Znaleziono 0 artykułów
23.09.2023

Najbardziej wyczekiwany pokaz sezonu, czyli Gucci według Sabato de Sarno

23.09.2023
(Fot. Spotlight. Launchmetrics / Agencja FREE)

Mimo że z powodu ulewnych deszczy nawiedzających Mediolan na dzień przed prezentacją pierwszej kolekcji dla Gucci Sabato de Sarno był zmuszony zmienić lokalizację pokazu, wszystko udało mu się dopiąć na ostatni guzik. Na wybiegu i w gestach głoszone przez siebie hasło „ancora” odmieniał przez wszystkie przypadki i tłumaczył na wszystkie języki. Moda Gucci pozostała jednak włosko-włoska. – „Ancora” ma wiele znaczeń. To coś, czego nie straciliśmy, coś, co ciągle mamy, ale chcemy tego więcej, bo nas to uszczęśliwia – tłumaczył na kilka dni przed wydarzeniem. Jak wypadł debiut Sabato de Sarno?  

„To opowieść o radości życia, pasji i ludziach […]. O pożądaniu, czerwieni, błękitach, zieleniach oraz spontaniczności […]. To też opowieść o moich ukochanych Włoszech, intelektualistach i podróżach […]. To historia muzyki, wieczornych wyjść, potu, tańca, śpiewu i, w końcu, historia rodziny, pocałunków, mnóstwa pocałunków. A potem znowu, opowieść o tym wszystkim, ale wyrażona radością”, pisał Sabato de Sarno w notatce zapowiadającej debiutancki pokaz dla Gucci.

(Fot. Spotlight. Launchmetrics / Agencja FREE)

Amore, czyli miłość

Żeby zrozumieć jego wizję, należy cofnąć się do najszczęśliwszego wspomnienia z dzieciństwa. Przypomnieć sobie, jak pachniał tamten moment, przywołać związane z nim beztroską radość i wewnętrzne ciepło. Dla Sabato jedną z tych chwil było pierwsze spotkanie z domem mody Gucci w Rzymie w połowie lat 90. XX wieku. By zatrzymać ją na dłużej, sprzedał podarowany mu przez rodziców łańcuszek i kupił aksamitną marynarkę w bordo projektu ówczesnego dyrektora kreatywnego marki – Toma Forda.

Przygotowując kolekcję na wiosnę-lato 2024, zamiast korzystać z euforycznego przepychu swojego poprzednika, Alessandro Michelego, czerpał więc Sabato de Sarno ze stylu, który ukształtował jego najpiękniejsze wspomnienia. To właśnie nimi się dzieli i nimi nasyca kolejne pokolenia entuzjastów Gucci. Hasłem przewodnim swojej kadencji czyni włoskie słowo „ancora”, w wolnym tłumaczeniu: „znowu”, „wciąż”. Bo Sabato chce, by świat znów zakochał się w modzie.

Niełatwo konkurować z Alessandro Michelem. Sabato de Sarno pisze więc nowy rozdział domu mody Gucci

O Sabato de Sarno przed prezentacją kolekcji wiadomo było niewiele oprócz encyklopedycznych faktów. Urodził się nieopodal Neapolu. Ma 40 lat. Ukończył mediolański Istituto Secoli. Pracował w Pradzie, później dla Dolce & Gabbana, by w 2008 roku rozpocząć trwający 14 lat etap w Valentino, gdzie z projektanta dzianin awansował na prawą rękę Pierpaolo Picciolego. Dziś wiemy też, że Sabato jest marzycielem, choć nie na tyle, by wierzyć we własne szczęście (po podpisaniu kontraktu z Gucci przez kilka dni spał z umową włożoną pod poduszkę, by zaraz po przebudzeniu móc sprawdzić, czy aby na pewno posada we włoskim domu mody to nie tylko piękny sen). A także pragmatykiem i perfekcjonistą. Taka jest też jego kolekcja – przemyślana, spójna, zachowawcza, ale ze szczyptą baśniowego szaleństwa.

De Sarno upraszcza sylwetkę zdefiniowaną przez Michelego. Powłóczyste spódnice zamienia na szorty, szyje trapezowe sukienki i te o fasonie baby doll. Tonuje paletę kolorystyczną. Ogranicza mozaikowe kompozycje do wyrazistszych czerwieni, pistacji, seledynów czy bordo, które nazywa Rosso Ancora (może w odwołaniu do marynarki Forda?). Nowości miesza z klasykami (patrz: wybarwiona na wszystkie możliwe odcienie torba Jackie, wzniesione na platformach mokasyny Horsebit czy odświeżony pasek z klamrą ze splecionych literek „G”). Przekopuje archiwa z czasów Toma, bawi się fakturami i tkaniną. W butach nawiązuje do przełomu millenniów, w biżuterii – lat 70. XX wieku, a bryły ubrań konstruuje z niemal architektoniczną precyzją.

(Fot. Spotlight. Launchmetrics / Agencja FREE)

Czy Sabato de Sarno rozkochał nas na nowo w Gucci?

Co zarzuca się kolekcji, to nadmierna prostota. Ale przecież w świecie Sabato ubrania mają tylko dodawać blasku. Swój zamysł dyrektor kreatywny chwilami realizuje więc wprost – przyozdabiając odzież i akcesoria skrzącymi się kryształami, frędzlami, które migoczą przy każdym kroku. A później znów, wracając do pragmatyzmu, zestawia je z podkoszulkami lub pudełkowymi płaszczami z czesanej wełny.

Jego wizję miała dopełnić prezentacja na świeżym powietrzu. 22 września moda Gucci miała być na wyciągnięcie ręki, dla wszystkich. Plany pokrzyżował deszcz. Dzień przed pokazem z ulic sąsiadujących z uniwersytetem sztuk pięknych Accademia di Brera wybieg przeniesiono do głównej siedziby marki na obrzeżach Mediolanu. Ale może i dobrze? Modelki szły po zakamarkach industrialnych przestrzeni, wyłaniały się z mroku, chwytały wiązki światła reflektorów i znów znikały w mroku. Zgodnie z marzeniem Sabato, one i ubrania miały swoją chwilę splendoru.

Pola Dąbrowska
Proszę czekać..
Zamknij