Znaleziono 0 artykułów
05.12.2019

Chanel Métiers d’art: W apartamencie Coco

05.12.2019
Finał pokazu (Fot. Getty Images)

Jestem dzieckiem Gabrielle i Karla. Pracując w Chanel, poznałam wszystkie tajemnice tego domu mody – mówi Virginie Viard. Projektantka zaprezentowała wczoraj w Paryżu kolekcję inspirowaną wystrojem wnętrza, w którym mieszkała założycielka marki.

Swoimi kolekcjami Métiers d’art zmarły w lutym Karl Lagerfeld zabierał widzów w podróż dookoła świata – od Egiptu po Szkocję. Następczyni cesarza mody, Virginie Viard, postanowiła zaprosić gości do domu, a konkretnie do apartamentu Coco Chanel przy 31 Rue Cambon. To właśnie wśród ukochanych przedmiotów założycielki paryskiego domu mody projektantka szukała inspiracji. Równie ważne jak dziedzictwo Gabrielle jest dla niej związek z maisons, które dla Chanel zajmują się tworzeniem aplikacji, koronek czy piór.

(Fot. Getty Images)
(Fot. materiały prasowe Chanel)

To właśnie ona była u boku Karla odpowiedzialna za budowanie relacji z mistrzami rzemiosła. Teraz znów się ku nim zwróciła, by poprosić o stworzenie kamelii drukowanych na piórach, naszywane łańcuchy i źdźbła kłosów wykonane z cekinów. Viard, tak jak Coco, traktuje wyjątkowe przedmioty – złote lwy odnoszące się do znaku zodiaku Chanel, feniksy czy żyrandole łączące dwie litery „C” – jak talizmany. Swoją kolekcją chce je ofiarować innym kobietom, włączając je do świata Coco. Tak by poczuły blask Chanel, zbliżyły się do Coco, otrzymały odrobinę luksusowego szczęścia.

(Fot. Getty Images)

Nad pokazem Viard pracowała z reżyserką Sofią Coppolą, przyjaciółką domu mody. Dla niej centralnym punktem 31 Rue Cambon, gdzie Chanel wprowadziła się jeszcze jako kapeluszniczka, zawsze były lustrzane schody. To właśnie po nich przechadzały się modelki podczas pierwszych pokazów Chanel. Viard i Coppola postanowiły powrócić do tej kubistycznej przestrzeni z początku lat 20. XX wieku. To właśnie tutaj modelki zaprezentowały kolekcję Pre-Fall 2020. Bezpretensjonalną, prostą, luksusową. „Dla kobiet, które nie chcą zbyt długo zastanawiać się nad tym, co na siebie włożą”, jak skomentował Hamish Bowles w recenzji na Vogue.com.

(Fot. Getty Images)

Czy to zarzut? W czasach nieustającego przymusu wyboru, nadprodukcji i mnogości taka jednorodna, przystępna i łatwa w odbiorze propozycja wielkiego domu mody ma zdjąć z klientek ciężar. Szuka płaszcza? Znajdzie w kolekcji czarny dwurzędowy, lekko oversize’owy i o fasonie sukienki. Wybiera się na przyjęcie? Ma do wyboru cały arsenał małych czarnych – z kameliami, gorsetowych, asymetrycznych. Obowiązuje ją biurowy dress code? Z pomocą przyjdą wariacje na temat Chanelowskiego kostiumu, w czerni i bieli albo pastelach.

(Fot. Getty Images)

A wolne duchy mogą brać z kolekcji po jednym elemencie. W końcu wystarczy torebka na łańcuszku, kamelia albo sznur pereł, żeby poczuć się częścią tego świata. Choć pobrzmiewają w kolekcji echa lat 70. i 80., dekadenckiego glamouru i intelektualnego Paryża, Viard najlepiej wychodzi lekkość – zestawienie spódnicy baletnicy z topem z logo albo mini z białym T-shirtem, które włożyła na wybieg Kaia Gerber. Czyżby Viard podążała śladem Marii Grazii Chiuri, która z różnym efektem odmładza Diora? Sprzedaż akcesoriów utrzymuje domy mody na powierzchni, nawet jeśli ich projektanci skłaniają się raczej ku temu, co zachowawcze, a nie co awangardowe.

Anna Konieczyńska
Proszę czekać..
Zamknij