Znaleziono 0 artykułów
24.01.2019

#10yearchallenge w naturze

24.01.2019
Podnoszący sie poziom morza zatapia wioskę Bulacan na filipinach (Fot. Getty Images)

Dziesięć lat temu wody u wybrzeży Gwadelupy czy Belize były turkusowe. Dzisiaj są brunatne. Pokrywa je warstwa gnijących wodorostów, gruba nawet na dwa metry, sięgająca kilkanaście metrów w głąb morza.

We środę wieczorem, 23 stycznia 2019 roku, zdjęć było już 4 mln 200 tys. tylko na Instagramie. #10yearchallenge to najpopularniejsze internetowe wyzwanie pierwszych dni nowego roku. Pomysł jest prosty: pokaż swoje zdjęcie sprzed 10 lat obok zdjęcia dzisiejszego. Stara sylwetka obok nowej, młodsza twarz obok tej starszej.

Pamiętacie siebie z 2009 roku? Ja nie bardzo. Nie pamiętam również, co działo się na świecie dekadę temu. Weszłam na stronę Wikipedii „year 2009”, żeby sobie przypomnieć. Islandia bankrutowała, Słowacja przyjmowała euro, w Nowym Jorku kapitan Sullenberger lądował na rzece Hudson, a nad Atlantykiem rozbił się Airbus Air France lecący z Rio do Paryża, z 228 osobami na pokładzie. We włoskiej L’Aquila trzęsienie ziemi pozbawiło domów 65 tys. ludzi, a na Sri Lance zakończyła się trwająca 26 lat wojna domowa między wojskiem a Tamilskimi Tygrysami. Umarł Michael Jackson, król popu, i Leszek Kołakowski, król filozofii. Światem wstrząsnęła epidemia świńskiej grypy, literackiego Nobla dostała Herta Müller, a na koniec roku do kin wszedł „Avatar” – do dzisiaj największy kasowy hit srebrnego ekranu, który zarobił prawie 3 mld dolarów pokazując, jak chciwość prowadzi do katastrofy ekologicznej. 2009 rok to również zaprzysiężenie Baracka Obamy na 44. prezydenta Stanów Zjednoczonych i słów: „To, że jesteśmy w trakcie kryzysu, jest oczywiste. Nasz naród prowadzi wojnę z daleko sięgającą przemocą i nienawiścią. Nasza gospodarka jest osłabiona – to konsekwencja chciwości i nieodpowiedzialności ze strony niektórych, ale także naszej wspólnej nieumiejętności do podejmowania trudnych decyzji i przygotowania narodu na nowy wiek”. Słowa te nie tracą na znaczeniu w 2019 roku.

Dzieci bawią  się w suchym korycie rzeki, Indie (Fot. Getty Images)

2009 to również rok szczytu klimatycznego w Kopenhadze, 15. z serii konferencji organizowanych przez konwencję Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu. W ugodzie kopenhaskiej zapisano, że zmiany klimatyczne to jedno z największych wyzwań naszych czasów i podkreślono silną polityczną wolę, by pilnie z nimi walczyć. I choć mówiono o potrzebie utrzymania wzrostu globalnej temperatury poniżej 2 st. Celsjusza do 2050 roku, to jednak nie ustalono żadnych limitów emisji CO2, które pomogłyby ten cel osiągnąć. Dziennikarze określili konferencję jako fiasko, a organizacje pozarządowe nazwały ją wyrokiem śmierci.

Rzeczywiście, silna polityczna wola nie wystarczyła. Widać to wyraźnie na niektórych zdjęciach zamieszczanych w ramach #10yearchallenge. Zamiast swojej młodszej i starszej wersji niektórzy zamieszczają zdjęcia ziemi z 2009 i 2019 roku. My, choć się starzejemy, wyglądamy coraz lepiej. Tego samego – niestety – nie można powiedzieć o naszej planecie.

Nurek zasadzający koralowiec (Fot. Getty Images)

Przykładów jest wiele. Wybieram tylko kilka. Doktor Kristen Weiss z uniwersytetu Jamesa Cooka w Queensland w Australii jako własne #10yearchallenge wrzuciła zdjęcie lodowca Mendenhalla na Alasce, czerwoną linią zaznaczając, gdzie – jeszcze 10 lat temu – był śnieg. Dziś to jezioro otoczone kamienistym brzegiem i odrobiną trawy. W tle widać wątły jęzor lodu. Od 1911 roku, gdy zmierzono długość lodowca, cofnął się prawie o trzy kilometry – co jeszcze lepiej pokazują zdjęcia Gary’ego Braascha z 2011 roku. W ramach projektu „This is Climate Change” fotograf przez 10 lat jeździł po Alpach, Andach i lodowcach północnej Ameryki, by odnaleźć miejsca, w których zostały zrobione fotografie z końca XIX wieku trzymane w naukowych archiwach. Braasch ustawiał aparat w tym samym punkcie, co dawni fotografowie, i robił zdjęcie współczesne, które później publikował obok zdjęcia starego. Efekt? Czarno-białe zdjęcia pełne lodowych ścian, ośnieżonych szczytów i śniegu zalegającego w dolinach. I obok zdjęcia kolorowe: zielono-niebieskie. Woda i trawa zamiast bieli lodu. Według raportów z 2019 roku, o których wspomina „The Guardian”, naukowcy twierdzą, że lodowce topnieją cztery razy szybciej niż jeszcze dekadę temu. Powód? Podnosząca się temperatura ziemi. Daniel Glick w tekście dla „National Geographic” pisze o wyprawie do Narodowego Parku Lodowców w Montanie. W 1910 roku było tam 150 lodowców. Dzisiaj jest ich 30. Naukowiec, którego spotyka Glick, twierdzi, że do 2050 roku znikną i one.

