
To opowieść o pokoleniu, które decydując się na wyjazd do Paryża i edukację w pracowni Antoine’a Bourdelle’a, w pełni świadomie i odważnie, jako emancypujące się kobiety, podążało drogą realizacji swoich artystycznych zamierzeń – mówi Ewa Ziembińska, kuratorka wystawy „Kierunek Paryż”. Nowa ekspozycja w warszawskiej Królikarni poświęcona jest polskim rzeźbiarkom z początku XX wieku – ich talentowi, determinacji i oddaniu sztuce.
Rzeźbiarstwo to praca w pocie czoła, w oparach kamiennego kurzu i brudzie gliny. Z tego powodu – jak twierdził w 1874 roku filozof Henryk Struve – „nie może się szczycić szczególnemi względami płci pięknej”. Tworzenie rzeźb uważano za zajęcie dla kobiet nieodpowiednie, nieprzynoszące dochodu, a nawet nieobyczajne. Dziewczętom z dobrych domów nie wypadało bowiem parać się brudną robotą, zmuszającą do wysiłku. W bezpośrednim, ręcznym kształtowaniu tworzywa i odwzorowywaniu nagich ciał modeli widziano coś niemoralnego. Rzeźbę traktowano więc jako domenę mężczyzn. W „Tygodniku Ilustrowanym” krytyk Jan Żyznowski pisał: „Strona techniczna sztuki rzeźbiarskiej wymaga męskich ramion, rozwiniętych mięśni, słowem: pewnej, ponadprzeciętnej siły fizycznej. (...) Z podziwem tedy niekłamanym przyglądamy się każdej rzeźbie, którą podpisała kobieta, wnet wyobrażając sobie autorkę jako pewien wyjątek”. Tych „wyjątków” było jednak sporo. Już u schyłku XIX wieku w Polsce wyraźnie wzrosło zainteresowanie rzeźbą wśród młodych adeptek sztuki. Problem w tym, że zdobycie umiejętności w tej dyscyplinie przychodziło im z trudem.
Możliwości podjęcia przez kobiety studiów artystycznych w rozbiorowej Polsce były mocno ograniczone, zwłaszcza na kierunku rzeźbiarskim. Szkoła Sztuk Pięknych w Krakowie, zarządzana przez Jana Matejkę, nie przyjmowała dziewcząt aż do 1920 roku. Z kolei warszawska klasa Wojciecha Gersona, choć koedukacyjna, koncentrowała się głównie na rysunku i malarstwie. Naukę w dziedzinie rzeźby oferowały krakowskie Wyższe Kursy dla Kobiet, zainicjowane w 1868 roku przez Adriana Baranieckiego. Trzy dekady później rzeźbiarka Teofila Certowiczówna założyła własną szkołę dla panien, którą jednak z braku funduszy musiała wkrótce zamknąć. W istniejącej od 1908 roku Szkole Sztuk Pięknych dla Kobiet Marii Niedzielskiej rzeźba, której uczył Jan Szczepkowski, zajmowała miejsce marginalne. Młode artystki pobierały zazwyczaj prywatne lekcje w pracowniach doświadczonych rzeźbiarzy. Wiele aspirujących twórczyń nie poprzestało na elementarnej edukacji nabytej w kraju. Aby rozwijać talent, kontynuowały kształcenie za granicą. Spośród europejskich destynacji liczyła się tylko jedna: Paryż – niekwestionowana stolica sztuki.
W atelier mistrza

„Artysta musi być jednocześnie trzeźwy i wzruszony. Jeśli nie odczuwa wzruszenia, nic nie stworzy. Jeśli jest zanadto wzruszony, nie będzie dość jasny i ścisły. (...) Aby być artystą, trzeba być zarazem świętym i wściekłym psem” – między innymi takich lekcji udzielał swoim podopiecznym Émile Antoine Bourdelle. Renoma tego wybitnego rzeźbiarza, ucznia i duchowego spadkobiercy Auguste’a Rodina działała jak magnes, ściągając do niego młodych twórców poszukujących mentora. Mistrz przyjmował ich w swoim paryskim atelier przy Impasse du Maine (dziś Rue Antoine-Bourdelle), a także w Académie de la Grande Chaumière na Montparnassie, gdzie wykładał przez 20 lat. Jako wyśmienity pedagog nie tylko dzielił się praktycznymi tajnikami rzeźbiarskiego warsztatu, lecz także przekazywał teoretyczną wiedzę z zakresu estetyki. Antyczne prawidła sztuki przekładał na język nowoczesnej plastyki, a w klasyczną harmonię formy potrafił tchnąć pierwiastek nieskrępowanej ekspresji. Estymę i sympatię studentów zdobył, przede wszystkim nie narzucając im jednej drogi twórczej, lecz ośmielając do wytyczania własnych ścieżek. W ciągu blisko czterech dekad, między 1890 a 1929 rokiem, Bourdelle wykształcił setki artystów, spośród których wielu – m.in. Henri Matisse, Alberto Giacometti, Wiera Muchina, Léon Indenbaum czy Josefina de Vasconcellos – zapisało się na kartach historii sztuki.
Przyjaciel Polaków

