Znaleziono 0 artykułów
16.01.2021

COVID-19, co powinniśmy wiedzieć o szczepieniu

16.01.2021
(Fot. Getty Images)

Wszyscy powinniśmy się możliwie szybko zaszczepić i razem ograniczyć rozprzestrzenianie się wirusa. Powiedziałabym nawet, że my jako świat nie mamy innego wyjścia, jeśli naprawdę chcemy wrócić do normalności – przekonuje dr Iwona Bochenek, internistka szczepiąca pacjentów w warszawskiej klinice LUX MED. Styczniowy sondaż United Surveys dla „Dziennika Gazety Prawnej” i RMF FM pokazuje, że jest coraz lepiej: już 68 proc. Polek i Polaków deklaruje chęć szczepienia przeciw koronawirusowi. Lekarze apelują, by się szczepić, bo tylko zaszczepienie przynajmniej 70 proc. społeczeństwa doprowadzi do odporności populacyjnej, która ma szansę zakończyć pandemię, a przynajmniej mieć ją pod kontrolą. Doktor Iwona Bochenek wyjaśnia wszystko, co trzeba wiedzieć o szczepieniu: jak przebiega, czym jest szczepionka mRNA i czy kiedykolwiek pożegnamy się z COVID-em. 

Pierwszy krok to skierowanie. Jak możemy je dostać?

Po zalogowaniu się na portalu Pacjent.gov.pl możemy zgłosić chęć szczepienia, stanąć w wirtualnej kolejce oczekujących. Termin zależy od grupy, do której jesteśmy przyporządkowani według kryteriów, takich jak rodzaj wykonywanej pracy, wiek i stan zdrowia. Gdy przyjdzie nasza kolej, dostaniemy e-skierowanie, ważne przez 60 dni. Na szczepienie możemy umówić się przez infolinię (pod numerem 989 lub 22 62 62 989), Internetowe Konto Pacjenta, w przychodni, gdzie dostaliśmy skierowanie, albo bezpośrednio w punkcie szczepień. Dostaniemy SMS z potwierdzeniem miejsca i terminów szczepienia od razu na pierwszą i drugą wizytę.

(Fot. Getty Images)

Ale wizyta nie oznacza jeszcze szczepienia. Lekarz musi ocenić nasz stan zdrowia.

Na początku dostaniemy dwustronicową ankietę. Pierwsza dotyczy COVID-u i jest prosta. Pytania dotyczą na przykład tego, czy zaobserwowaliśmy utratę węchu i smaku. Druga część jest bardziej skomplikowana, bo wymaga pewnej wiedzy medycznej. Pojawiają się w niej pytania o uczulenie na glikol polietylenowy, więc wiele osób, zwłaszcza starszych, może tego nie wiedzieć. Wszelkie wątpliwości pomoże rozwiać obecny w gabinecie lekarz, choć musimy liczyć się z tym, że szczegółowy wywiad zajmie sporo czasu. Wypełniona i podpisana ankieta oznacza wyrażenie świadomej zgody na szczepienie, ale żeby do niego doszło, zgodę musi wydać lekarz, który na miejscu przeprowadza badanie.

Jeśli przejdziemy je pomyślnie, zostaje już tyko odsłonięcie ramienia i przygotowanie na ukucie.

Możemy zostać zapytani o wagę ciała, bo na tej podstawie zostanie dobrana długość igły, która musi sięgnąć aż do mięśnia naramiennego. Najlepiej wskazać rękę, której rzadziej używamy. Czyli praworęczna osoba odsłania lewą i odwrotnie. To uchroni nas przed dyskomfortem. Około 80 proc. pacjentów ma odczyn poszczepienny. To oznacza ból, zaczerwienienie, które mogą utrzymywać się do trzech dób.
Zastrzyk robi wykwalifikowana pielęgniarka, która na koniec przykleja na ramię plaster.

Czy to już wszystko? 

Nie. Każda zaszczepiona osoba musi zostać przed gabinetem jeszcze przez 15 minut. Ten czas może zostać przez lekarza wydłużony do pół godziny, jeśli pacjent ma tendencje do reakcji anafilaktycznej albo wstrząsu alergicznego. Ale przy takich informacjach lekarz może też odroczyć szczepienie, żeby odbyło się w warunkach szpitalnych.
Takie przypadki są jednak niezmiernie rzadkie. Częstotliwość ich występowania można porównać do komplikacji związanych ze szczepionką grypy. 

(Fot. Getty Images)

Zazwyczaj zaszczepiona osoba po kwadransie jest zwalniana przez pielęgniarkę. Oczywiście pacjent dalej powinien się obserwować. Niepokoju nie powinien wywoływać lekki obrzęk, zaczerwienienie czy swędzenie, ale opuchlizna powiek, twarzy i języka wymaga natychmiastowego kontaktu z lekarzem.
Po pierwszej dawce szczepienia odczekujemy trzy tygodnie, po czym zgłaszamy się na drugą. Procedura jest taka sama.

Samo szczepienie nie jest skomplikowane, problemem wywołującym opóźnienia wydaje się być logistyka. Szczepionka wyprodukowana przez Pfizera wymaga specjalnych warunków transportu i przechowywania.

