Znaleziono 0 artykułów
20.06.2022

Karolina Ościk-Alama: Nonszalancja kontrolowana

20.06.2022
Fot. Lola Banet

Podobnie jak w modzie, w kwestiach pielęgnacji i makijażu Karolina Ościk-Alama pozostaje wierna minimalizmowi. Na co dzień ogranicza się zaledwie do kilku produktów, za to o bogatej konsystencji, choć przyznaje, że nie zawsze tak było. Tylko nam opowiada o tajemnicach swojego intymnego urodowego świata.

Choć Karolina Ościk-Alama pozostaje jedną z najbardziej znanych polskich influencerek mody, tematyka urodowa zajmuje na jej społecznościowych platformach równie dużo miejsca, co stylizacje. Przenikają się one jednak płynnie, ponieważ w obu dziedzinach bliski jest jej minimalizm. Przy użyciu niewielu środków Karolinie udaje się osiągać zjawiskowe efekty.

Kluczem do takich rezultatów są przede wszystkim konsekwencja i świadomość – własnych potrzeb oraz rynku. Ościk-Alama uwielbia wypatrywać kosmetycznych nowinek i słuchać, co mają do powiedzenia eksperci w kwestii produktów i składników. Dzięki zgromadzonej wiedzy sama jest dziś autorytetem dla wielu obserwatorek. Podkreśla jednak, że cały czas się uczy. Ma cerę suchą i naczynkową, pilnuje więc, by jej nie podrażniać i zapewniać solidną warstwę ochronną. Nie stosuje jednak wielu produktów. W codziennej pielęgnacji ogranicza się zaledwie do kilku, ale za to o bogatej konsystencji. Uwielbia olejki – dodaje je nawet do podkładu, uzyskując dzięki temu efekt rozświetlenia. Rezultaty mówią same za siebie – jej twarz promienieje zdrowym, dziewczęcym blaskiem.

Fot. Lola Banet

Metoda prostych kroków

Podczas porannej pielęgnacji najczęściej ogranicza się do serum z witaminą C i kwasem ferulowym marki Mesoestetic, kremu nawilżającego Skin Awake Bogna Skin i oczywiście kremu SPF, wieczorem zaczyna od solidnego dwuetapowego oczyszczania. – Najpierw stosuję oliwkę z Babor, a następnie koncentrat myjący tej samej marki – mówi. – Tonik? Nie zawsze, ale jeśli już, to The Wild Rose z Bogna Skin. W dalszej kolejności aplikuję serum z kwasem hialuronowym La Roche-Posay, krem pod oczy Shiseido i bogaty krem La Mer. Jestem też fanką masaży twarzy, szczególnie kobido. Od czasu do czasu masuję się też samawystarczy krem o gęstej konsystencji i 10 minut, by zobaczyć satysfakcjonujące efekty. Gdy pytam o modne gadżety – rollery, chłodzące kule, płytki gua sha, odpowiada: – Wierzę w moc dłoni. Czasem sięgam po stalową „rybkę” od La Mer, ale z reguły masaże wykonuję palcami. Manualne techniki ewidentnie na nią działają – jej idealnie zarysowane kości policzkowe i linia szczęki są z pewnością dziedzicznymi cechami urody (do pozazdroszczenia!), ale widać też w nich systematyczną pracę. Nic dziwnego, że makijaż Karolina ogranicza do minimum. Choć mówi, że nie zawsze tak było. Wspólnie wspominamy lata młodości i zbyt ciężkiego, przerysowanego make-upu. Ja wzdrygam się na myśl o mocnym konturowaniu, „tafli” rozświetlacza i karykaturalnie podkreślonych brwiach, ona z kolei śmieje się, gdy przywołuje
grubą kreskę na powiece. Nazywa ją „lewitującą”. Dziś jest ambasadorką lekkiego i naturalnego makijażu.

Fot. Agnes Lloyd Platt

Cały tekst znajdziecie w najnowszym wydaniu „Vogue Beuaty Polska”. Do kupienia w salonach prasowych i online.

Michalina Murawska
Proszę czekać..
Zamknij