Znaleziono 0 artykułów
13.06.2018

Analiza koszuli

13.06.2018
Pokaz dyplomowy Antonin „Poppy” Pawłowicz (Fot. Team Peter Stigter)

6 czerwca studenci projektowania ubioru prestiżowej uczelni Gerrit Rietveld Acadamie w Amsterdamie zaprezentowali swoje dyplomowe kolekcje. W ich gronie znalazła się Polka, Antonina „Poppy” Pawłowicz, która za pomocą mody stara się wypełnić lukę między tradycyjnym folkiem a nowoczesnym streetwearem. 

Pokaz studentów odbył się w starym magazynie, zlokalizowanym w industrialnym porcie NDSM na północy Amsterdamu. W międzynarodowym gronie dwunastu absolwentów znaleźli się projektanci z ośmiu państw, m.in. Chin, Danii, Słowacji i Rosji. Niels Klavers, kierownik Wydziału Mody Gerrit Rietveld Acadamie, pisał w gazecie promującej wydarzenie, że jego studenci „szukają przycisku restart”, chcą zredefiniować modę. Jedna ze studentek poświęciła swój dyplom procesom starzenia się, druga założyła, że moda w obecnej formule wyczerpała się i branży potrzebny jest radykalny detoks, a kolejny student bronił tezy, że artyści przyszłości to hakerzy. Jeszcze inną historię opowiedziała Antonina Pawłowicz, która postanowiła zmierzyć się z polskością.

Pokaz dyplomowy Antonin „Poppy” Pawłowicz (Fot. Team Peter Stigter)

Poppy, bo tak do Antoniny zwracają się znajomi, swoją przygodę z projektowaniem zaczęła na warszawskiej Katedrze Mody. W trakcie studiów stażowała u Alexandra Wanga i Iris van Herpen i to właśnie pod wpływem zagranicznych praktyk zdecydowała się na wyprowadzkę z Polski. Ciągnęło ją w nieznane. – Gdy wyjechałam do Amsterdamu, zaczęłam zastanawiać się nad własną tożsamością. W końcu ani nie byłam stamtąd, ani nie mieszkałam już w Polsce. Znalazłam się gdzieś pomiędzy dwoma odmiennymi światami, co skłoniło mnie do autoanalizy – mówi Pawłowicz. Przygotowując dyplom, chciała być autentyczna. – Kiedyś próbowałam stworzyć kolekcję dotyczącą Japonii, mimo że nigdy tam nie byłam. Opowiadałam o czymś, o czym nie miałam pojęcia – tłumaczy. Tym razem zdecydowała, że jej dyplomowa kolekcja będzie zainspirowana tradycją, ale w nowoczesnym wydaniu. To dlatego zmieszała polski folk z modnym wschodnioeuropejskim streetwearem, który traktuje bardziej jako wspomnienie z dzieciństwa niż obowiązujący trend.  

Pokaz dyplomowy Antonin „Poppy” Pawłowicz (Fot. Team Peter Stigter)
Pokaz dyplomowy Antonin „Poppy” Pawłowicz (Fot. Team Peter Stigter)

W ramach zajęć na Rietveld, Poppy odbyła konsultacje z Diane Pernet. Na spotkanie z szanowaną krytyczką mody założyła białą koszulę swojego projektu, przez co zdobyła uznanie rozmówczyni. – Razem z Diane doszłyśmy do wniosku, że koszula powinna stać się główną bohaterką mojej kolekcji – mówi absolwentka. I rzeczywiście, dyplom Poppy, nazwany po prostu „Shirt Collection”, to wyjątkowe studium tej części garderoby. 

– Koszula gwarantuje czystość formy. Jest ponadczasowa, nie można przypisać jej do konkretnej płci – opowiada projektantka. Badając archiwa Państwowego Muzeum Etnograficznego w Warszawie i Muzeum Etnograficznego w Krakowie, Pawłowicz zainteresowała się kontekstem społeczno-kulturowym koszuli ludowej. W pracy nad dyplomem pokierowała się zasadami jej konstrukcji, by później eksperymentować z proporcjami. Koszule Antoniny sięgają ziemi, są bufiaste i mają wydłużone rękawy, a przeskalowane dziury haftowane tradycyjną techniką broderie anglaise,odsłaniają piersi i kolana. 

Na potrzeby kolekcji, Poppy przygotowała autorskie kolaże, które posłużyły jej za printy. – Zainspirowałam się peerelowskimi plakatami propagandowymi. W ich surowości i geometrii widziałam przeciwieństwo tradycyjnego folku – wolnego, nieposkromionego, wybuchowego. Interesuje mnie łączenie odległych od siebie światów – mówi. Kolaże Poppy to reinterpretacja figur i kształtów zaobserwowanych w wilanowskim Muzeum Plakatu. – Na jednym z moich kolaży młoda Azjatka, obsypana cekinami i ubrana w nowoczesny folkowy strój, przemierza szare blokowisko na Stegnach i jak gdyby nigdy nic, pali papierosa – tłumaczy projektantka i dodaje, że kręcą ją ciemne i zarazem romantyczne wcielenia Warszawy. Zresztą z jej miłości do Polski,wziął się także pomysł na biżuterię do kolekcji. Oprócz zainspirowanych dewocjonaliami naszyjników z wizerunkiem Maryi, Poppy proponuje kolczyki w kształcie kół, ozdobione krzyżami ze złota i bursztynu.

Pokaz dyplomowy Antonin „Poppy” Pawłowicz (Fot. Team Peter Stigter)

Obwiązane ludowymi chustami modelki Antoniny, maszerowały po wybiegu w rytm specjalnie skomponowanej muzyki, łączącej polski jazz, dark techno i słowiańskie przyśpiewki. Ich założone w geście godności ręce symbolizowały kobiety przyszłości, które z dumą obnoszą się ze swoim pochodzeniem. – Próbowałam stworzyć kolekcję, która mówi o roli kobiet w Europie Wschodniej i przeciwstawia się odgórnie narzuconemu, konserwatywnemu sposobowi myślenia, z którym muszą się mierzyć – mówi projektantka. 

Pokaz dyplomowy Antonin „Poppy” Pawłowicz (Fot. Archiwum prywatne)

Pracując nad kolekcją, Pawłowicz na nowo odkryła znaczenie wyświechtanego powiedzenia „cudze chwalicie, swego nie znacie”: – Marzę o tym, żeby zobaczyć na imprezie dziewczynę ubraną w białą folkową koszulę i bursztynową biżuterię. W wielu europejskich miastach, ludzie różnych kultur chodzą w swoich ludowych strojach. Dlaczego Polacy mieliby nie robić tego samego?

Michał Koszek
Proszę czekać..
Zamknij