Znaleziono 0 artykułów
28.09.2018

Vogue.pl poleca: 5 polskich marek z designem

28.09.2018
Podpis

Specjalna edycja Targów Rzeczy Ładnych rusza już w ten weekend, w Centrum Praskim Koneser w Warszawie. To okazja, żeby przekonać się o jakości nowego polskiego rzemiosła, poznać ciekawy design i fascynujące historie ludzi, którzy za nim stoją. Z długiej listy wystawców wybraliśmy pięć młodych marek, na które warto zwrócić uwagę.

Wood&Paper

(Fot. Materiały prasowe)

– Tworzone przez nas stoły, stoliki, komody i szafki promują funkcjonalizm i estetykę modernistyczną we współczesnym wydaniu – mówią założycielki Wood&Paper, Agata Kondracka i Magdalena Jasińska. Ich marka ma mocne wparcie w postaci taty Magdy, Zenona Jasińskiego i jego stolarskiej załogi z ponad 35-letnim doświadczeniem.

Wood&Paper powstał w kontrze do wszechobecnej dębiny i szybko wypracował swój charakterystyczny styl, na który składa się: nawiązanie do vintage’u, umiłowanie geometrii i odważne łączenie różnych rodzajów drewna i forniru. Jak mówią Agata i Magda, w ich projektach ogół staje się detalem, a detal wtapia się w konstrukcję mebla, czyniąc go nienachalnym, ale i trudnym do zapomnienia.

Wzorowe Towarzystwo

(Fot. Materiały prasowe)

Marka powstała ze słabości do starych, dekorowanych naczyń porcelanowych, ale autorzy projektu – współtworzący kolektyw Łobzowska Studio – zreinterpretowali je we własny sposób, używając czystych kolorów, zrywając z tektoniką czy symetrią. Mówią przekornie, że nie mają flagowego produktu: – Siła tkwi właśnie w zestawieniach z innymi. W tym, że możemy dowolnie mieszać i łączyć ze sobą różne naczynia w różnych dekoracjach, dzięki czemu zawsze tworzymy na stole zgrane towarzystwo.

Mają też bardzo osobisty stosunek do swoich przedmiotów. – Chcieliśmy nawiązać do tradycji nazywania fasonów porcelany imionami, co wpasowało się również w to, że nazwa Wzorowe Towarzystwo jest trochę dwuznaczna. Szukaliśmy imion, które skojarzą nam się z grafikami, które zaprojektowaliśmy i właściwie jako jedne z pierwszych przyszły nam do głowy Oskar (od Oskara Kolberga) i Walentyna (oczywiście Tierieszkowa). Jak się później okazało, wybraliśmy chyba mało popularne osoby i trochę mimochodem zrobił się z tego mały aspekt edukacyjny naszych produktów.

Papier plus druk

(Fot. Materiały prasowe)

Za marką stoi graficzka, Joaśka Kurkiewicz, która po studiach wyspecjalizowała się w starych technikach drukarskich i rzemieślniczych. Najlepiej czuje się robiąc funkcjonalne projekty, które są bliżej ludzi. Od dwóch lat prowadzi warsztaty introligatorskie i produkuje zeszyty.

– Od początku do końca tworzę je ręcznie, w krótkich seriach: szyję, składam kartki i drukuję okładki, pieczołowicie dobieram materiały do każdego egzemplarza: kolory druku pieczątek i odcienie nitek, wszystko musi ze sobą grać! Niektóre zeszyty są jedyne w swoim rodzaju, unikatowe – tłumaczy Kurkiewicz. Bestsellerem marki jest reinterpretacja niebieskiego zeszytu z ramką na imię i nazwisko właściciela, zszyta kontrastową nitką. – Jestem dzieckiem lat 80. i chyba stąd ten sentyment do czasów PRL-u – przyznaje Joaśka.

By Krawcowa

(Fot. Materiały prasowe)

Zaczęło się od przekory. – Nazywam się Monika Krawiec, żartowałam, że jestem krawcową, która nie umie szyć. Pewnego dnia postanowiłam to zmienić. Wyciągnęłam starą, zakurzoną rodzinną maszynę do szycia, przeszukałam internet, żeby sprawdzić, jak zacząć. I tak stałam się krawcową z krwi i kości – opowiada założycielka marki By Krawcowa.

Gdy uszyłam torebkę, żartowałam, że to kolekcja wiosenna By Krawcowa, a gdy uszyłam pierwszą lalkę dla mojej córeczki – wiedziałam, że ta nazwa była idealna – dodaje. 
Szmacianki można samemu zaprojektować na stronie internetowej marki, nadać im imię wyhaftowane na lalce albo dowolnie przebierać w ubranka zaprojektowane przez Monikę. Krawcowa czuwa, żeby lalki były bezpieczne: nie używa koralików, czy łatwych do oderwania ozdób, starannie dobrane materiały. Posiada znak Ce, który oznacza, że produkt jest odpowiedni dla dziecka już od urodzenia. – Moim marzeniem jest, aby lalki szmacianki zdobyły serca dziewczynek na całym świecie. Aby lalki z duszą zastąpiły wyidealizowane zabawki – dodaje Monika.

Studio Elevaar

(Fot. Materiały prasowe)

Stworzyć jakościowy, autorski produkt, nie zawyżać marży i wypełnić niszę na rynku, na którym dywany jako dobra luksusowe osiągają zawrotne ceny – tak można pokrótce opisać pomysł na biznes sopockiego Studia Elevaar.

Nowoczesne projekty sygnowane przez markę są realizowane tradycyjnymi rzemieślniczymi metodami w Azji, w duchu fair trade. Każdy nasz produkt jest sztuką samą w sobie. Wykonane przez nas dywany są utkane wyłącznie z naturalnych materiałów. Są bardzo trwałe i jeśli właściwie się o nie dba, mogą być przekazywane następnym pokoleniom w rodzinie – mówi Adam Lewicki reprezentujący studio. 

 

Najbliższa edycja #TRŁ FRESH została objęta patronatem Vogue Polska. Więcej informacji można znaleźć na stronie targirzeczyladnych.pl.

Basia Czyżewska
Proszę czekać..
Zamknij