Znaleziono 0 artykułów
16.01.2023

Coś niebieskiego na ślubie architektki krajobrazu Elizabeth Tyler? Jej suknia

16.01.2023
Fot. Anne Schwarz

Tyler powiedziała „tak” na łące w hrabstwie Wiltshire, ubrana w suknię inspirowaną projektami Charlesa Jamesa. Sukienka była niebieska, w odcieniu w stylu Marii Antoniny.

Gdy architektka krajobrazu Elizabeth Tyler – sygnowane jej nazwiskiem studio odpowiada za niektóre z najpiękniejszych ogrodów w Wielkiej Brytanii – w zeszłym roku wychodziła za swojego obecnego męża, agroekologa George’a, dzień ich ślubu okazał się celebracją zarówno młodej pary, jak i urody angielskiego krajobrazu. Para poznała się pięć lat temu, w czasie weekendu z przyjaciółmi w Wiltshire, po czym kilka lat później przeprowadziła się do tego hrabstwa, pełnego wiejskich terenów. 
To była miłość od pierwszego wejrzenia – Tyler wspomina pierwsze spotkanie z Georgem, siedząc teraz w swoim domu, ze szczeniakiem, mieszańcem charta z owczarkiem szkockim, zwiniętym na jej kolanach. – Jestem romantyczką, więc bardzo się cieszę, że nasza dwójka poznała się w tak naturalnej sytuacji. 

Przeskakujemy do roku 2021, w którym George oświadczył się podczas ich przechadzki po Równinie Salisbury pierścionkiem zaręczynowym z drugiej dekady XX wieku, należącym kiedyś do jego babci („z tego co mówią, bardzo wytwornej postaci”). Para szybko wyznaczyła datę ślubu na lato 2022 roku. Jeżeli chodzi o wybór miejsca, zarówno Elizabeth, jak i George mieli poczucie, że sensowne będzie trzymanie się okolic domu – stanęło na niedużej posiadłości ich przyjaciela w Woodford Valley, której ogrody George pomagał przywrócić do dawnej świetności.

– Czuliśmy, że te tereny reprezentują nasze życie i naszą pracę, a także miejsce, które uczyniliśmy swoim domem – poza tym tamtejsza atmosfera była odpowiednia dla takiego wesela, na jakim nam zależało, bardzo luźna i pełna wolności. Elizabeth sama naszkicowała zaproszenia ślubne, na których znalazł się zimorodek jako nawiązanie do nazwy tego miejsca, a całe wydarzenie planowała z pomocą organizatorki eventów Emily Rose.

Jeśli chodzi o suknię, Tyler wiedziała, „że nie bardzo chce zakładać białą”, zdecydowała się zamiast tego na kolor „niebieski w stylu Marii Antoniny” i zwróciła się do projektantki Pauli Nadal, by pomogła wprowadzić tę wizję w życie. – Zrobiłam moodboard z sukniami zaprojektowanymi przez Charlesa Jamesa. Bardzo chciałam założyć gorset i turniurę – uwielbiam XVIII-wieczne sylwetki. Nadal wymyśliła wykończenie szytej na zamówienie kreacji: konstelację perłowych i kryształowych „gwiazd”, ręcznie naszytych na spódnicę przez samą Paulę, wraz z haftem w postaci maleńkiego E jak Elizabeth. Po biżuterię Tyler zwróciła się do swojej teściowej, jubilerki Julii Lloyd George– Zrobiła nasze obrączki ślubne i zaprosiła mnie, bym przyjrzała się z nią innej biżuterii. Choker, który miałam na sobie w dniu ślubu, to pierwszy projekt, który przymierzyłam. Obie nie mogłyśmy uwierzyć, jak idealnie pasował do sukni. Do tego kolczyki – małe diamentowe wkrętki – były jej prezentem ślubnym dla mnie, miałam też stary perłowy naszyjnik od moich rodziców, który założyłam jako bransoletkę.

W dniu ślubu bliscy młodej pary zebrali się na polanie pełnej polnych kwiatów, między innymi krwawnicy, wierzbówki kiprzycy, sadźca konopiastego i wiązówki błotnej, a ceremonię poprowadził brat George’a. Przyjaciółka pary, Zoë Tryon, udzieliła błogosławieństwa na zakończenie uroczystości. – Przywołała dawnego ducha tego miejsca – wspomina Elizabeth z uśmiechem. – Bo znajduje się ono niedaleko Stonehenge i najstarszych ludzkich osad w Wielkiej Brytanii, więc przyniosła trochę wody z potoku i pobłogosławiła nas oboje. To było magiczne uczucie. Kuzynka Tyler, Cecilia Cadman, muzyczka mieszkająca i pracująca w Wiedniu, zorganizowała też chór, składający się z rodziny i przyjaciół, który zaśpiewał kilka XVII-wiecznych utworów, a następnie wystąpiła solo. 

Gdy przysięgi i obrączki zostały wymienione, goście udali się na przyjęcie do pawilonu ogrodowego, ustawionego na pobliskiej łące łęgowej – dokąd nowożeńcy przybyli łodzią wiosłową, skąpani w deszczu confetti. Jedna z najbliższych przyjaciółek Tyler z Wiltshire, Sophie Eley z Flowers With Wild Abandon, stworzyła kwiatowe kompozycje na stoły – każdy pąk, który się w nich znalazł, od kosmosów po nagietki, wyrósł w promieniu 25 kilometrów od miejsca imprezy. – Postanowiłam, że wszystko będzie sezonowe, co doprowadziło mnie do żółto-białej palety kolorystycznej – wyjaśnia Tyler. Jeden z jej ulubionych elementów wystroju? Obłoki z suszonego dzikiego owsa, które Eley zainstalowała nad stołami. 