W pracowni Bourdelle’a ćwiczyli się Amerykanie, Włosi, Rosjanie, Skandynawowie, Hiszpanie, a nawet studenci z odległych Chin, Argentyny i Japonii. Uczniowskie grono zasilała też liczna grupa Polaków, a właściwie Polek, gdyż to właśnie kobiety stanowiły w niej większość. Francuski mistrz darzył naszych krajan szczególną przychylnością. Wspierał polonijne komitety i inicjatywy, będące wyrazem tożsamości narodowej i dążeń niepodległościowych. W 1909 roku wszedł w skład jury konkursu na pomnik Fryderyka Chopina (zwycięski projekt Wacława Szymanowskiego upiększa dziś warszawskie Łazienki Królewskie), a w 1914 roku objął patronatem powstanie w Paryżu Polskiej Akademii Malarstwa (jej działanie udaremnił wybuch I wojny światowej). Trwałym świadectwem solidarności z Polakami jest stojący obecnie na prawym brzegu Sekwany pomnik Adama Mickiewicza, któremu Bourdelle poświęcił ostatnich 20 lat życia. Odlaną z brązu kolumnę, zdobioną m.in. płaskorzeźbionymi scenami z „Dziadów” i „Konrada Wallenroda”, wieńczy posąg wieszcza-tułacza. „Chciałbym, aby ten monument nie był prezentacją jedynie Mickiewicza, ale by symbolizował wasz kraj, Polskę całą” – stwierdzał rzeźbiarz.
Lekcja twórczej wolności

„Samym zjawieniem się i charakterystyczną postacią robił Bourdelle niezwykłe wrażenie na otoczeniu. Znać to było z pełnego uszanowania i powagi sposobu, jakim pozdrawiali go zajęci w odlewni robotnicy. Nazywano go powszechnie «Maître»” – tak „mistrza” wspominała Zofia Trzcińska-Kamińska. Nie ona jedyna uległa jego aurze. Między rokiem 1907 a późnymi latami 20. nauki u Francuza pobierały m.in. Kazimiera Małaczyńska-Pajzderska, Janina Broniewska, Luna Amalia Drexler, Mika Mickun, Olga Niewska i Maria Lednicka-Szczytt. Każda z nich miała już pewne obycie z rzeźbiarską materią, wyniesione ze szkół w Krakowie, Lwowie lub Warszawie, a także z praktyk w pracowniach Xawerego Dunikowskiego, Antoniego Popiela czy Wacława Szymanowskiego. Studia w Paryżu obiecywały kobietom nie tylko dalsze doskonalenie warsztatu, lecz także twórczą emancypację – odkrywanie własnego języka. Polskie artystki rozwijały indywidualny styl, pozostając jednocześnie pod wpływem lekcji nauczyciela. Jako dydaktyk Bourdelle uważał za swój obowiązek jak najlepsze przygotowanie przyszłych rzeźbiarek, uwrażliwienie ich na kwestie kompozycji, tektoniki czy modelunku, a także poszerzenie ich horyzontów. Zwykł mawiać: „Rzeźba zawiera w sobie wszystkie inne sztuki. Rzeźbiarz musi być architektem, aby zbudował swe dzieło, musi być malarzem, aby zestawić w nim cienie, światła, walory, musi być złotnikiem, aby wycyzelować szczegóły”.

