Znaleziono 0 artykułów
23.07.2022

Zuzanna Isham: Budzi mnie słońce, karmi mnie ziemia

23.07.2022
Fot. Cassidy Araiza

Jako dziecko chciałam żyć inaczej, mieć konia, realizować scenariusze filmowe, żyć w świecie, którego nie ma. Gdy trafiłam do Teksasu okazało się, że mój wyśniony świat to prawda, która istniała daleko – tłumaczy Zuzanna Isham. Zaczynamy tę podróż trochę od końca, niech jej zdradzony finał będzie słoneczną obietnicą.

Kilka lat temu Zuza nie była tak szczęśliwa. Miała, co prawda, świetną pracę w branży mody, w której postanowiła się schować przed ustrukturyzowanym biurowym światem. Pisała o trendach dla serwisu jednego z międzynarodowych magazynów o modzie. Jednak żyła dość monotonnie, codziennie rano stojąc w korkach do korporacji. Wśród tego betonu kwitły w niej fantazje o wolności, niezależności, naturze, życiu na własnych warunkach. Rósł w niej bunt. Najpierw zaczęła zmieniać tematy na bardziej odpowiedzialne społecznie i mniej nakręcające konsumpcję, wreszcie złożyła rezygnację. – Wszyscy wiedzieli, że w końcu mnie dokądś wywieje – tłumaczy. 

Fot. Cassidy Araiza

Taką naturę miała od dziecka. Jako zodiakalny Strzelec, mały „outlaw”, mówiąc już po amerykańsku, zawsze ginęła gdzieś w lesie, dawała się ponieść nogom albo przygodom podwórka. Połowa jej rodziny to farmerzy, w dzieciństwie skakała więc po snopkach siana, uczyła się zielarstwa, jeździła z dziadkami do agroturystyki z kucykami i tipi. Gdy poczuła presję układania sobie życia według społecznie przyjętych schematów, zapragnęła tej natury na nowo. – Nagle zrozumiałam, że dążenie do sukcesu powinnam zastąpić dążeniem do spełnienia – stwierdza. Chciała mieć reset, uciec na długo i daleko, najlepiej do kraju, w którym brzmiał inny język, panowały inna kultura i klimat. Zaaplikowała o pracę przez jedną z agencji typu work and travel dla osób dorosłych i postanowiła wyjechać na kilka miesięcy do Stanów. Ciągnęła ją Kalifornia – jej upał, wylewni i temperamentni ludzie, a dodatkowo duże szanse na pracę w okolicach zawodu. 

Fot. Cassidy Araiza

Los chciał inaczej. Pierwsza oferta, jaką dostała, przyszła z Teksasu. Stan znała tylko z westernów. Przekonała ją twórcza praca z dziećmi na letnich obozach. Trzy miesiące, a potem miesiąc wolnego na podróż. Zdała sobie sprawę, że niewiele o tym stanie wie. Gdy zaczęła mu się przyglądać, okazał się być nasyconą obfitością roślinności ziemią, przestrzenią, w której jest miejsce na poszukiwanie siebie. Zuza szukała dokładnie tego. Jej jedyną motywacją do wyjazdu była potrzeba rozwoju osobistego, zmiana kontekstu. Nie w głowie
jej były romanse, miała trochę dosyć facetów. Los lubi jednak w planach namieszać.

Przed wyjazdem zaczęła podróżować do Teksasu wirtualnie. Instagram właśnie wprowadzał opcję wyszukiwania po lokalizacjach. Podglądała, jak żyją jego mieszkańcy, jak wyglądają, jaki otacza ich pejzaż. W wynikach wyszukiwania zaczął powtarzać się pewien profil – pełen antyków i archiwalnych zdjęć kowbojów i rdzennych mieszkańców Stanów Zjednoczonych. Nie wiedziała, kto go prowadzi, nie miało to większego znaczenia. Liczyły się estetyka i ciekawe konteksty, które autor zdjęć pokazywał. Dzień przed wylotem napisała do niego wiadomość z pytaniem, co trzeba zobaczyć podczas pobytu w Teksasie. Dwa tygodnie później, w wolny od pracy weekend siedziała już w pociągu, jadąc ku, jak później się okaże, bratniej duszy i wybrankowi serca.

Fot. Cassidy Araiza

Cały tekst znajdziecie w wakacyjnym wydaniu magazynu „Vogue Polska” z dodatkiem „Vogue Polska Travel”. Do kupienia w salonach prasowych, online z wygodną dostawą do domu oraz w formie e-wydania

 

 

Kamila Wagner
Proszę czekać..
Zamknij