W menu na kolację znalazła się sarnina, dostarczona przez lokalną firmę cateringową Bread and Flowers– Chcieliśmy, by wpływ całego wydarzenia na środowisko był niewielki. Z kolei firma Cartails sprawiła, że mrożone margarity lały się strumieniami. – Jako ukłon w stronę mojego szwedzkiego dziedzictwa w czasie toastów piliśmy shoty Aquavitu. A na zakończenie? – Ciasto owocowe w starym dobrym stylu, które i ja i George uwielbiamy.

Następnie nadeszła pora na zabawę, wszyscy wykonali tradycyjny szkocki taniec, po czym około godz. 23 pałeczkę przejął DJ, a Elizabeth przed powrotem na parkiet wskoczyła w sukienkę Hunza G. 

Poniżej zobaczysz więcej szczegółów tego spektakularnego wesela. 

Artykuł oryginalnie ukazał się na vogue.co.uk.

Urocza wiadomość od Pauli Nadal, która współpracowała z Tyler przy pro-jektowaniu sukni.

Buty Aeyde, ozdobione kokardami i kryształami.

Panna młoda utrzymała swój makijaż w naturalnym i eleganckim stylu, na-tomiast wskazówek dotyczących uczesania udzieliła jej Maisie Tompkins z Josh Wood – stała stylistka fryzur Tyler.

Tyler wybrała suknię w kolorze „niebieskim w stylu Marii Antoniny”, choć wcześniej rozważała bardziej jaskrawy, elektryzujący odcień.

Odniesieniami, które panna młoda wykorzystała w swojej sukni, są między innymi projekty Vivienne Westwood, Johna Galliano i amerykańskiego pro-jektanta Charlesa Jamesa.

Dopełnieniem sukni od Pauli Nadal była odrobina kryształów i pereł oraz wyhaftowana litera E.

Choker i kolczyki panny młodej pochodzą od jej teściowej, projektantki biżu-terii Julii Lloyd George, z kolei perłowy naszyjnik, podarowany jej przez ro-dziców, został wykorzystany jako bransoletka.

Projektantka Beatrice Perry wykonała na zamówienie specjalną wersję swo-jej torebki Sutera w liliowym kolorze, którą Tyler miała przy sobie tego dnia.

Nie wiedzieliśmy, jak sprawdzą się nasze pomysły, biorąc pod uwagę, że ten dom nigdy nie był wykorzystany jako miejsce na wesele – wspomina Ty-ler. – Ale efekt końcowy był piękny.

George, agroekolog, pomagał w doprowadzeniu do dawnej świetności tere-nu, na którym para związała się węzłem małżeńskim.

Polana, na której para młoda powiedziała „tak”, była otoczona polnymi kwia-tami.

Pazie i dziewczynki sypiące kwiatki byli ubrani w projekty Elfie London.

Bukiet Tyler został zrobiony z dzikiego powojnika.

Elementem ceremonii było błogosławieństwo z wykorzystaniem wody z po-bliskiej rzeki.

Kuzynka Elizabeth, Cecilia Cadman, muzyczka z Wiednia, nadzorowała mu-zykę w czasie ceremonii, a także wystąpiła solo.

Chór, składający się z rodziny i przyjaciół, wykonał XVII-wieczne kompozy-cje.

Formalnie para młoda pobrała się dzień wcześniej w „maleńkim lokalnym kościółku”, co oznaczało, że ceremonia na świeżym powietrzu mogła być krótka, urocza i zachwycająco nietradycyjna.

Elizabeth i George poznali się w czasie weekendu z przyjaciółmi w Wiltshire, po czym przeprowadzili się razem do tego właśnie hrabstwa i od razu wie-dzieli, że najlepiej będzie zorganizować wesele „blisko domu”.

Nowożeńcy opuścili miejsce ceremonii w łódce wiosłowej, udekorowanej lo-kalnymi kwiatami w biało-żółtej palecie kolorystycznej.

Para młoda w deszczu confetti.

Goście idą przez łąkę z miejsca ceremonii do pawilonu ogrodowego.

Para młoda przemawiająca do najbliższych – niektórzy z nich zatrzymali się w pobliskim domu gościnnym Henge Estate.

Kolacja weselna została zorganizowana w pawilonie ogrodowym postawio-nym na łące łęgowej, pełnej wiązówki błotnej.

Nad stołami florystka Sophie Eley powiesiła stroiki z suszonego dzikiego owsa.

W menu znalazła się sarnina, dostarczona przez firmę cateringową Bread and Flowers.

Chciałam, by nikt nie musiał czekać na drinka – zauważa Tyler. Niekończący się strumień mrożonej margarity zapewniła firma Cartails.

W czasie toastów gościom podawano Aquavit jako ukłon w stronę szwedz-kiego pochodzenia Tyler.

Państwo młodzi dołączyli do swoich gości w tradycyjnym szkockim tańcu.

Redakcja „Vogue”
Proszę czekać..
Zamknij