
Lotta Volkova traktuje ubranie jak materiał badawczy. W swojej pracy stylistki analizuje je uważnie, myśli o nim jak o kostiumie. Za każdą z warstw, które nakłada na osobę, kryją się określony cel i uzasadnienie.
Niemiecki portal Highsnobiety uznał, że magnetyzm Lotty Volkovej wynika z jej „undrerdog coolness” – charyzmy outsiderki, której mimo małych szans udało się przebić szklany sufit. Z racji na jej sowieckie pochodzenie, można by ją opisać wywodzącym się ze starogreckiego słowem jurodiwy. Jurodiwymi nazywano w dawnej Rosji świętych szaleńców, osoby wyobcowane i ekscentryczne, które posiadły głęboką duchową mądrość, często niezrozumiałą dla otoczenia, odrzucające normy społeczne, wyzbyte kłamstwa i konwenansów, szczere do bólu. Może więc Volkova wcale o sobie nie kłamie. Po prostu nie przystaje do branżowego kanonu, gdzie indziej odnajduje punkt skupienia, inne są jej motywacje i źródła twórczego napędu.
Lotta Volkova wybiła się w branży dzięki współpracy z Demną
Szerokie spektrum zainteresowań Volkovej nie zawsze uważano za atut. Gdy zaczynała pracę jako stylistka, znajomy doradził jej, że powinna znaleźć pewien wyróżnik, etykietkę, która się do niej przylepi i przyciągnie klientów szukających konkretnych stylów i jakości. Oburzyła się, bo wtedy wierzyła, że rolą stylistki jest zmieniać się ze zlecenia na zlecenie, dostosowywać do potrzeb projektów. Nie umiała siebie intencjonalnie stworzyć. Zamiast obmyślać strategię, zaufała instynktowi. Z czasem z tych ciągłych zmian wykrystalizowała się rzeczona marka osobista, jej zawodowa tożsamość. Żeby to jednak było możliwe, musiała spotkać Goshę Rubchinskiyego, rosyjskiego projektanta i swojego rówieśnika. A potem Demnę Gvasalię, Gruzina, który, rozczarowany pracą dla wielkiej odzieżowej korporacji, z bratem i grupą znajomych postanowił założyć kolektyw Vetements. Gdy Gvasalia pokazał jej lookbook pierwszej kolekcji, stwierdziła, że o ile ubrania są świetne, to stylizacje – delikatnie mówiąc – im nie służą. Tak zaczęła pracować najpierw dla Vetements, a chwilę później dla Balenciagi, gdy Demna został dyrektorem kreatywnym marki. Wkład Volkovej w sukces Demny znacznie wykraczał poza składanie looków na pokaz. Konsultowała kolekcje, stylizowała, wymyślała koncepcje kampanii, prowadziła castingi, a nawet chodziła po wybiegach. Współpraca z Rubchinskiym i Gvasalią wyostrzyła też spojrzenie Volkovej na motywy z bloku wschodniego, co wpłynęło wyraźnie na jej portfolio.
Lotta Volkova lansuje i nosi to, co nowe, zaskakujące, wytrącające z nudy
Od czasu współpracy z Vetements Lotta podkreśla, że fascynuje ją praktyczność. Bada i sprawdza w praktyce możliwości ubrania, które dla większości z nas trudno skojarzyć z czymś użytkowym: topy bikini, bieliznę erotyczną, kowbojskie kapelusze, minispódniczki, ocieplacze na łydki i wysokie obcasy. Jej stylizacje, choć wydają się nieco dziwaczne, nie przytłaczają formą ani skalą, nie ograniczają ruchów, są „inne” na poziomie całości, ale poskładane ze znajomych klocków.

Volkova świetnie rozumie kulturę cyfrową, w której wartością nie jest to, co estetyczne i wynikające z kanonu, a to, co nowe, zaskakujące, wytrącające z nudy. Sama jest bardzo aktywna na Instagramie. Na jej profilu, który można przewijać bez końca, nigdy nie dochodząc do początków, jest dosłownie wszystko. Stalagmity i stalaktyty, największe drzewa w Ameryce, porozrzucane na pustyni kontenery transportowe, zabałaganione wnętrza podrzędnych restauracji, miasta spowite smogiem, psy w aparatach ortodontycznych, postaci w dziwnych pozach. Zamiast pięknych wyczyszczonych widoków są tu zatłoczone miejsca turystyczne, zamiast tańczących baletnic – ich powykręcane i zaklejone plastrami stopy, zamiast pięknych pleców – zgarbione i podrapane. Pełno tu kadrów z imprez, na których nikt nie wygląda dobrze, są też warchlaczki depczące gotowe do haftowania tamborki i budki telefoniczne imitujące wesołe, wyskakujące z wody delfiny. Bez filtra w każdym tego słowa znaczeniu. Choć publikowane przez nią zdjęcia, i te zrobione telefonem, i te wyszukane w internecie, nijak przystają do świata mody wysokiej, widać ich wpływ na jej współpracę z markami. Volkova coś obscenicznego czy odpychającego potrafi przełożyć na zachwycający intrygujący detal. Nie powinno więc dziwić, że tak dobrze rozumie się z fotografami i fotografkami takim jak Juergen Teller, Johnny Dufort, Julie Greve, Moni Haworth i Harley Weir.
Lotta Volkova pracuje teraz na stałe dla Miu Miu razem z Miuccią Pradą
Teraz Lotta pracuje na stałe dla Miu Miu, konsultuje kolekcje i stylizuje pokazy, marka notuje kwartalne wzrosty sprzedaży na poziomie 100 procent i ciągle trafia do rankingów najpopularniejszych i najbardziej pożądanych. Choć mówi się, że za jednego życia można dokonać tylko jednego estetycznego przewrotu, kariera Volkovej przeczy tym limitom.
Miuccia i Lotta co sezon opowiadają sobie historię o dziewczynie, która ma stać się personą wybiegu. Raz jest to nieco nieprzytomna plażowiczka, która rano zrywa się spóźniona do pracy, przed wybiegnięciem z domu stara się tylko uładzić rozczochrane włosy i na siłę upchnąć wszystko, czego potrzebuje, do torebki. Innym razem to dziewczyna tak skupiona na podkreślaniu swojej kobiecości, że staje się w tym komiczna. Ten otwarty sposób myślenia, dający pole do manewru i interpretacji pasuje stylistce i klientkom. Im więcej symbolicznych i tekstylnych warstw Volkova może połączyć, im mniej zrozumiałe są jej kombinacje, tym większą przykuwają uwagę.
Cały tekst znajdziecie w czerwcowym numerze „Vogue Polska”. Wydanie możesz zamówić z wygodną dostawą do domu.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.