NASA monitoruje ubytki lodu wykonując zdjęcia lotnicze nad Grenlandia i Kanadą (Fot. Getty Images)

Druga seria zdjęć w ramach #10yearchallenge pokazuje Karaiby. Dziesięć lat temu wody u wybrzeży Gwadelupy czy Belize były turkusowe. Dzisiaj są brunatne. Pokrywa je warstwa gnijących wodorostów, gruba nawet na dwa metry, sięgająca kilkanaście metrów w głąb morza. Gronorosty, które swobodnie unoszą się na morzu, są pożywieniem dla wielu zwierząt, ale wyrzucone na brzeg – zwłaszcza w takich ilościach – zaczynają gnić i wydzielać trujący siarkowodór. Pierwsza fala przyszła w 2015 roku, druga w 2018. Plaże śmierdzą gorzej od zgniłego jajka. Mieszkańcy tracą nie tylko wpływy z turystyki. Siarkowodór powoduje korozję metalu – zabarwia na czarno krany, prysznice, monety, niszczy sprzęt elektroniczny. Ci, którzy mieszkają przy brzegu, narzekają na ból głowy, utratę węchu, zanik wzroku, problemy z oddychaniem. Cierpią nie tylko ludzie. Na plaży znajdowano martwe delfiny i małe żółwie, które dopiero się wykluły. Młode ryby i skorupiaki, które przez kilka lat dorastają u brzegów Karaibów, chroniąc się wśród korzeni lasów namorzynowych, giną uduszone toksynami. Gronorosty próbuje się usuwać – ładując na taczki łopatami, odsysając wielkimi rurami, zagarniając z morza sieciami. Ale w ciągu kilku tygodni od czyszczenia przychodzą kolejne brunatne fale. Czemu gronorosty pojawiają się u wybrzeży Karaibów? James Franks z Uniwersytetu Południowego Missisipi i Amy Siuda z Eckerd College na Florydzie wyjaśniają na łamach „The Guardiana”, że przyczyniają się do tego ścieki pełne nawozów z pól uprawnych i cieplejsza temperatura mórz. Do tego ocieplenie klimatu zmienia schemat wiatrów, a co za tym idzie – prądów morskich, które teraz wypychają gronorosty na brzeg. Naukowcy są zgodni, że obecnie sezonowe gnicie wodorostów już niedługo może trwać cały rok.

Kolejnym tematem „#10yearchallenge” są koralowce i ich masowe wybielanie, o którym pisałam dwa tygodnie temu. W ciągu 30 lat straciliśmy połowę raf koralowych. Na naszych oczach ginie cały ekosystem. Naukowcy nie pozostawiają wątpliwości, że przy takim tempie wybielania koralowce nie mają szans na odbudowę, na którą potrzebują około dekady. Fragmenty australijskiej Wielkiej Rafy Koralowej blakły w 2016 i 2017 roku. A w Australii właśnie trwa najgorętsze od wielu lat lato, z temperaturami sięgającymi 47 st. Celsjusza.

Tematów jest oczywiście więcej – wykresy zmian temperatur w ostatnich latach, plastik, który nie rozłoży się i za sto lat, ginące gatunki. Dziewięć lat po kopenhaskim fiasku odbyła się konferencja w Katowicach, podczas której ustalono, jak będą mierzone i weryfikowane cięcia w emisji CO2. Wszyscy zgadzają się, że to niezbędne, ale jednocześnie Polska i Australia chwalą węgiel, a Brazylia wycina puszczę amazońską. W ciągu 10 lat naukowcy zweryfikowali dane: globalna temperatura nie może już wzrosnąć o 2 st. Celsjusza, jak wcześniej zakładano, ale co najwyżej o 1,5. Trwa wyścig z czasem.

Hawana ztopiona po opadzie ulewnego deszczu (Fot. Getty Images)

Podczas swojego zaprzysiężenia w 2009 roku Obama mówił również: „(…) Podkreślając wielkość naszego narodu, rozumiemy, że wielkość nigdy nie jest dana raz na zawsze. Trzeba na nią zapracować. Nasza droga nigdy nie była drogą na skróty, drogą godzenia się na mniej. Nie była to droga dla ludzi o słabych nerwach, dla tych, którzy nad pracę wybierają odpoczynek albo interesują się jedynie przyjemnościami bogactwa i sławy. To droga tych, którzy podejmują ryzyko, którzy działają, którzy tworzą – niektórzy z nich byli znani, ale w większości to bezimienni mężczyźni i kobiety – którzy prowadzili nas długą i wyboistą ścieżką do dobrobytu i wolności. (…) Nasze możliwości pozostają takie same. Ale czas przyglądania się z boku, ochrony wąskich interesów i odkładania nieprzyjemnych decyzji – ten czas z pewnością minął. Zaczynając od dzisiaj, musimy podnieść się, otrzepać z kurzu i rozpocząć na nowo pracę tworzenia Ameryki”.

I znowu. Słowa te nie tracą na sile w 2019 roku. I nie dotyczą tylko Ameryki. Tak naprawdę najciekawsze w #10yearchallenge jest pytanie: kim byłam w 2009 roku? Jakie miałam marzenia? Nad czym pracowałam? Co chciałam osiągnąć? I co zrobiłam przez te 10 lat? Stałam z boku czy działałam? I co zrobię teraz, żeby w 2029 roku można było powiedzieć, że ziemia też zaczyna wyglądać lepiej.

Katarzyna Boni
Proszę czekać..
Zamknij