Podobne artykułyJak zadbać o to, żeby dobrze żyćAnna Sańczuk Przesyłka odbierana od producenta może być przechowywana w temperaturze od dwóch do ośmiu stopni C tyko przez pięć dni. W przychodni otwieramy ampułkę, z której przygotowywane jest sześć dawek szczepionki. Delikatnie zmieszaną, niewstrząśniętą szczepionkę musimy podać w ciągu sześciu godzin. 

Na tym etapie oczywiście pojawiają się problemy. Wystarczy, że któryś z pacjentów nie dojedzie albo nie przejdzie weryfikacji lekarskiej i przypisana mu dawka zwalnia się. Wtedy staramy się dzwonić do osób z listy rezerwowej. W świetle prawa ta szczepionka nie może trafić do nikogo spoza grupy wyszczepianej w danym momencie, nawet jeśli miałaby się zmarnować.

Przy zachowaniu wszelkich standardów związanych z transportem i podaniem producent deklaruje prawie 95-procentową skuteczność szczepienia. Skąd więc tyle niepokoju?

Podobne artykułyJak wyjść z izolacji?Basia CzyżewskaSzczepionka Pfizera jest w tym samym stopniu bezpieczna, jak inne dostępne na rynku szczepionki. Szum medialny podsyca jej innowacyjność, która opiera się na inżynierii genetycznej. Wykorzystuje się w niej sekwencję kwasu rybonukleinowego (RNA), która odpowiada za syntezę jednego z białek wirusa. Szczepionka mRNA sprawia, że komórki człowieka produkują przez krótki czas to właśnie białko, ono z kolei uczy układ odpornościowy rozpoznawać je, a w ten sposób samego wirusa, gdy dojdzie do zakażenia.

Ta koncepcja nie jest zupełnie nowa, zwierzętom szczepionki mRNA podaje się od lat 90. Ostatnie 12 miesięcy to czas, w którym prace nad wersją dla ludzi gwałtownie przyspieszyły. Pojawiła się paląca potrzeba, więc znalazły się też odpowiednie nakłady finansowe.
Owszem, presja czasu sprawiła, że produkt trafia na rynek po trzeciej fazie badań, czwarta, czyli etap testowania po wprowadzeniu do użycia – trwa i będzie trwać. Co do bezpieczeństwa szczepionki, nie ma jednak wątpliwości i to z kilku powodów. mRNA jest bardzo nietrwałe. Chcę przy okazji obalić mit: mRNA nie „wchodzi” w genom człowieka.

Czy ozdrowieńcy też powinni się szczepić?

Tak, ale w zależności od przebiegu ich choroby zalecenia wskazują różne momenty podania szczepionki. Przy lekkim przebiegu szczepimy po 30 dniach od zakończenia izolacji, przy cięższym, czyli na przykład hospitalizacji, po trzech miesiącach.

(Fot. Getty Images)

Co z kobietami w ciąży i karmiącymi piersią?

Co do zasady nie szczepimy kobiet w ciąży (oprócz grypy), ale w szczególnych przypadkach, gdy na przykład wykonuje zawód, gdzie narażenie na zakażenie jest wysokie, można taką osobę zaszczepić. Oczywiście po omówieniu potencjalnego ryzyka, które jest nieznane, bo nikt nie robił badań na kobietach w ciąży. Medycyna nie daje prostych odpowiedzi.

Pełnej odporności nabieramy dopiero po czterech tygodniach i dwóch dawkach. Czy w tym czasie osoba zaszczepiona musi przestrzegać jakichś reguł?

Zawsze tych samych: maseczka, dystans, czyste ręce. Przeciwciała ochronne pojawiają się po 10 dniach od pierwszej dawki, osiągając poziom zabezpieczający u 95 proc. zaszczepionych około dwa tygodnie po drugiej dawce. W międzyczasie istnieje ryzyko zakażenia się i zachorowania na COVID.
Wiele wskazuje na to, że z powodu mutacji wirus zostanie z nami na dłużej i podobnie jak na grypę, co sezon będziemy szczepić się przeciw COVID-owi.

Jak długo chroni nas szczepionka Pfizera?

Nikt nie zna odpowiedzi na to pytanie. Wiemy tylko, z obserwacji ozdrowieńców, że można zachorować ponownie. Spadek nabytej odporności – ilości przeciwciał w krwi, obserwuje się po trzech-sześciu miesiącach, ostatnie badania wskazują nawet osiem miesięcy. Nie wiemy, czy szczepionka, której używamy, wystarczy na rok czy na więcej. To się okaże. Ale jeśli uda się zaszczepić minimum 70 proc. populacji, ogniska choroby będą tak małe, że będziemy mogli je wyłapać i kontrolować. To jest odporność populacyjna, do której dążymy.

Właśnie dlatego tak ważne jest wspólne działanie – wszyscy powinniśmy się możliwie szybko zaszczepić i razem ograniczyć rozprzestrzenianie się wirusa. Powiedziałabym nawet, że my jako świat nie mamy innego wyjścia, jeśli naprawdę chcemy wrócić do normalności.

Basia Czyżewska
Proszę czekać..
Zamknij