Ich kształt przypominający dzwonki konwalii nadaje im niemal baśniowy charakter, ale kapelusze la cloche mają całkiem poważną historię sięgającą początku XX wieku. Tradycyjnie powstają z sizalu i słomy, koralików lub koronki. Ich efektowny comeback w sezonie wiosna/lato 2025 nie obył się bez adaptacji do nowoczesnych kanonów mody. Stały się smuklejsze, bardziej strzeliste, niekiedy głębsze, ale po nasunięciu ronda na oczy zapewniają ten sam uwielbiany efekt tajemniczości.
Czy to nie poruszające, że równo sto lat od pierwszego wydania „Wielkiego Gatsby’ego” Francisa Scotta Fitzgeralda moda lat 20. XX wieku stopniowo się odradza? Na wybiegi Prady oraz Dolce & Gabbana powróciły mufki oraz etole (choć, oczywiście, już ze sztucznego futra). Kreatorzy marek Erdem, Sportmax czy Chanel rozkochali się w sukienkach wyszywanych koralikami, o obniżonej talii, z girlandami ze strusich piór, a Yirantian czy Patou – w niepozornych damskich kapeluszach la cloche.
I choć pik popularności te kapelusiki osiągnęły w okresie prosperity (ba, były tak modne, że specjalnie z myślą o nich wykreowano najbardziej charakterystyczną fryzurę epoki – eton – o długości sięgającej ucha i falach okalających skronie), powstały w salonie modystycznym Caroline Reboux już w 1908 roku.
La cloche powraca na fali zachwytu modą lat 20. XX wieku. Jaka jest historia tego zachwycającego kapelusza damskiego?
Początkowo modelowano je z filcu, z biegiem lat popularność zyskały te z sizalu i słomy, a w wieczorowych aranżacjach także z koralików i koronki (najpiękniejszą odsłonę kapelusza damskiego z wdziękiem nosiła Mia Farrow w ekranizacji „Wielkiego Gatsby’ego” w reżyserii Jacka Claytona z 1974 roku). Oryginalna francuska nazwa kapelusza (dosłownie: dzwon, dzwonek) wywodzi się od jego charakterystycznego kształtu: zaokrąglonej główki, ciasnego dopasowania i falbaniastego ronda. Wszystkie te cechy sprawiły, że pokochały je największe ikony międzywojnia, zwłaszcza te, które lubiły roztaczać wokół siebie aurę tajemnicy i niedostępności.
Bywały jednak i bardziej otwarte właścicielki la cloche. Niektóre traktowały je nawet jak matrymonialne medium, ówczesny odpowiednik Tindera. Mocowane do kapelusza wstążki o ząbkowanej końcówce wskazywały na przykład, że ich właścicielka jest szczęśliwie zakochana. Zawiązane z tyłu w węzeł sygnalizowały małżeństwo, a w teatralną kokardę – zachęcały do flirtu.
Dziś furorę robią te słomkowe od Danieli Gregis czy tweedowe od Chanel. Mame Kurogouchi proponuje je w cieniusieńkim sizalu, a Moschino w wersji bawełnianej.
Najelegantsze damskie nakrycie głowy na lato? Damski kapelusz Totême do stylizacji na plażę: Prawdziwa słodycz
Już nie kwiat konwalii. Za sprawą wydłużonego denka letni kapelusz Totême bardziej przypomina pączek campanuli. Wykonano go z papierowej plecionki, ma piękną strzelistą formę. I choć występuje w dwóch odcieniach, dla nas odsłona honey jest jedyną słuszną. Campanula to w końcu roślina miododajna.
Szydełkowy kapelusz damski COS do stylizacji boho: Ach, ten burgund
Projektanci COS lubią stawiać sobie nowe wyzwania. Farbują sukienki przy użyciu kwiatów, zamsz preparują tak, by przypominał dzianinę, a tam, gdzie najłatwiej byłoby użyć słomki, wykorzystują włóczkę. Dzięki temu ich kapelusik zyskuje na masywności i wpisuje się w miejski charakter. I ten jego piękny burgundowy kolor…
Damski kapelusz słomkowy Ochnik do eleganckich stylizacji: Miłość offline
Trudno opisać słowami wyjątkowość kapelusza marki Ochnik, bo zyskuje on dopiero przy bliższym poznaniu. Zdjęcia nie oddają jego zalotnego, pofalowanego ronda, tego, jak reaguje na każdy ruch, jak pięknie wygląda nasunięty na oczy i subtelnie przechylony w lewą lub prawą stronę. Cóż, musicie przekonać się sami.
Zobacz także:
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.