Zawód: rzeźbiarka
Repertuar gatunków i technik, w jakich działały polskie artystki, był niezwykle szeroki. Asystując Bourdelle’owi przy płaskorzeźbach na fasadzie Théâtre des Champs-Élysées, Janina Broniewska wprawiła się w tworzeniu własnych reliefów, w których zjednała bourdellowską dynamikę z geometryczną zdobnością art déco. Mika Mickun wyspecjalizowała się w ceramice krytej wielobarwnymi szkliwami, zaś Kazimiera Małaczyńska-Pajzderska – w popiersiach portretowych oraz medalierstwie. Rodzimym plastyczkom nieobce były też rzeźby sakralne, detale architektoniczne, nagrobki, a nawet projekty fontann. Studia pod okiem francuskiego mistrza ośmielały do odkrywania tych obszarów sztuki, które dotąd pozostawały dla kobiet niedostępne, jak choćby rzeźba monumentalna. Wykonywanie pomników i figur stawianych w przestrzeni publicznej zlecano głównie mężczyznom. Za specjalność kobiet uważano natomiast dzieła o kameralnym charakterze. Uczennicom Bourdelle’a udało się do pewnego stopnia zniwelować ten patriarchalny podział. W twórczości Olgi Niewskiej znaleźć można pomnik Józefa Piłsudskiego w Bydgoszczy i Ignacego Daszyńskiego w Warszawie, a także pełnoplastyczną rzeźbę „Kąpiąca się”, która do dziś zdobi Park Skaryszewski. Z kolei poznańskie posągi Tadeusza Kościuszki oraz Woodrowa Wilsona to dzieła autorstwa Zofii Trzcińskiej-Kamińskiej. Wielkoskalowe, publiczne realizacje świadczyły o zmieniającym się postrzeganiu kobiet jako profesjonalnych artystek. Zawód rzeźbiarki budził coraz mniej społecznych obiekcji.


„Jesteście narodem artystów”
Za miarę sukcesu wychowanek Antoine’a Bourdelle’a należy uznać obecność ich dzieł na prestiżowych ekspozycjach (np. Salon Jesienny i Salon Tuileryjski w Paryżu, Biennale w Wenecji, Wystawa Światowa w Nowym Jorku), jak również zdobyte nagrody i wyróżnienia. Poważanie przyniosły im również prezentacje m.in. w warszawskiej Zachęcie czy Towarzystwie Przyjaciół Sztuk Pięknych we Lwowie. Lednicka-Szczytt cieszyła się popularnością we Włoszech, Mickun wystawiała swoje prace w San Francisco i Buffalo, a Niewska w Amsterdamie, Berlinie i Los Angeles. W organizowaniu indywidualnych pokazów pomagała im reputacja i koneksje Bourdelle’a, który nierzadko osobiście kreślił w katalogach kilka słów o swoich podopiecznych.

Pomimo bezcennego wsparcia mistrza, a przede wszystkim talentu i wytrwałości artystek, pamięć o ich twórczych osiągnięciach stopniowo się zacierała. W dużym stopniu przyczyniła się do tego druga wojna światowa, która strawiła wiele dzieł i niejednokrotnie zmuszała kobiety do poświęceń kosztem kariery. Szczęśliwie, współczesne ekspozycje, na czele z pokazem „Kierunek Paryż” w warszawskiej Królikarni, przywracają nie tylko pamięć, lecz także należne polskim rzeźbiarkom miejsce w historii sztuki. W świetność nadwiślańskich artystów i artystek głęboko wierzył sam Bourdelle, deklarując: „Jestem zawsze z wami, młodymi, i z tymi, którzy szukają nowych dróg i nowych sposobów wypowiedzenia się w sztuce – szukajcie, próbujcie, oglądajcie, na pewno stworzycie formy nowe, doskonałe, wszak wy, Polacy, jesteście narodem artystów”.
Źródła cytatów:
„Nauki Bourdelle’a”, red. M. Dormoy, „Głos Plastyków”, (1-7) 1937
H. Struve, „Udział kobiet w sztukach pięknych: studium”, „Kłosy”, (455) 1874
Z. Trzcińska-Kamińska, S. Marzyński, „Antoine Émile Bourdelle. Wspomnienia z pobytu w pracowni mistrza w roku 1928”, „Architektura i Budownictwo. Miesięcznik Ilustrowany”, (1–2) 1930
J. Żyznowski, „Olga Niewska. Salon Cz. Garlińskiego”, „Tygodnik Ilustrowany”, (3) 1924
Wystawa „Kierunek Paryż. Polskie artystki z pracowni Bourdelle’a” w Muzeum Rzeźby im. Xawerego Dunikowskiego w Warszawie (Muzeum Narodowe w Warszawie) potrwa do 26 października 2025 r. Ekspozycji towarzyszy bogato ilustrowany katalog, zawierający eseje Ewy Ziembińskiej, Matyldy Borcuch i Claire Boisserolles.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.