdować kolejne różnice i zacząć szukać tego, co wspólne. To nie będzie łatwe, bo przywykliśmy do podziałów, zostaliśmy w nich wychowani. Ale możemy to przerwać i zamiast wrzeszczeć na siebie i obrzucać się obelgami, zacząć rozmawiać.

Dlaczego to ważne, żeby młodzi ludzie poszli zagłosować?

Udział w wyborach to sygnał, że nie jesteśmy obojętni, że chcemy zmieniać nasz kraj na lepsze i nie czekamy, aż ktoś zrobi to za nas. Nie chcemy być prowadzeni, sami chcemy prowadzić. To jest demokracja. Mamy swoje zdanie, mamy swój głos i z niego korzystamy. To najlepszy moment, żeby pokazać, że chcemy czegoś innego.

Co powiedziałbyś tym, którzy się wahają?

Moja mama zawsze mi powtarzała, że jestem przyszłością narodu. Każdy z nas jest. Dlatego musimy się angażować i korzystać ze swoich praw. Zróbcie to dla rodziny, przyjaciół, a przede wszystkim dla siebie.

Jesteś optymistą. Czy nie obawiasz się, że podziały wygrają?

Obawiam się, że jeżeli w tych wyborach wygrają podziały i nienawiść, to kolejne pięć lat dadzą przyzwolenie na dalsze różnicowanie ludzi na lepszych i gorszych, tych, którzy mają tu swoje miejsce, i tych, dla których go nie ma. Martwię się, że ten czas pogłębi istniejące podziały i zbudowanie Polski, w której każdy będzie czuł się dobrze, będzie o wiele trudniejsze. Mimo to wierzę, że po każdej burzy zawsze wyjdzie słońce. Że jeszcze będzie dobrze. Jeszcze będzie pięknie.

Julia Właszczuk
Proszę czekać..
Zamknij